Pandemia koronawirusa spowodowała, że rozgrywki Premier League są obecnie zawieszone do końca kwietnia. Piłkarze mają zalecenia, aby pozostać w swoich domach, jednak nie wszyscy je respektują.
"The Sun" donosi, że Dele Alli, piłkarz Tottenhamu, nic sobie z tego nie robi i dwie ostatnie noce imprezował ze znajomymi i swoją dziewczyną w londyńskim klubie w strefie VIP. Anglik widziany był tam w towarzystwie Kyle'a Walkera, gracza Manchesteru City, Jamesa Maddisona i Bena Chilwella (obaj z Leicester City) oraz Riyada Mahreza (Manchester City). Zabawa skończyła się dopiero nad ranem.
"To szaleństwo, że pierwszą rzeczą, jaką ci gracze robią po zawieszeniu rozgrywek, jest wyjście do klubu" - czytamy w "The Sun", który cytuje wypowiedź jednego ze świadków imprezy. Angielski brukowiec twierdzi, że Alli wyszedł z klubu dopiero o 3:37 nad ranem wspólnie ze swoją dziewczyną i kilkoma znajomymi.
Aymeric Laporte ma zupełnie inne podejście do kwestii koronawirusa. Obrońca Manchesteru City jest świadomy zagrożenia. Piłkarz cytowany przez "The Sun" mówi: - Dali nam cały harmonogram treningów. Robimy to, co mówi klub, ponieważ jeśli rozgrywki zostaną wznowione, musimy być w najlepszej formie. Trzeba szanować to, co nam przekazują, ponieważ w tej chwili jest to najlepsze dla naszego zdrowia.
Kilka klubów Premier League ze względu na rozprzestrzeniającą się pandemię koronawirusa odwołało treningi i nakazało graczom zostać w domu. Wprowadzono szereg różnego rodzaju zakazów, aby chronić wysoko opłacanych piłkarzy przed zarażaniem się chorobą COVID-19. Gracze nie mogą również korzystać m.in. ze środków transportu publicznego, a każdy z nich otrzymał indywidualne programy do ćwiczeń w domu. Jak widać, nie wszyscy zawodnicy Premier League przestrzegają tych zaleceń.