Angielski futbol w czasach pandemii. Wiele klubów czeka finansowa zagłada

Rozprzestrzeniająca się w Europie pandemia koronawirusa będzie mieć wielkie konsekwencje dla całej angielskiej piłki. Szacuje się, że zawieszenie rozgrywek na Wyspach do 3 kwietnia sprawi, że wszystkie kluby stracą około miliard funtów, w tym około 925 milionów te, które występują w samej Premier League!

Władze angielskiej piłki najdłużej ze wszystkich topowych lig w Europie odwlekały decyzję, aby przerwać rozgrywki. Zrobiły to dopiero 13 marca, po tym, jak stwierdzono zakażenie koronawirusem u trenera Arsenalu, Mikela Artety. Z powodu rozprzestrzeniającej się pandemii nie jest wykluczone, że w trwającym sezonie kluby nie wrócą już do rywalizacji na boisku. Choroba COVID-19 sieje coraz większe spustoszenie na Wyspach (już 1543 potwierdzone przypadki zakażenia i aż 53 ofiary śmiertelne – stan na 16.03) i wyrządza również olbrzymie szkody finansowe w budżetach wszystkich zespołów. Premier League już nie będzie taka sama po tym, jak wygaśnie pandemia. Wiele klubów już teraz desperacko walczy o życie. Część z nich na pewno tego okresu nie przetrwa.

Zobacz wideo Koronawirus zatrzymał świat sportu. Jakie wydarzenia odwołano?

Finansowe czarne dziury

Portal The Athletic donosi, że nie będą mogły one liczyć na dodatkowe pieniądze, które co sezon są przyznawane każdemu klubowi za zajęcie odpowiedniego miejsca na koniec. Za poprzednie rozgrywki Manchester City po wywalczeniu mistrzostwa Anglii otrzymał premię w wysokości aż 38 mln funtów. Doliczając do tego transze finansowe z transmisji telewizyjnych, zespół Pepa Guardioli zarobił w sumie ponad 100 mln funtów. Za bieżący sezon na konto wszystkich ekip z Premier League powinno wpłynąć 403 mln funtów, przy rozegraniu pełnego sezonu. Za pierwsze miejsce na mecie rozgrywek dostaje się 38,4 mln funtów, natomiast za ostatnie 1,9 mln funtów.

Portal dailystar.co.uk dokonał szczegółowego wyliczenia strat finansowych, które poniosą cztery angielskie ligi w związku z pandemią koronawirusa. Dotyczą one trzech obszarów. Pierwszym z nich są przychody z dnia meczowego. Najwięcej za jedno spotkanie na własnych stadionach dostają Tottenham i Manchester United (około 6 mln funtów), natomiast najmniej Bournemouth (około 250 tys. funtów). Drugim są nagrody pieniężne przyznawane za grę w europejskich i krajowych pucharach. Z kolei trzeci z nich stanowią ogromne wpływy dla klubów za kontrakty telewizyjne.

Ze względu na to, że kluby Premier League nie będą rozgrywać spotkań ligowych, zanotują straty w wysokości 100 mln funtów (stanowią zaledwie 1/7 ich całkowitych dochodów), Championship - 36 mln,  League One - 6,9 mln oraz League Two - 3,6 mln. Jeśli chodzi o nagrody pieniężne, to najbardziej odczują tę sytuację angielskie zespoły występujące w Lidze Mistrzów (64 mln funtów straty) oraz w Lidze Europy (26 mln funtów).

W Pucharze Anglii do kieszeni drużyn nie trafi kwota w wysokości 15 mln funtów. Jednak największe szkody finansowe będą związane z brakiem transmisji telewizyjnych (główne źródło dochodów dla klubów z Premier League – aż 50 proc.). Najwyższa klasa rozgrywkowa zostanie pozbawiona z tego tytułu aż 750 mln funtów, natomiast Championship 30 mln. To jednak nie wszystko, ponieważ w sumie wszystkie zespoły występujące w Premier League mogą na tym stracić łącznie aż 925 milionów funtów, a w sumie angielska piłka będzie uboższa o 1,028 mld funtów!

Epidemia koronawirusa wpłynęła również na sytuację finansową na giełdzie. Najlepszym przykładem jest tutaj Manchester United. Wartość akcji zespołu spadła aż o 613 milionów funtów w ciągu ostatnich trzech tygodni. Z każdym dniem kryzys finansowy będzie się pogłębiał.

W przypadku niedokończenia sezonu, West Bromwich Albion i Leeds United, zajmujące aktualnie dwa czołowe miejsca w Championship, stracą potencjalne szanse awansu do Premier League, co ich pozbawi 150 mln funtów i prawdopodobnie wywoła spór prawny.

Spór finansowy między nadawcą tv a zespołami Premier League?

