W jednym z najmniejszych krajów świata więcej zakażonych niż w Polsce. "Za późno zdaliśmy sobie sprawę"

- Trochę za późno zdaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest koronawirus - mówi Alan Stulin, polski obrońca, który na co dzień mieszka w Niemczech, ale gra w Luksemburgu, jednym z najmniejszych i najbogatszych krajów na świecie, gdzie zakażonych koronawirusem jest więcej osób niż w Polsce.

Luksemburg. Po Katarze drugi najbogatszy kraj świata (pod względem PKB). Jeden z głównych ośrodków finansowych, gdzie swoją siedzibę ma ponad 200 lokalnych i międzynarodowych instytucji bankowych. Raj podatkowy, który zamieszkuje nieco ponad 600 tys. obywateli (wielu o statusie rezydenta), a około 157 tys. osób codziennie dojeżdża tam do pracy z Francji, Belgii oraz Niemiec. Wśród nich Alan Stulin, polski obrońca, mieszkający kilka kilometrów od granicy z Luksemburgiem, który jest piłkarzem pierwszoligowego FC UNA Strassen. - Teraz jestem 200 km dalej, w okolicach Landau u mojej dziewczyny, bo sytuacja w Luksemburgu nie jest za ciekawa. Rozgrywki ligowe zostały wstrzymane do odwołania - mówi Stulin.

I dodaje: - Nie wiemy, kiedy wrócimy do klubu. Jesteśmy cały czas w kontakcie ze sztabem szkoleniowym, który przekazał nam specjalne rozpiski treningowe. Co kilka dni ktoś ze sztabu do nas dzwoni i pyta, czy wykonujemy ćwiczenia, ale też jak wygląda sytuacja u naszych rodzin, czy wszyscy w domu są zdrowi, nikt nie choruje itd. Każdy się troszczy, martwi, bo w Niemczech sytuacja też nie wygląda najlepiej. I tutaj, i w Luksemburgu chyba trochę za późno zdaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest koronawirus.

Zobacz wideo Pięć lat więzienia i prawie 700 tysięcy złotych grzywny z złamanie kwarantanny w Kuwejcie

Luksemburg w czołówce krajów na świecie pod względem zakażeń koronawirusem

Jeśli chodzi o liczbę zakażonych, Luksemburg jest w czołówce krajów na świecie. Biorąc pod uwagę liczbę ludności, co 769. mieszkaniec Luksemburga ma koronawirusa. Zakażonych jest 798 osób, a więc o 235 więcej niż w Polsce (stan na niedzielę, godz. 20). - To kraj, który ma otwarte granice. Codziennie pojawia się w nim wielu obywateli Belgii, Francji, Niemiec, Holandii, by robić interesy, przyjeżdża tam do pracy. Taki przepływ ludzi też nie pomaga. Okej, już kilkanaście dni temu praktycznie wszyscy nosiliśmy maseczki ochronne, ale teraz wiadomo, że to nie wystarczyło, by zatrzymać epidemię - mówi Stulin.

- Z drugiej strony ta duża liczba zachorowań może też wynikać z tego, że w Luksemburgu testy na koronawirusa są dość powszechnie dostępne. Nie wiem do końca, jak to jest w Polsce, ale tutaj testuje się bardzo wiele osób. Już wszyscy są świadomi, że to poważna sprawa, której nie można lekceważyć. W Niemczech również, ale jeszcze kilka dni temu, kiedy była ładna pogoda, wiele osób siedziało w restauracjach, kawiarniach, pubach, spacerowało po mieście. Jak mówię, chyba trochę za późno zdaliśmy sobie sprawę z zagrożenia. Stąd tyle zachorowań - uważa Stulin.

"Dbajmy o siebie i swoich bliskich. To bardzo ważne"

- Teraz już życie zamiera. W Luksemburgu za nieuzasadnione wyjście z domu można dostać 148 euro mandatu, policja tego pilnuje. Granice są częściowo zamknięte, bo do kraju można wjechać i z niego wyjechać tylko wtedy, kiedy twój pracodawca wystawi ci specjalne zaświadczenie. W Niemczech też wprowadzane są kolejne obostrzenia: zamykane są szkoły, przedszkola, kina, teatry. Można wychodzić tylko w uzasadnionej sprawie. Po zakupy, do apteki, po pomoc lekarską albo np. z psem. Ale rząd prosi, by zostawać w domach. Apeluje szczególnie, jeśli chodzi o wyjścia po zakupy, bo jeszcze kilka dni temu w sklepach był totalny armagedon. Wszystko momentalnie znikało z półek. Ludzie wpadli w jakiś zakupowy amok, jakby za chwilę miała wybuchnąć III wojna światowa - mówi Stulin.

- Dzisiaj już jest spokojniej, ulice są puste. I teraz wszystko jest w naszych rękach. Przede wszystkim zdrowie osób starszych, bo to one są najbardziej narażone. Dlatego, jeśli mogę o coś zaapelować, proszę wszystkich, którzy mogą, by zostali w swoich domach. By niepotrzebnymi wyjściami nie ryzykowali swojego zdrowia, ale też zdrowia swoich bliskich. Szczególnie tych starszych, bo teraz nasze odpowiedzialne podejście może im pomóc najbardziej. Dlatego zostańmy w domach: dbajmy o siebie, ale także o swoich bliskich. To bardzo ważne - apeluje Stulin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.