Mundial 2018. Paweł Janas dla Football LIVE: Ciekawe co sobie myślą Francuzi [#21]

- Ciekawe co sobie myślą Francuzi po meczach Argentyńczyków, Niemców i Brazylijczyków. Tak ich krytykowano, a oni przynajmniej wygrali - komentuje dla Football LIVE Paweł Janas, ostatni selekcjoner, który był z Polską na mundialu (2006), a jako piłkarz wywalczył na MŚ trzecie miejsce (1982)

Ciekawe co sobie myślą Francuzi po meczach Argentyńczyków, Niemców i Brazylijczyków. Tak ich krytykowano, a oni przynajmniej wygrali z Australią 2:1 i mają trzy punkty.

Można mówić „drużyna turniejowa”, można powtarzać, że taka drużyna musi mieć czas, żeby się rozpędzić, ale przecież przede wszystkim musi mieć punkty, żeby dzięki nim móc grać dalej. Będzie ciekawie, jeśli w poniedziałek Szwecja wygra z Koreą Południową. Wtedy w drugiej kolejce Niemcy z tymi Szwedami będą mieli bardzo trudny mecz. Na razie porażka Niemców z Meksykiem to największa niespodzianka mistrzostw. I zapowiedź dużych emocji w grupie F.

Dziwi też remis Brazylijczyków. Oni nie wygrali na własne życzenie. Za luźno sobie wyszli na drugą połowę. Widocznie prowadząc 1:0 myśleli, że ten mecz już się sam wygra, a tu jednak się nie wygrał. Brazylia awansowała do mistrzostw jako pierwsza, w eliminacjach była poza zasięgiem wszystkich, a przecież w jej strefie gra i Argentyna, i Kolumbia, i Urugwaj, i Chile, które się nie zakwalifikowało. Po takich eliminacjach wielu mówiło, że Brazylia będzie w Rosji głównym kandydatem do tytułu. Nie mówię, że nie jest, ale po tym zimnym prysznicu musi się obudzić.

Z tych wszystkich sprawców niespodzianek najbardziej kibicuję Islandczykom. Szwajcaria to już niezły zespół, Meksyk od lat znamy i wiemy, że potrafi wygrać z każdym. A Islandia? Miała dużo szczęścia, przecież Messi im karnego nie strzelił. Ta Islandia kupiła kibiców występem na Euro 2016. Szczególnie kiedy pokonała Anglię. Paru chłopaków od nich gra w Anglii, ale słyszę, że są też tacy, którzy brali urlop w pracy, bo grają tylko w lidze islandzkiej i łączą to z inną, zwykłą pracą. Fajną historię tworzą. Wybór mają tam niewielki, więc jeśli z 300-tysięcznego narodu wyselekcjonowali i wytrenowali taką grupę, która nie przegrywa z Argentyną, to trzeba ich szanować.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.