Ściskając kciuki, żeby Glik dostał na co zasługuje, nie zapominam o odczuciach Kamińskiego. Godlewski dla dla FOOTBALL LIVE #17

Dotąd wiedza - ale pewnie także sumienie - dyktowało lekarzowi kadry stawianie diagnozy, wedle której na powrót do normalnego treningu Glik będzie potrzebował sześciu tygodni. Jaroszewski zdaje sobie doskonale sprawę, że obrońca jak mało kto zasłużył na wyjazd na mundial, ale z drugiej strony musi być lojalny wobec selekcjonera - o trudnej decyzji sztabu medycznego specjalnie dla FOOTBALL LIVE mówi Adam Godlewski, publicysta dziennika "Sport"

Serial zatytułowany: czy Kamil Glik zdąży ze zdrowiem – i formą – na mundial, życie kręci nadal. Profesor Pascal Boileau włączył 30-letniemu stoperowi zielone światło, i tym samym pod ogromną presją – zawodnika, ale też ogromnej rzeczy kibiców – postawił lekarza naszej kadry, Jacka Jaroszewskiego. A dodatkowo naczelny medyk biało-czerwonych wie, że o ile byłaby realna szansa na występ Kamila tylko w ostatnim grupowym meczu z Japonią, to selekcjoner Adam Nawałka chce widzieć jednego ze swych liderów w szerokim składzie na MŚ. Trudno zatem doktorowi zazdrościć jutrzejszej konsultacji i podania ostatecznego werdyktu.

Dotąd wiedza – ale pewnie także sumienie – dyktowało panu Jackowi stawianie diagnozy, wedle której na powrót do normalnego treningu Kamil będzie potrzebował sześciu tygodni. Jaroszewski zdaje sobie doskonale sprawę, że Glik jak mało kto zasłużył na wyjazd na mundial, ale z drugiej strony musi być lojalny wobec selekcjonera. A ma świadomość, że Nawałka do Rosji chce zabrać wyłącznie w pełni gotowych do gry zawodników…

Najważniejszy jest oczywiście tytułowy bohater serialu, a zatem facet ulepiony z zupełnie innej gliny niż większość społeczeństwa i pewnie 90 procent sportowców – zdecydowanie twardszy, z przesuniętym do nieosiągalnego dla innych progiem wytrzymałości na ból. Kamil jest przy tym niesamowicie zdeterminowany, żeby pojechać na mundial i demonstruje naprawdę niezłomne podejście do rehabilitacji. Tak wielkie, że już choćby tylko za to zasługuje na nagrodę w postaci wyjazdu – i występu – w finałach mistrzostw świata.

Ściskając, naprawdę z całych sił, kciuki, żeby Glik dostał to, na co zasługuje, nie zapominam jednak o odczuciach… Marcina Kamińskiego. Najpierw przeżył przecież gorycz rozczarowania związaną ze skreśleniem z mundialowej kadry. Później został warunkowo przywrócony, a zatem dostał nadzieję na przygodę w mistrzostwach świata. Choć oczywiście z poczuciem, że będzie korzystał z nieszczęścia kolegi. A teraz znów znalazł się na emocjonalnej równi pochyłej. Dobrze zatem, że jest równie mocno skonstruowany pod względem mentalnym jak Glik. Ktoś inny na jego miejscu mógłby bowiem oszaleć – przekonuje publicysta dziennika „Sport”.  

Więcej o:
Copyright © Agora SA