Wrócą w maju, a może w czerwcu? Czy finały Ligi Europy i Ligi Mistrzów i da się rozegrać w terminach, które nakreśliła ostatnio UEFA (24 i 27 czerwca)? Wiadomo, że dla klubów i lig priorytetem będzie dokończenie obecnego sezonu, unikanie bałagany i sporów prawnych z piłkarzami, ratowanie klubowych budżetów i zabezpieczanie wpływów od sponsorów i telewizji. UEFA priorytety ma podobne. Zresztą Lars Christer Olsson, przewodniczący Europejskich Zawodowych Lig Piłkarskich (EL) przyznał, że jego organizacja szuka sposobu jak do gry powrócić szybciej i to mimo ograniczeń, które panują w różnych krajach. Co zrobić, by zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa grać za zamkniętymi drzwiami, tak by "dać rozrywkę ludziom uwięzionym w domach".
Jonas Baer-Hoffmann, sekretarz generalny FIFPro oznajmił, że wspiera taki pomysł, choć tylko przy "złagodzeniu restrykcyjnej polityki państw" i zadbaniu o zdrowie sportowców. Kombinują wszyscy, bo siedzenie w domach oznaczy spore starty. UEFA wyliczyła, że z jej strony dochodzą one do około 300 mln euro. Olsson, który uczestniczył w organizowanej przez UEFA wideokonferencji z ligami i federacjami, wyjaśnił "New York Times", o co chodzi z tą kwotą. Kilka dni wcześniej portal The Athletic napisał, że takiego odszkodowania UEFA zażąda od krajowych związków i lig. Nie chodzi o rekompensatę i jakieś żądania, tylko o obniżone przez europejską federację wypłaty.
UEFA oszacowała, że odroczenie EURO 2020 o rok stworzy finansową dziurę w wysokości 300 milionów euro. To może oznaczać mniej pieniędzy przekazanych do 55 narodowych federacji piłkarskich. Olsson dodał, że tę stratę prawdopodobnie będzie musiał ponieść nie tylko UEFA. Ta mając mniej pieniędzy, zmniejszy kwoty, które wypłaca klubom rywalizującym w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Zadziała tu zasada naczyń połączonych. Nie chodzi tu o straszenie federacji, tylko bardziej przedstawienie im konsekwencji braku Euro 2020 w zaplanowanym terminie. O tym problemie UEFA będzie zresztą jeszcze z federacjami rozmawiać.
Ekonomiczne kłopoty, które powoduje koronawirus, mogą mieć jeszcze jedną konsekwencję, istotną także dla polskich klubów, które chcą pokazać się w europejskiej rywalizacji. UEFA rozważa przesunięcie inauguracji trzeciego klubowego europejskiego turnieju – na 2021 rok planowany był Europa Conference League. To tam polskie drużyny miały budować rankingi i mieć namiastkę międzynarodowej rywalizacji, o którą trudno było im ostatnio nawet w Lidze Europy. "Gdzie oni teraz znajdą pieniądze na trzeci turniej?" - skomentował sprawę Olsson. Zdaniem szefa EL to i tak będzie najmniejszy problem, bo "piłkę nożną czekają zmiany i problemy, jakich nie widziała od czasów II wojny światowej", a futbol niebawem nie będzie wyglądał dokładnie tak samo, jak do tej pory.