Mecz miał się odbyć o godzinie 20:45 w niedzielę, 15 listopada, ale federacja podjęła decyzję o odwołaniu spotkania. Norweski związek starał się interweniować w sprawie w ministerstwie zdrowia, żeby móc polecieć na spotkanie, ale to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Tym samym cała norweska drużyna zgodnie z zasadami protokołu medycznego tamtejszego rządu musi przejść 10-dniową kwarantannę. Odwołano lot czarterowy do Rumunii i zwrócono się z oficjalnym pismem do resortu zdrowia.
O wyniku spotkania - tym czy Rumunii zostanie przyznany walkower - zadecyduje komisja UEFA, która będzie obradować w tej sprawie w ciągu kilku najbliższych dni.
- W środę nie odbył się towarzyski mecz Norwegów z Izraelem, bo zakażenia były w kadrze rywali. W piątek, dzień przed wylotem na spotkanie z Rumunią w Lidze Narodów, koronawirusa stwierdzono u kapitana Norwegów Omara Elabdellauiego. Prawy obrońca Galatasaray trafił do izolacji, a federacja zaczęła zabiegać o zgodę na wylot do Rumunii. Przekonywała, że nie ma ryzyka, grupa poleci czarterem, będzie podróżować prywatnymi autobusami, zminimalizuje ryzyko zarażenia kogokolwiek. Ale rząd Norwegii od początku był niechętny, podobnie jak wyjazdowi na następny mecz, w Austrii - tłumaczył sprawę dziennikarz Sport.pl, Paweł Wilkowicz. - Takie przypadki ocenia komisja dyscyplinarna UEFA i to ona rozstrzyga, czy któraś z drużyn była winna nierozegrania meczu, czy też nie. Jeśli nikt nie zawinił, to, zamiast orzekać walkowera, można wylosować wynik: 1:0, 0:0 albo 0:1.
Norwegowie obecnie w tabeli grupy pierwszej dywizji B Ligi Narodów są na drugim miejscu z dorobkiem dziewięciu punktów, czyli takim samym, jak u lidera - Austriaków. Rumuni do tej pory uzbierali cztery punkty, co daje im czwartą pozycję i przewagę trzech punktów nad ostatnią Irlandią Północną.