Polska z Izraelem gra w szabat. To dużo komplikuje. Nie będzie parmezanu ani śmietany w zupie

Na mecz w Izraelu PZPN szykował się już od kwietnia - przynajmniej w kwestii organizacyjnej. Ekipa Jerzego Brzęczka w Jerozolimie pojawi się w szabat. Polscy kibice żydowskie święto zauważą szybko, zdradzamy, jak wpłynie ono też na polskich piłkarzy.

Piłkarze w kuchni mają nie zauważyć różnicy, ale różnice będą. Mecz Polski w Izraelu to duży wysiłek przede wszystkim dla kucharza reprezentacji Tomasza Leśniaka. Wszystko przez szabat, który rozpoczyna się w piątek po zachodzie słońca i trwa aż do sobotniego wieczoru. To czas, w którym Izraelczycy mają swoje święto, polegające na śpiewaniu, przebywaniu z rodziną, modlitwie jedzeniu i nic nie robieniu. To głównie ten ostatni aspekt powoduj pewne konsekwencje dla piłkarzy i kibiców, którzy do Jerozolimy przybędą. Kuchnia w tym czasie w praktyce jest zamknięta, wielkiego gotowania robić nie można. Wieczorne piątkowe i poranne sobotnie posiłki Leśniak ze swym asystentem (z Polski) przygotują wcześniej. W zupie nie będzie śmietany, a na spaghetti parmezanu.

Zobacz wideo

- Po długich rozmowach i wymianie setek maili doszliśmy z goszczącym nas hotelem do porozumienia. To kompromis, który szanuje miejscowe tradycje, a jednocześnie nie będzie przeszkadzał piłkarzom - mówi nam Leśniak.

Kto wie, czy szabat bardziej nie będzie dawał się we znaki około dwóm tysiącom kibiców, którzy mają bilety na mecz w Jerozolimie.

Dzień, w którym mało wolno

Jakby do sprawy podejść restrykcyjnie i prześledzić, co tego dnia Żydom wolno, to wyszłoby, że niewiele. Nie wykonują oni wszelkich prac, które robi się w dzień powszedni, szczególnie prac twórczych. Są one spisane. Jest ich 39, ale w praktyce znacznie więcej, bo mają one swoje rozszerzenia. Dla osób z innej kultury niektóre zakazy mogą wydawać się dziwnie.

Podczas szabatu nie wolno siać, czyli też np. rzucać zjedzonych jabłek na ziemię, bo one zawierają pestki. Nie można młócić, czyli też wyciskać soku z owoców. Nie można zresztą myć owoców, solić, mielić, piec, gotować łączyć stałego ciała z cieczami. Biorąc pod uwagę, że w żydowskiej kuchni nie wszystko może się pojawić (zakazane są niektóre rodzaje mięsa), to Tomasz Leśniak przy ustaleniu menu na Izrael musiał nieźle kombinować. Jak nas zapewnił, polska strona będzie szanowała miejscową tradycję.

- Nie będziemy łączyć nabiału z produktami mięsnymi. To znaczy, że jeśli w piątek podam makaron z sosem bolognese to nie będzie do tego parmezanu. Opracowaliśmy menu tak, by nie miało wpływu na sam posiłek i funkcjonowanie, choć największym wyzwaniem było poznanie samych zasad i umiejętnie dostosowanie się do nich. Czasem rozwiązanie było proste. Skoro nie możemy tam smażyć na maśle, to będziemy na oliwie, jeśli do zupy nie mogę użyć śmietany, to użyję mleczka kokosowego - to były przeważnie tego typu sprawy – wyjaśnia nam Leśniak. Do tego dochodzi jeszcze jedna rzecz. W piątek wieczorem w kuchni nie można pracować.

- Jesteśmy w stanie przygotować piątkowe posiłki przed zachodem słońca - odpowiada Leśniak. Nie wszystkie muszą być na zimo. Na miejscu są specjalne podgrzewacze. Wystarczy zaprogramować je by podgrzały to, co się wcześniej przygotowało.

Gorliwi Żydzi nie pozwalają, by w szabat zapalać ogień, czy w ogóle włączać różne urządzenia.

- To nie jest tak, że w sobotę w ogóle nie je się tam na ciepło. Wprost przeciwnie. Używane są podgrzewacze, które włączają się same, lub trzymają ciepło już od piątku. Ci bardziej religijni, którzy nie mogą gotować tego dnia wody mają specjalne, duże termosy, które też pracują automatycznie - mówi nam dr Magdalena Kozłowska z Instytutu Historycznego UW ze specjalnością judaistyka. Jeśli kibice będą zatrzymywać się w prywatnych kwaterach, lub hostelach dobrze, by kilka takich zasad mieli na uwadze. Zdziwić mogę się też nawet przybywając do pięciogwiazdkowego hotelu.