Zdaniem Paula Barbera, dyrektora generalnego Brighton, jeśli epidemia koronawirusa będzie dalej rozprzestrzeniać się w kolejnych tygodniach, to kluby Premier League odczują jeszcze większy kryzys finansowy. Dwudziestu zespołom z angielskiej elity zostało już wypłacone po 20 mln funtów za prawa telewizyjne związane z ostatnim kwartałem. Nagłe zawieszenie rozgrywek sprawia, że główni nadawcy ligi będą chcieli zwrotu pieniędzy, jeżeli nie zostaną one dokończone.

Damien Comolli, były dyrektor sportowy Liverpoolu i Tottenhamu, zwraca na to uwagę w rozmowie z portalem thesun.co.uk: - Sky i BT już wypłacili swoje pieniądze z praw telewizyjnych klubom Premier League, ale obaj nadawcy rozgrywek mogą zażądać zwrotu części pieniędzy, jeśli sezon nie zostanie dokończony. Może sześć najlepszych klubów stać na to. Ale co w takim razie z mniejszymi klubami, jak Bournemouth, który sowicie opłaca swoich piłkarzy, ale ma pojemność stadionu na zaledwie 12 000 miejsc. Czy będzie stać go na oddanie pieniędzy do stacji TV? – mówi Commoli.

Telewizja Sky Sports ma podpisany 3-letni kontrakt z Premier League i na jego mocy płaci klubom aż 1,2 miliarda funtów rocznie. W pakiecie znajduje się 128 spotkań na żywo. Z kolei BT Sports, drugi nadawca TV, przeznacza 325 mln funtów dla angielskich drużyn za każdy sezon (w sumie 52 mecze na żywo).

Planowane wznowienie rozgrywek 4 kwietnia jest bardzo mało prawdopodobne. Do końca sezonu pozostało 25 proc. meczów (w sumie 92). Jeżeli nie uda się ich rozegrać, to wszystkie zespoły ligowe nie dostaną w sumie 270 mln funtów, zagwarantowanych zgodnie z podpisaną umową z telewizyjnymi nadawcami.

Ciężka sytuacja angielskich klubów z III i IV ligi

Jeżeli kluby Premier League zanotują ogromne szkody finansowe, to co mają powiedzieć znacznie uboższe drużyny występujące na trzecio- i czwartoligowym szczeblu.

Kieran Maguire, ekspert ds. finansów piłkarskich, przewiduje całkowity krach finansowy dla ekip z angielskiej League One i League Two:

- W przypadku zespołów z tych szczebli możemy mówić prawdopodobnie o utratach dochodów w wysokości 300-400 tys. funtów do końca sezonu. Nawet jeśli mecze zostały tylko przełożone, mamy przecież trzytygodniową przerwę. Więc w jaki sposób kluby będzie stać, aby robić przelewy dla swoich graczy, nie wspominając już o miesięcznych zadłużeniach wobec innych podmiotów?

Z kolei David Bottomley, dyrektor wykonawczy Rochdale (III liga), nie ukrywa, że odwołanie sezonu z powodu epidemii koronawirusa, może zakończyć się katastrofą dla wielu drużyn. - Gdyby teraz odwołali sezon, miałoby to katastrofalny wpływ na nasze finanse, ponieważ czeka nas sześć meczów u siebie.

Zespoły z niższych lig czeka finansowa zagłada?

W najtrudniejszym położeniu znalazły się ekipy grające na niższych szczeblach rozgrywkowych. Jim Parmentier, prezes National League (piąta liga zrzeszająca 24 zawodowe i pół-zawodowe drużyny) i jednocześnie Dover Athletic (XII liga), uważa, że wiele klubów zbankrutuje, jeśli te rozgrywki zostaną zawieszone. - Jestem w zarządzie National League i dostałem 35 maili od klubów, mówiących o tym, że trzeba grać dalej, bo inaczej tego nie przetrwamy – mówi angielski działacz, cytowany przez „The Sun”.

Co z wygasającymi umowami piłkarzy, gdy sezon zostanie przedłużony?

Kolejną kwestią, która będzie trudna do rozwiązania są kontrakty podpisane z zawodnikami. Wielu z nich ma ważne umowy do 30 czerwca 2020 roku. Jeśli Premier League zdecyduje się kontynuować grę, to pojawią się komplikacje związane z graczami, których umowy wygasną po tym okresie. Portal „Daily Mail” podaje, jak należy rozwiązać tę kwestię. „Kluby będą mogły zawrzeć krótkoterminowe umowy z piłkarzami, którzy będą zainteresowani takim rozwiązaniem. W zamian za to gracze dostaną dodatkowe wynagrodzenie” – możemy przeczytać na łamach "Daily Mail".

Simone Stone, pracujący dla „BBC Sport” tłumaczy, że wiele wyjaśni się podczas wtorkowego spotkania UEFA. - Jednak dla tych, których umowy wygasają 30 czerwca, jest to zupełnie inna sytuacja. Okno transferowe będzie wtedy otwarte – kończy angielski dziennikarz. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.