Przebywający na mistrzostwach świata Yaya Toure stwierdził w rozmowie z "France Football", że Manchester City nie pozwolił mu na wyjazd do ojczyzny i spotkanie z chorym na nowotwór bratem. - Pod koniec sezonu chciałem spędzić z moim umierającym bratem kilka dni, ale Manchester City nie chciał mnie zwolnić. Jest mi smutno, bo nic nie zrobiłem dla Ibrahimy w jego ostatnich dniach - powiedział reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej.
- Byłem na mistrzowskiej fecie w Abu Dhabi, podczas gdy powinienem być przy jego łóżku. Żałuję, że nie naciskałem na klub mocniej. Manchester wiedział, że mój brat jest bardzo chory. Na koniec sezonu miałem kilka kontuzji, bo moja głowa przejęła kontrolę nad ciałem. Ostatnie cztery miesiące były najtrudniejszymi w moim życiu - dodał Iworyjczyk.
Toure dodał, że w ostatnich dniach życia Ibrahima nie mógł nawet rozmawiać z nim przez telefon. Rodzina ukrywała przed Yaya stan zdrowia chorego brata. - Ta informacja była dla mnie szokiem. W dzieciństwie graliśmy razem w lokalnych turniejach piłkarskich. Zastanawiam się, jak sobie poradzę bez Ibrahimy. Czuję się okropnie - podsumował pomocnik "The Citizens".