"Prezes Hiszpanii nie miał wyboru. Gdyby nie usunął trenera sam wyleciałby z pracy". Godlewski dla FOOTBALL LIVE #19

Lopetegui odszedł z reprezentacji Hiszpanii w oparach absurdu i z opinią gościa nie do końca poważnego, ale za to... z czystą kartą - mówi FOOTBALL LIVE Adam Godlewski, publicysta dziennika "Sport".

Mundial jeszcze nie zdążył się rozpocząć, a już światowa publika została świadkiem obyczajowych skandali. Zaistniałych, jak w przypadku reprezentacji Meksyku, której gracze regenerowali się w towarzystwie prostytutek oraz domniemanego, na razie bowiem dowodów na to, że selekcjoner drużyny Albiceleste Jorge Sampaoli molestował kucharkę reprezentacji nie ma. O podejrzeniach w tej sprawie dyskutuje się jednak już nie tylko w Argentynie, temat chętnie podchwyciły media na całym świecie. Jeśli do tego dodamy kontrowersję zupełnie innej natury, związany ze zwolnieniem dosłownie chwilę przed startem finałów mistrzostw świata Julena Lopetegui z funkcji selekcjonera Hiszpanii, a zatem jednego z faworytów turnieju, dlatego, że bez wiedzy federacji związał się z Realem Madryt, to w sumie nikt nie powinien narzekać na przedmundialową nudę.

   Nie dziwię się prezydentowi hiszpańskiej federacji, Luisowi Rubialesowi, że zadziałał błyskawicznie i bez wyrozumiałości dla nielojalnego szkoleniowca. Jeśli kraj jest mocno podzielony, a główna oś sporu wcale nie przebiega między Realem a Barceloną w sferze futbolu, tylko dotąd nie znalazł się mądry, który wymyśliłby, w jaki sposób połączyć języki kastylijski i kataloński w hymnie państwowym, to jasne jest, że szef piłkarskiego związku nie miał wyboru. Gdyby bowiem nie usunął trenera, za chwilę sam wyleciałby – i to z hukiem – z zajmowanej posady.

   Można się pewnie dziwić, że Lopetegui nie zdołał namówić szefów Królewskich, aby nie informowali o podpisaniu z nim kontraktu teraz, tylko wstrzymali się do powrotu kadry z mistrzostw świata, ale wydaje się, że Real zadziałał z pełną premedytacją. Pomijając wszelkie formalne kwestie – i problemy - związane ze zwolnieniem z Julena z federacji po ewentualnym sukcesie na mundialu, w jeszcze trudniejszej sytuacji władze madryckiego klubu znalazłyby się, gdyby La Furia Roja w Rosji poniosła klęskę. Wówczas trudno byłoby wytłumaczyć socios, z jakiego powodu zabiegano o kogoś, kto okazał się nieudacznikiem.

  A w zaistniałej sytuacji – Lopetegui odszedł co prawda z reprezentacji w oparach absurdu i z opinią gościa nie do końca poważnego, ale za to z czystą kartą. I z etykietą bardzo obiecującego szkoleniowca – uważa Godlewski, publicysta dziennika „Sport”

Więcej o:
Copyright © Agora SA