"Rosja nie zaimponowała, ale można jej zazdrościć takiej perełki jak Gołowin". Godlewski dla z FOOTBALL LIVE #20

Reprezentacja Rosji - mimo wysokiego wyniku - nie zaimponowała wielkim kunsztem. Zagrała w myśl zasady obowiązującej w latach. 70-tych: - Jeśli nie wiesz co zrobić z piłką, oddaj ją przeciwnikowi - ocenia w rozmowie z FOOTBALL LIVE, Adam Godlewski, publicysta dziennika "Sport"

Rosja jest krajem paradoksów, taka była pewnie od zawsze, więc w sumie trudno się dziwić, że tam szybciej niż pod jakąkolwiek inną szerokością geograficzną można od zera przeskoczyć do roli narodowego bohatera. A właśnie taki awans po 5:0 z Arabią Saudyjską na inaugurację mundialu zanotował Stanisław Czerczesow, a więc szkoleniowiec doskonale znany także w Polsce, szczególnie zaś w okolicach ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. Takie gwałtowane skoki nigdy jednak dobrze nie wróżą, bo po ulotnej egzaltacji po jednej zaledwie wygranej bitwie, można się potłuc spadając z dużej wysokości. Wojna przecież ledwie się zaczęła, a skala trudności dla Sbornej – nawet w grupie – będzie już tylko rosła.

Arabia Saudyjska okazała się niezwykle kiepskim zespołem, wystraszonym, taktycznie i mentalnie nieprzygotowanym do występu w meczu otwarcia finałów mistrzostw świata. Czerczesow, naprawdę fajny człowiek, jako trener hołduje prostym, by nie powiedzieć minimalistycznym, środkom, które jednak ze stołeczną Legią nie przeszkodziły Osetyjczykowi pewnie wywalczyć tytułu mistrza Polski. Reprezentacja Rosji – mimo wysokiego wyniku – też nie zaimponowała wielkim kunsztem. Zagrała w myśl zasady obowiązującej w latach… 70-tych poprzedniego stulecia. Głoszącej nie mniej, mniej więcej, tylko: – Jeśli nie wiesz co zrobić z piłką, oddaj ją przeciwnikowi. Niech on kombinuje, martwi się co zrobić, i popełnia błędy.

 Na Saudyjczyków, prostota tej strategii była uszyta w sam raz. Na Urusów, a nawet na Egipcjan będzie niedostateczna, co z góry można zakładać. Czerczesow na pewno ma tego świadomość. Czy ma także plan B i C – jak przekonuje – dopiero się przekonamy. Już można natomiast selekcjonerowi Sbornej zazdrościć takiej perełki jak Alieksandr Gołowin. Już dwa lata temu przepowiadano młokosowi – który wzoruje się podobno na Paulo Dybali – wspaniałą przyszłość, ale wówczas jego talent jeszcze nie eksplodował. Teraz ma szansę, zwłaszcza że mocno stąpa po ziemi. Kiedy w pierwszym programie państwowej rosyjskiej telewizji miejscowi eksperci zaczęli przekonywać, że w meczu z Arabią Saudyjską narodziła się nowa rosyjska gwiazda, 22-letni ofensywny pomocnik… oddał słuchawkę oraz mikrofon, i nie dokończył wywiadu, który jeszcze się nie zdążył rozpocząć. Potem pojawiła się co prawda wersja, że niczego nie słyszał, i dlatego zdał telewizyjną aparaturę, ale w świat poszła już wersja, że jest taki skromny, więc nie chciał brać udziału w festiwalu żenady. Niezależnie od przyczyn takiego zachowania, jedno jest pewne: w piłkę grać  potrafi, a dwie asysty i gol nie wzięły się z przypadku – uważa Godlewski, publicysta dziennika „Sport”.

Copyright © Agora SA