Droga na mundial. Francuski Magiczny Kwadrat

W matematycznym kwadracie magicznym suma liczb w każdym wierszu, kolumnie i przekątnej jest taka sama, przy czym liczby, wpisane w każdą z kolumn, nie powtarzają się. Suma liczb też nazywana jest magiczną. Zupełnie jak we francuskim Kwadracie Magicznym - Le Carré Magique. Tworzący linię pomocy Luis Fernandez, Jean Tigana, Alain Giresse i Michel Platini też dawali magiczną sumę.. Materiał powstał w ramach Tygodnia Francuskiego projektu "Continental - Droga na Mundial".

Fundamenty pod Magiczny Kwadrat położone zostały podczas mistrzostw świata 1982 roku. Platini i Giresse byli pewniakami trenera Michela Hidalgo. Rolę defensywnego pomocnika szkoleniowiec Francuzów powierzył najpierw Rene Girardowi, a czwórkę uzupełniał Jean-Francois Larios. Hidalgo wciąż jednak szukał - tym bardziej że Larios musiał opuścić zgrupowanie z powodu plotek o jego romansie z żoną Platiniego. Jean Tigana tylko raz podniósł się w fazie grupowej z ławki rezerwowych - w przegranym meczu z Anglią. Więcej zaufania zdobył Bernard Genghini, a Hidalgo zarzucił pomysł z grą czwórką pomocników. Wrócił do niego w drugiej rundzie mistrzostw - w meczu z Irlandią Płn. środkową linię trójkolorowych tworzyli Platini, Tigana, Giresse i Genghini, podobnie jak w dramatycznym, przegranym rzutami karnymi meczu półfinałowym z RFN (Francuzi w dogrywce prowadzili już 3:1).

"Kwadrat Magiczny w wersji beta" stanowił wielką siłę ofensywną. Z 16 goli, jakie Francja strzeliła na tym mundialu, 7 było dziełem tej czwórki (ósmego, w meczu o 3. miejsce, dołożył kolejny pomocnik, Girard). Ponadto Giresse i Tigana zaliczyli po trzy asysty, Platini dorzucił dwie. Karne egzekwował Platini, z wolnych dwukrotnie trafił... Genghini (tak, tak, nie Michel!). To pokazuje, jak istotna była dla Francuzów środkowa linia. Tę czwórkę nazywano "Małą Brazylią", porównując do absolutnie czarodziejskiej linii pomocy Brazylii z tego samego turnieju, z Socratesem, Zico, Cerezo i Falcao.

Magiczny Kwadrat: wersja ostateczna

Zabrakło jej jednak siły, by poprowadzić trójkolorowych do medalu - w meczu o 3. miejsce lepsza okazała się Polska, zwyciężając 3:2. Dlatego przed kolejnym turniejem, mistrzostwami Europy 1984 r., których Francja miała być gospodarzem, Hidalgo przemeblował swoją elitarną gwardię. Miejsce Genghiniego zajął Luis Fernandez. Człowiek, który nie był obdarzony instynktem strzeleckim poprzednika, ale wysoce przewyższał go twardością i umiejętnością odbioru piłki. To na Fernandeza spadł gros brudnej roboty, jaką podczas meczu ma do wykonania pomoc. 24-latek był typowym środkowym pomocnikiem, który umiał przerwać akcję rywala, wygrać z nim twardy bój o piłkę, ale też uruchomić dokładnym podaniem atak. Poza tym był niezwykle waleczny. Drugim człowiekiem o orientacji defensywnej był w tym kwartecie Tigana. Niewielki wzrostem (zaledwie 168 cm), ale o niezmordowanej kondycji - kursował niczym pociąg TGV od jednego pola karnego do drugiego. Już dwa lata wcześniej udowodnił, że potrafi dokładnie podać, a niezależnie od tego, czy zabierał rywalom piłkę, czy otwierał podaniem drogę do bramki, czynił to w niezwykle elegancki sposób.

Choć elegancją nie mógł równać się z Giressem. Fantastyczny technik, skuteczny strzelec, prawdziwy łącznik między dwoma defensywnymi pomocnikami a tym najbardziej ofensywnym, o którym za chwilę, był Giresse klasą dla siebie. Był najlepszym piłkarzem Francji w MŚ 1982 r. (w rywalizacji o Złotą Piłkę przegrał tylko z Paolo Rossim), w 1984 r. jednym z kluczowych piłkarzy. Większość goli Francuzów padała właśnie po podaniach Giresse'a.

- W 1984 roku działaliśmy jak dobrze naoliwiona maszyna - mówił piłkarz, którego nazywano "Wielkim Małym Człowiekiem" (był jeszcze niższy od Tigany, miał tylko 163 cm wzrostu).

