Leszek Ojrzyński, były trener kilku klubów ekstraklasy, obecnie pozostaje bezrobotny. Obecnie mieszka w Liverpoolu, gdzie na czas pandemii koronawirusa wspiera swojego syna, Jakuba.
Ojrzyński w rozmowie z portalem sport.tvp.pl zdradził, że w Anglii ludzie w dalszym ciągu nie zdają sobie z zagrożenia, jakie stanowi pandemia koronawirusa. - Zobaczymy, jak to dalej będzie, bo w Anglii wirus dopiero się rozprzestrzenia. Patrząc na to, co dzieje się na ulicach, może być nieciekawie. Kuba nie trenuje już od tygodnia, a w pubach przez ten czas tętniło życie. Dzisiaj, gdy wyszedłem do parku, było pełno ludzi. Piłkarze mieli wrócić do zajęć w najbliższy piątek, ale przesunięto to o tydzień. Obok domu mamy mało używane boisko. Tam wychodzę z Kubą i przeprowadzam zajęcia - mówi Ojrzyński.
- Na pewno angielski futbol zareagował szybciej niż premier Boris Johnson, który długo zwlekał z decyzjami. Zawodnicy mają zakaz opuszczania Liverpoolu, dostali rozpiskę domową, niektórzy spotykają się w małych grupach. Do domu dostarczono im sprzęt do treningu, a nawet do masażu - dodaje 47-letni trener.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że wszystkie rozgrywki piłkarskie w Anglii zostały zawieszone przynajmniej do 30 kwietnia. Jakub Ojrzyński na co dzień broni bramki Liverpoolu do lat 18, do którego przeszedł z Legii Warszawa w lipcu 2019 roku.