Na obstawianiu zarobił miliony. Po wizycie bandyty "zniknął". "Wróg numer jeden"

"Wróg numer jeden", "zabójca o twarzy dziecka" - to niektóre z przydomków Patricka Veitcha, jednego z najlepszych profesjonalnych graczy w historii. Na zakładach bukmacherskich zarobił wiele milionów funtów. Jedno zdarzenie wywróciło jednak jego życie do góry nogami. Od tego czasu prowadził niemal życie pustelnika.

Patrick Veitch to zawodowy hazardzista, który dorobił się majątku obstawiając wyścigi konne. W środowisku jest doskonale znany. Bukmacherzy nadali mu nawet pseudonim "Wróg numer jeden". W trakcie swojej kariery w latach 1996-2006 Veitch zarobił około 10 milionów funtów. Nie zamierzał tego ukrywać i prowadził wystawne życie. Miał m.in. kolekcję kilku drogich samochodów, parę mieszkań, a na wyścigi konne w pewnym momencie przylatywał helikopterem. Miał też swoje własne konie. Postawienie na swojego konia w jednym z wyścigów przyniosło mu wygraną w wysokości pół miliona funtów. Był też bohaterem skandali. W 2016 roku brał udział w wypadku samochodowym na autostradzie. W wyniku zderzenia zginął 11-letni chłopiec. Veitch został jednak oczyszczony z zarzutów.

Zobacz wideo Borek: Lewandowski chyba dojrzał do tego, by zmienić otoczenie

Geniusz matematyki zbił fortunę na zakładach bukmacherskich

Swoją karierę jako zawodowy hazardzista rozpoczął na uniwersytecie w Cambridge, gdzie studiował matematykę. Bardziej niż jego praca interesowały go jednak zakłady na wyścigi konne. Założył linię, na której udzielał porad bukmacherskich innym graczom. Współpracował ze swoimi kolegami z uczelni i na trzecim roku studiów zarabiał po 10 tysięcy funtów miesięcznie. Sam na zakładach bukmacherskich zarobił miliony i żył jak playboy.

Jego sielanka skończyła się, kiedy trafił na przestępcę. Ktoś przyszedł do jego domu z "obstawą" i zażądał od niego 70 tysięcy funtów pod groźbą odcięcia obu nóg. To zdarzenie całkowicie zmieniło życie Veitcha. Ukrył się i zniknął z radarów mediów i innych osób zainteresowanych jego karierą. Potem udał się na policję i opowiedział o konfrontacji z przestępcą. Ten został zresztą ujęty i trafił za kratki za napaść na policjanta.

Veitch przez jakiś czas prowadził życie samotnika i ukrywał się. Do życia playboya już nie wrócił. W ostatnich dniach udzielił jednak długiego wywiadu portalowi starsportsbet.co.uk. - To była wymuszona zmiana. Przez wiele lat musiałem się upewnić, że nie zrobiono mi zdjęć. Przez długi czas mówiono mi, że najlepszym miejscem do ukrycia się jest Londyn. Ale nawet wtedy musiałem się upewnić, że jeśli kogoś zobaczę, to będę miał gotowe wyjaśnienie takie jak: "Och, właśnie wpadłem do Londynu na jeden dzień" – tłumaczy.

Veitch napisał też autobiografię zatytułowaną "Wróg numer jeden". - Kiedy byłem na dnie, pod koniec 1998 roku, po epizodzie wymuszenia, obiecałem sobie, że pewnego dnia opowiem swoją historię, kiedy będzie to bezpieczne. Byłem ofiarą przestępstwa popełnionego przez bardzo niebezpieczną osobę, która w bardzo poważny sposób cofnęła moją karierę i moje życie. Niewiele wcześniej o tym mówiłem, ale wiedziałem, że nadejdzie czas, kiedy to zostanie zrobione – powiedział lata temu cytowany przez "Daily Mail".

Więcej o:
Copyright © Agora SA