Czy Polska poradzi sobie z rolą faworyta? Nigdy nie czuliśmy się w niej komfortowo - Godlewski dla Football Live #9

-Atmosferą, którą zaobserwowałem w bazie biało-czerwonych jestem zbudowany. Spokój, pewność siebie kadrowiczów, brak jakiejkolwiek spinki, świadomość klasy grypowych rywali, ale i własnej wartości mówi specjalnie dla Football Live Adam Godlewski, publicysta dziennika "Sport".

- Wewnętrzny sparing, który Adam Nawałka planował na wczorajsze późne popołudnie został przełożony z powodu nawałnicy, co zapewne nieco skomplikuje dzisiejszy harmonogram reprezentacji Polski w Arłamowie, a także proces selekcji na ostatniej prostej, ale generalnie atmosferą, którą zaobserwowałem w bazie biało-czerwonych jestem zbudowany. Spokój, pewność siebie kadrowiczów, brak jakiejkolwiek spinki, świadomość klasy grypowych rywali, ale i własnej wartości – tak w skrócie można oddać sytuację na zgrupowaniu.

To oczywiście w głównej mierze zasługa selekcjonera, który najwyraźniej nie zapomniał jeszcze, jak to jest być piłkarzem szykującym się do mundialu. Jeśli do któregoś z kadrowiczów przyjechała do Arłamowa rodzina, albo bliscy znajomi, nikt nie musi się chować, bo trener Nawałka założył po prostu, że to co naturalne, jest naturalne. Co rzadko udawało się jego poprzednikom, szczególnie w obecnym stuleciu. Dzięki temu zawodnicy czują się w bieszczadzkiej bazie, zgodnie z tym, co głosi slogan reklamowy, jak w domu. Łukasz Piszczek przekonywał mnie – i wiarygodnie przekonał - że przygotowuje się identycznie jak do Euro 2016 i meczów Ligi Mistrzów. Bez niepotrzebnego napięcia i podwyższania presji, mimo że akurat dla niego mundial w Rosji będzie pierwszym w karierze i zarazem ostatnim. Napięcie zaobserwowałem jedynie u ochroniarzy w bazie naszych kadrowiczów, jeden z nich za wszelką cenę chciał utrudnić rozmowę z doświadczonym kadrowiczem, ale został bardzo spokojnie, a nawet w elegancki sposób, spacyfikowany przez Łukasza. W dyskusji przeszkodził nam więc jedynie Jakub Błaszczykowski, który na chwilę odwołał kolegę, aby uczynił zaszczyt młodziutkiemu kibicowi, który pokonał wiele kilometrów z nadzieją, że wróci ze wspólnym zdjęciem właśnie z Kubą i Piszczkiem. Obyło się bez zbędnych ceregieli, jak na profesjonalistów przystało.

A takich obrazków można w Arłamowie dostrzec więcej. Owszem, kadrowicze pracują ostro, ale chętnie, czego dowodzi dodatkowa sesja na temat VAR, o którą poprosili korzystając z obecności na zgrupowaniu naszych eksportowych arbitrów Szymona Marciniaka i Pawła Gila. Na razie - pod względem taktyki – ogarniają jedynie Senegal, w myśl powiedzenia naszych mistrzów w skokach narciarskich – Adama Małysza i Kamila Stocha – że najważniejszy, jest najbliższy skok. Czy poradzą sobie z rolą faworyta grupy, choć biało-czerwoni nigdy nie czuli się w niej komfortowo? Otóż… nie będą musieli. 33-letni zawodnik Borussii Dortmund ocenił, że faworytami grupy są Kolumbijczycy. Niech więc oni się martwią – podsumował Godlewski, publicysta dziennika „Sport”.


Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.