Szef

Ale każda, nawet najlepiej naoliwiona machina potrzebuje kogoś, kto będzie nią kierował. A Magiczny Kwadrat dyrygenta miał nadzwyczajnego.

Choć początki profesjonalnej kariery Michela Platiniego nadzwyczajnie nie wyglądały. Kiedy jako piłkarz prowincjonalnego AS Joeuf został zaproszony na testy do Metz - klubu, któremu kibicował - przeszkodziła mu kontuzja. Drugie podejście i znów falstart - przyszły trzykrotny zdobywca Złotej Piłki zemdlał podczas badania wydolnościowego spirometrem. Werdykt lekarzy: nie nadaje się. Poznali się na nim w Nancy, z którymi związał się w wieku 17 lat. Cztery lata później zadebiutował w kadrze przeciwko Czechosłowacji. Strzelił gola. Z rzutu wolnego.

To właśnie wolne stały się znakiem firmowym Michela. Już w Nancy zostawał po treningach i cierpliwie ćwiczył uderzenia. Pomagały mu manekiny imitujące mur i jego najlepszy przyjaciel z czasów gry w ASNL, bramkarz Jean-Michel Moutier.

W 1984 roku Platini był najlepszym strzelcem turnieju - w pięciu meczach trafił aż dziewięć razy, zanotował dwa hat tricki.

Oprócz umiejętności strzeleckiej Platini miał doskonałą technikę, świetny przegląd pola, podanie i zdolności przywódcze. W najtrudniejszym meczu trójkolorowych podczas ME '84 w półfinale z Portugalią przy stanie 2:2 w dogrywce to jego strzał na minutę przed końcem (po świetnej akcji Tigany) przesądził o wygranej gospodarzy. - Byliśmy wolni od sewilskiego koszmaru - wspominał później w swej autobiografii "Moje życie jak mecz", nawiązując do przegranego po karnych meczu z RFN w półfinale mundialu 1982 r.

Szef - mawiał o nim Hidalgo. "Pele - geniusz, oczywiście. Ale nie umiał bronić. Platini umie wszystko" - cytuje Hidalgo Platini w swojej autobiografii.

- Kiedy byłem dzieciakiem i grywaliśmy z kolegami w piłkę, zawsze byłem Platinim - wspomina następca Michela w kadrze, Zinedine Zidane.

Z takimi pomocnikami w składzie - Tigana, Giresse i Platini znaleźli się w najlepszej "11" turnieju - rola francuskich napastników ograniczała się do absorbowania obrońców przeciwnika - tylko jednemu, Bruno Bellonemu, udało się wpisać na listę strzelców w turnieju. Tak działał Magiczny Kwadrat!

A gdyby...

Dwa lata później, podczas mistrzostw świata w Meksyku, Francuzi nadal mieli swój Magiczny Kwadrat, a ponadto wreszcie skutecznych napastników - Yannicka Stopyrę i Jeana-Pierre'a Papina. W drugiej rundzie pokonali obrońców tytułu, Włochów, w ćwierćfinale, po pasjonującym meczu ograli karnymi Brazylię. W półfinale znów czekała reprezentacja RFN. Wyrachowany, dojrzalszy taktycznie futbol Niemców znów wziął górę, a francuska "złota linia" została zneutralizowana przez "Linię Zygfryda" (analogia do hitlerowskiego systemu fortyfikacji wzdłuż granicy z Francją): Norberta Edera, Felixa Magatha, Wolfganga Rolffa i Lothara Matthäusa.

I to był koniec francuskiego Magicznego Kwadratu. Dla Giresse'a ten mecz był ostatnim w kadrze. Rok później z piłką nożną pożegnał się Platini, w 1988 roku - Tigana. Trójkolorowi zawdzięczają tej fantastycznej czwórce tytuł mistrza Europy. Ale tak wspaniałej linii pomocy nie miał na świecie nikt - nad Sekwaną pozostał niedosyt.

- Jeśli mistrzostwa świata odbywałyby się co rok między 1982 a 1986, Francja zdobyłaby dwa albo trzy tytuły - mówił po latach Platini.

Brytyjski "Guardian" zestawił kiedyś najlepsze środkowe linie w historii futbolu. Palmę pierwszeństwa przyznał brazylijskiej czwórce Zagallo-Didi-Zito-Garrincha, mistrzom świata z 1958 i 1962. Drugie miejsce pomocnikom Manchesteru United - Ryanowi Giggsowi, Paulowi Scholesowi, Royowi Keane'owi i Davidowi Beckhamowi. Le Carré Magique znalazł się na trzecim miejscu. Moim zdaniem - za nisko.

Więcej o:
Copyright © Agora SA