Reprezentant Włoch o zakażeniu koronawirusem: Prześladuje mnie bardzo zła myśl

Manolo Gabbiadini był drugim piłkarzem zakażonym koronawirusem w Serie A po Daniele Ruganim z Juventusu i pierwszym z Sampdorii - to ten klub jest najmocniej dotknięty COVID-19. W rozmowie z "La Gazzettą dello Sport" reprezentant Włoch opowiedział o szczegółach i o jednej myśli, która cały czas go prześladuje.

Włochy zmagają się z pandemią koronawirusa. W tym momencie to najbardziej dotknięty kraj w Europie, który notuje największy przyrost zachorowań. Wszystkie wydarzenia sportowe w kraju oczywiście zostały zawieszone. Władze piłkarskie mają nadzieję, że Serie A zostanie wznowiona 3 maja. 

Swoją historię przedstawił Manolo Gabbiadini, 11-krotny reprezentant Włoch, zawodnik Sampdorii (zakażony jest również jego kolega z drużyny, Bartosz Bereszyński). - Wieczorem 10 marca poczułem delikatnie podwyższoną temperaturę, ale nie myślałem o wirusie. Źle spałem tej nocy, ale miałem tylko 37,5 stopni. Zadzwonił do lekarza z Sampdorii, potem żona zasugerowała, bym się przetestował, również ze względu na dwójkę małych dzieci. W czwartek lekarz do mnie zadzwonił i powiedział, że mam pozytywny wynik. Zapytałem go, czy żartuje, choć było oczywiste, że jest poważny - opowiada Gabbiadini.

Zobacz wideo

- Nie spodziewałem się tego, gorączka od razu przeszła. Od tej chwili zacząłem myśleć o koronawirusie. Gdybym poczekał jeszcze jeden dzień albo nie zrobił testu, bo czułem się dobrze, mógłbym pójść na zakupy po owoce i przenieść chorobę na przypadkowego staruszka. Ta bardzo zła myśl cały czas mnie prześladuje. Zrozumiałem, że wielu chorych nawet nie wie, że są chorzy. To oczywiste, że możemy wygrać tę wojnę tylko zostając w domach.

Manolo Gabbiadini: Zatracamy się w głupich rzeczach. Musimy przestrzegać wytycznych

- Nie znam się na kwestiach politycznych ani zdrowotnych, ale zamknięcie wszystkiego na 15 dni byłoby dobrym rozwiązaniem. Gdy to się skończy, znowu będziemy mogli cieszyć się naszymi pięknymi Włochami, bardziej niż kiedyś. Czasami zatracamy się w głupich rzeczach, ale takie sytuacje pomagają nam zrozumieć, co jest najważniejsze, wyjść z tego silniejszymi i bardziej zjednoczonymi. Nasi dziadkowie i pradziadkowie przeżyli wojny, my po prostu musimy być uważni i przestrzegać wytycznych, by pokonać wirusa. Musimy to zrobić dla nas samych, naszych rodzin i dla lekarzy, którzy poświęcają się dla wszystkich mieszkańców. Nie możemy zmarnować ich poświęcenia.

Gabbiadini opowiedział również, jak radzi sobie z tym, że przez 14 dni musi przebywać w kwarantannie. - Wraz z żoną i dziećmi robimy zakupy przez internet. Jestem zamknięty przez dwa tygodnie, a zanim wyjdę na zewnątrz, będę musiał skonsultować się z lekarzem i przestrzegać jego instrukcji. Trudno było przewidzieć taką pandemię. Jako piłkarze cały czas jesteśmy w autobusie, w hotelach, mamy kontakt z ludźmi, których nie znamy. Potem się myśli o takich rzeczach. Nie mam pojęcia, jak się zakaziłem, nigdy się tego nie dowiem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.