Windą po jednym piętrze i "zgaś mi światło”

Hotele w Jerozolimie do funkcjonowania w czasie szabatu podchodzą różnie. Z jednej strony starają się respektować jego zasady, z drugiej nie utrudniać życia gościom, ale przecież część tych gości też stanowią Żydzi, więc od szabatu nie da się zupełnie uciec.

W przestrzeganiu zasad święta często pomaga automatyka. Ponieważ jako pracę traktuje się też np. naciskanie przycisków w windzie, to dźwigi w wielu hotelach przechodzą w tryp pracy szabatowej. Zatrzymują się na każdym lub co drugim piętrze, jeżdżąc nieustannie z góry na dół tak, by nie trzeba było wykonywać w nich żadnych czynności. Kadrowicze w piątek lub sobotę mogą się na taką windę natknąć, chociaż w hotelu, w którym stacjonują jest też winda jeżdżąca normalnie. Trzeba więc dobrze wsiąść.

Jeśli chodzi o włączanie lub wyłączanie oświetlenia, to w piątek i sobotę szczególnie pomagają w tym fotokomórki, czujniki ruchu czy automaty. Z ciepłą woda w hotelach problemu nie ma, bo ta grzana jest automatycznie. W prywatnych kwaterach bywa różnie.

- Ja zostałam przez znajomą u której byłam poproszona by wykąpać się przed zachodem słońca, tak by potem nie załączał się płomień w bojlerze. Światło w łazience było natomiast włączone całą noc, gdybym odruchowo je zgasiła nie można byłoby go potem włączać - opisuje nam natomiast Agnieszka Żak, która do Izraela podróżuje systematycznie.

-W Beer Szewie miałem sąsiadkę, której dziecko w szabat zapaliło światło. Zapukała do mnie czy mogę pójść i je zgasić - przypomina sobie Remigiusz Jezierski, który jako piłkarz spędził w Izraelu trzy lata (w Hapoelu i Bene Sachnin) - A może ona tylko chciała się ze mną zapoznać - dodaje już z uśmiechem.

W szabat autobusów brak

Do czynności, których nie mogą w szabat wykonywać gorliwi Żydzi, zatrudniane są osoby świeckie lub te z zagranicy.

Prawdopodobnie właśnie ktoś taki będzie w czasie szabatu woził polskich piłkarzy. Sprawy transportu naszej kadry leżą po stronie gospodarzy. W święto problem z podróżowaniem będą mieli za to kibice, którzy w piątek wieczorem lub sobotę koło południa przylecą tu na mecz. Kłopot zacznie się właściwie już na lotnisku.

- Autobusy w szabat tam nie kursują. Samochodów jest na ulicach mniej, sklepy w żydowskiej części Jerozolimy też są w zdecydowanej większości zamknięte. Nie jest jednak tak, że zamiera tam życie. Taksówki jeżdżą normalnie. Jeśli kibice będą chcieli gdzieś się przemieścić to na pewno będą mieli czym - mówi dr. Kozłowska, ale przyznaje, że słono za to zapłacą. Sam kurs taksówka z lotniska do centrum Jerozolimy to najmniej 300 złotych. Jest jednak sposób na redukcję wydatków.

- Można próbować łapać arabskie busiki tzw. sheruty. Mieści się w nich z 8 osób. Jeżdżą one m.in z portu lotniczego do centrum. Zawiozą pasażera często tam, gdzie on chce. Za Sherut zapłacimy około 70 złotych od osoby - wyjaśnia Żak.

Jeśli ktoś dotrze do Jerozolimy przed szabatem i na kilka dni wypożyczy auto, powinien też uważać gdzie nim pojedzie. Ortodoksyjni Żydzi w czasie ich święta w swoich głównych dzielnicach (np. Mea She'arim) raczej nie życzą sobie widoku pędzących samochodów.

- Znane są przypadki rzucania w pojazdy kamieniami czy ich opluwania - przyznaje Żak, ale tłumaczy też, że wiele zależy od tego na kogo się trafi.

- Ta gradacja ludzi w Jerozolimie jest duża, od ultraortodoksyjnych po niewierzących, a pomiędzy nimi odcieni religijności jest sporo. Każdy ma jakąś własną wrażliwość. Pamiętam sytuację jak jedna osoba zastanawiała się czy w szabat może pojechać gdzieś rowerem - przypomina sobie Żak. - Chyba ostatecznie z pomysłu zrezygnowała.

