Mundial 2018. Paweł Janas dla Football LIVE: Prezydent Duda ważny jak treningi [#3]

- Im więcej chłopaki złapią teraz luzu, tym lepiej będzie im się zaraz ostro zasuwało. Spotkanie kadry z prezydentem czy specjalny koncert Lady Pank są teraz tak samo ważne jak treningi - komentuje Paweł Janas, ostatni selekcjoner, który był z Polską na mundialu (2006), a jako piłkarz wywalczył na MŚ trzecie miejsce (1982). Opinie Janasa codziennie specjalnie dla Football LIVE

Spotkanie z prezydentem Dudą, koncert Lady Pank – bardzo fajnie, że w Juracie kadra realizuje program i treningowy i odpoczynkowy. Słyszymy, że drużyna ma już konkretne, wcale nie krótkie zajęcia, a konkretną pracę łączy z zabawą.

Teraz jest idealny czas na takie rzeczy. Im więcej chłopaki złapią luzu, tym lepiej będzie im się zaraz ostro zasuwało w Arłamowie.

Jeśli ktoś się denerwuje i twierdzi, że politycy nie powinni ogrzewać się w blasku popularnych sportowców, to niech wie, że spotkanie z prezydentem czy premierem naprawdę jest korzystne nie tylko dla jednej strony. Ja się bardzo cieszę, że prezydent Duda zaprosił kadrę do siebie, do swojej nadmorskiej rezydencji. Miło się ogląda obrazki z tego spotkania, widzę, że chłopaków dodatkowo podbudowuje, że szczerze liczy na nich nawet ten człowiek, który może się uważać za najważniejszego w państwie.

Oczywiście wiadomo, że trzeba wiedzieć kiedy i jak robić takie rzeczy. My przy okazji mistrzostw w 2006 roku spotykaliśmy się z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Najpierw był u nas na zgrupowaniu. Przyjechał na obiad, posiedział do kolacji, było bardzo fajnie. Niestety jego druga wizyta to była pomyłka. A to dlatego, że ówczesny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz przyprowadził nam premiera do szatni tuż przed meczem z Ekwadorem. Proszę sobie wyobrazić, że zespół szykuje się do swojego pierwszego meczu na mundialu, a tu wchodzi człowiek z gromadą ochroniarzy, wszyscy zaczynają nadmiernie dowcipkować, gadać o przeróżnych rzeczach, przedłużać to spotkanie tak bardzo, że aż organizatorzy muszą wołać, żeby drużyna wyszła już z szatni. Ja wtedy nie miałem szansy, żeby skierować do zespołu kilka słów, żeby chłopaków pobudzić, zmotywować. Byłem bardzo zły na prezesa, że tak nie wyczuł chwili. Na szczęście dzisiaj takie rzeczy są już w kadrze niemożliwe. Jestem święcie przekonany, że Zbyszek Boniek Adamowi do szatni tuż przed meczem nikogo nie przyprowadzi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.