Mundial zaczął się tak, jak się musiał zacząć. Było do przewidzenia, że Rosja wygra. Może tylko trochę zaskakujące jest, że wygrała aż 5:0. Szkoda, że wielki turniej ruszył od meczu do jednej bramki, bo Arabia chyba nawet nie oddała celnego strzału. I szkoda, że tak naprawdę wielkie granie zacznie się z opóźnieniem. Bo mecze Rosja – Arabia Saudyjska, Egipt – Urugwaj i Iran – Maroko wyglądają bardzo słabo przy spotkaniu Hiszpanii z Portugalią. Dla mnie mistrzostwa na dobre zaczną się dopiero w piątkowy wieczór, właśnie tym starciem.
No może jeszcze coś ciekawego pokaże Salah w meczu z Urugwajem. Ale te pierwsze mecze to są tylko rozgrzewki właśnie z takimi „być może”, czyli z ewentualnymi szansami, że wydarzy się coś ciekawego.
Oczywiście nie jest tak, że nie doceniam wygranej Rosji. Rywala mieli słabego, start mieli najłatwiejszy z możliwych, ale wykorzystali to świetnie. Przecież to ich 5:0 może oznaczać, że do awansu z grupy wystarczy im jeszcze tylko remis z Egiptem. Myślę, że Egipt przegra z Urugwajem, a nie spodziewam się, że Arabia Saudyjska z każdym będzie przegrywała 0:5 albo wyżej, więc bramki, których Rosjanie nastrzelali na inaugurację mogą mieć duże znaczenie. Na pewno po laniu od Rosji drużyna Arabii się zepnie, żeby już tak wysoko nie przegrywać, żeby pokazać, że jednak cokolwiek potrafi.
Szkoda, że ze zgrupowania naszej reprezentacji z Soczi docierają wiadomości o tym, że nie trenuje Rafał Kurzawa. Szczerze mówiąc, dziwiłem się, że nie zagrał z Litwą, bo spodziewałem się, że Adam [Nawałka] będzie chciał sprawdzić czy ten chłopak będzie do gry w Rosji. Z drugiej strony nie ma co się przesadnie martwić. Skoro kontuzja stawu skokowego przyszła już przed meczem z Litwą, to musi być delikatna, a nie poważna. Gdyby była poważna, Rafał nie pojechałby na mundial. Czyli chyba cały czas można na niego liczyć.