Bez telefonu, bez odpowiedzi

Kibice, którzy będą chcieli skorzystać z krótkoterminowego wynajmu prywatnych mieszkań lub apartamentów muszą wziąć pod uwagę, że w czasie samego szabatu utrudniona może być komunikacja z ich właścicielami. Przestrzegający szabatu, nie włączają w tym czasie urządzeń elektrycznych, co za tym idzie nie odbierają telefonów czy maili w komputerze. Ponadto nie mogą pisać.

- Byłam kiedyś zaproszona do kogoś na sobotni obiad. Odwołano mi jednak piątkowy lot do Izraela. Nie bardzo mogłam się z tą osobą skomunikować i poinformować o absencji. Wysłałam informację na komunikatorze. W końcu dostałam odpowiedź w emotikonach. Przyjął to do wiadomości, choć pewnie sięgnięcie po telefon sporo go kosztowało - opisuje Żak, ale podchodzi do tego ze zrozumieniem.

- Z psychologicznego punktu widzenia takie odcięcie się od wszystkiego jest czymś pożądanym. Często widzę jak osoby religijne czekają na ten dzień, w którym rzeczywiście wypoczywają. Spotykają się ze znajomymi, z rodziną, czytają wybrane wcześniej książki. Funkcję szabatu ładnie wyjaśnił w swojej książce filozof i myśliciel Abraham Joshua Heschel. Pisał, że choć Żydzi nie mają już swojej świątyni, bo ta została zburzona, to mają swą świątynie w czasie - inną rzeczywistość. Wydaje mi się, że oni ten szabat odbierają jako dar, jako ekstra wakacje - wyjaśnia nam podróżniczka.

Na stadionie bez szabatu

Kilka czynności, których w czasie szabatu Żydom robić nie wolno, stoi w sprzeczności z przygotowaniem do piłkarskiego meczu. Skoro zakaz wiązania stałych węzłów współcześnie przekłada się np. na zakaz wiązania butów to piłkarzowi trudno byłoby porządnie ubrać się na trening czy mecz. Sportowe wydarzenie, na którym podczas szabatu ktoś musi włączyć trochę elektroniki w tym potężne jupitery, też wydaje się problemem.

- W Jerozolimie rzeczywiście jest sporo religijnych ludzi, ale większość z nas podczas szabatu żyje normalnie. Określiłbym to tak, że na stadionie szabat nie obowiązuje - mówi nam Dani Porath, dziennikarz izraelskiej telewizji Sport5.

To, że podczas samych meczów szabat sportowcom nie dawał się we znaki potwierdzają też nasi piłkarze, którzy niegdyś w izraelskiej lidze grali.

-Pamiętam tylko, że było wtedy wszędzie bardzo spokojnie. Oni mieli te swoje uroczyste posiłki, ale na mecze i wszystko co z nimi związane to raczej nie wpływało - mówi nam Łukasz Surma, który grał w Maccabi Hajfa i Bene Sachnin.

- Treningi w piątki mieliśmy tylko do południa. Potem rzeczywiście było wolne. Wyglądało to co tydzień jak nasz 1 maja - wspomina Remigiusz Jezierski i przyznaje, że nie pamięta meczów rozgrywanych w piątek.

- Wtedy były one planowane w sobotę po południu oraz w niedzielę. W piątek po południu zawodnicy niemal zawsze mieli wolne. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć piątkowe wyjazdy na sobotnie mecze. W praktyce niemal ich nie było - przypomina.

- Jak już musieliśmy gdzieś jechać w piątek, to była wspólna wieczorna kolacja, jakieś modlitwy i to wszystko. Wydaje mi się, że piłkarze podchodzili do tego elastycznie - mówi Jezierski.

Patrząc na kalendarz gier z ostatnich 20 lat meczów piątkowych rzeczywiście starano się w Izraelu unikać. Obecnie już zupełnie z nich zrezygnowano. Regularnie za to gra się w poniedziałki.

W piątek w Izraelu raczej nie gra też narodowa reprezentacja. A jak gra to w dziwnej dla futbolu porze, czyli tej przed szabatem. To dlatego ostatni piątkowy mecz w Izraelu odbył się o 13:45 (w 2013 roku przeciwko Portugalii). Polska swój mecz rozegra w sobotę o 20:45, czyli tuż po szabacie. Ten kończy się 4 godziny wcześniej, wraz z zachodem słońca.

Więcej o: