Hiszpanii mecz z tysiąca i jednej nocy

Nie wierzył w nich nikt, po meczu wątpiono, czy zwyciężyli uczciwie. W grudniu 1983 r. musieli słabiutką Maltę pokonać 11 golami. Zwyciężyli 12:1. To jeden z najsławniejszych triumfów piłkarzy Hiszpanii

Po nieudanym mundialu w 1982 r., którego byli gospodarzami i z którego odpadli już w drugiej rundzie, kibice i media żądały spektakularnego awansu na mistrzostwa Europy. Hiszpanie trafili do trudnej grupy z Holandią, Irlandią, Islandią i Maltą.

Cztery dni przed meczem Hiszpanii z Maltą Holendrzy pobili Maltańczyków 5:0 i zakończyli eliminacje z 13 pkt oraz bilansem bramkowym 22-6. Kolejkę przed końcem Hiszpanie mieli o 2 pkt mniej i gorszy bilans bramkowy (12-7).

Aby zatem awansować, Hiszpanie musieli nie tylko wygrać z Maltą, ale też strzelić przynajmniej o 11 goli więcej niż rywale. I choć uchodzili za zdecydowanych faworytów, to w zwycięstwo aż tak spektakularne wierzyli nieliczni.

Maltańczycy zdołali co prawda wygrać w eliminacjach ledwie raz (z Islandią 2:1), a w pozostałych meczach regularnie dostawali lanie, ale podczas ich największej przegranej, w Irlandii, stracili tylko osiem bramek.

A Hiszpanie w siedmiu kolejkach strzelili w sumie 12 goli. - 11 nie byliby w stanie wbić dziecięcej drużynie - mówił John Bonello, bramkarz reprezentacji Malty.

Czekanie na cud

Przygotowaniom do meczu "o wszystko" podporządkowano ligowy kalendarz. Przyspieszono rozegranie 16. kolejki Primera División, by trener Miguel Muńoz mógł zebrać piłkarzy na zgrupowaniu tydzień wcześniej.

Problemów nie brakowało. Kontuzji doznał podstawowy bramkarz Luis Miguel Arconada z Realu Sociedad, potem ze składu wypadł także Ricardo Gallego. - To jest jak czekanie na cud, ale nie ma rzeczy niemożliwych - przekonywał trener Muńoz.

Maltańczycy przylecieli do Sewilli dwa dni przed meczem. Kadrę złożoną głównie z amatorów - jedynie bramkarz Bonello miał skromny profesjonalny epizod w niemieckim SC Herford - skazywano na klęskę. Dodatkowo ulewne deszcze uniemożliwiły im normalne przygotowania i trener Victor Scerri musiał odwoływać treningi.

Ale był przekonany, że jego zespół będzie się zaciekle bronił, a piłkarze wierzyli, że aż 11 bramek nie stracą. Bramkarz w odpowiedzi na zaczepki dziennikarzy stwierdził nawet, że nigdy nie wróci do ojczyzny, jeśli wpuści 11 goli.

- W to zwycięstwo nie wierzył nikt. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia i część osób miała inne rzeczy na głowie niż emocjonowanie się reprezentacją. Do tego boisko było przesiąknięte deszczem, w polu karnym pełno błota, to mogła być loteria - wspomina José Ángel de la Casa, komentator telewizji TVE.

Pudło Seńora i gol Seńora!

Przez cały dzień w Sewilli lało i choć organizatorzy sprzedali ponad 30 tys. biletów, to przed rozpoczęciem meczu zajęta była ledwie połowa z 45 tys. miejsc. Dopiero w trakcie spotkania, gdy Hiszpanie zdobywali kolejne bramki, widowni przybywało.

Muńoz wystawił czterech napastników i trzech ofensywnych pomocników, ale wieczór rozpoczął się fatalnie. W 2. minucie Juan Seńor przestrzelił rzut karny.

Maltańczycy bez utraty gola wytrzymali kwadrans. Kiedy ich opór złamał Santillana, nadal wierzyli, że w ultradefensywnym ustawieniu (z pięcioma obrońcami) unikną blamażu jak cztery dni wcześniej w Holandii, kiedy przegrali 0:5.

Długo nie wyściubili nosa poza własną połowę, ale w 24. minucie po katastrofalnym błędzie gospodarzy doprowadzili do remisu - piłkę przejął Degiorgio i huknął z 20 metrów w kierunku dalszego słupka, piłka odbiła się od pleców stojącego na 16. metrze obrońcy, zmyliła bramkarza Hiszpanii i wysokim lobem wpadła do siatki tuż obok słupka. Na zmokniętym boisku Buyo nie miał szans jej dogonić.

Chwilę później dwukrotnie ugodził gości Santillana, więc do przerwy było 3:1. Hiszpanie potrzebowali jeszcze dziewięciu goli.

W pierwszych 20 minutach drugiej połowy wbili ich pięć. Trzy Rincón, dwa Maceda. Kwadrans przed końcem swoją czwartą bramkę dołożył Santillana, potem Rincón. Aż w 80. minucie - po trafieniu Sarabii - zrobiło się 11:1.

Brakowało jednego gola.

Grający w dziesiątkę rywale opóźniali grę, zwlekali z wybiciem autów lub celowo wykopywali piłkę daleko przed siebie czy za linie boczne, by zyskiwać kolejne sekundy. Na niewiele się to zdało, w 85. minucie sami sprezentowali Hiszpanom bramkę na wagę awansu. Jeden z obrońców "podał" do stojącego na linii pola karnego Seńora, a ten bez zastanowienia huknął w długi róg bramki.

Bohaterem został ten, który na początku spudłował z rzutu karnego. Do historii przeszedł także komentator José Ángel de la Casa, który od wrzasku "Gol Seńora!" niemal stracił głos.

Po końcowym gwizdku fani ruszyli na murawę i świętowali tam razem z piłkarzami. Kibice, którzy nie wierzyli i wcześniej zrezygnowali z oglądania, jeszcze przed końcowym gwizdkiem zatkali linie telefoniczne stacji TVE, domagając się jak najszybszej retransmisji. - Niewiele osób widziało ten mecz na żywo. Musieliśmy go dwa dni później powtórzyć - wspomina de la Casa.

To było zwycięstwo jak z "Baśni z tysiąca i jednej nocy". Kibice, od lat wystawiani przez przegrywającą kadrę na ciężką próbę, uznali je - i awans - za jedno z najważniejszych w historii. Dobra passa trwała zresztą na francuskim turnieju, polegli dopiero w finale.

Przekręt, hańba, cud

"Jak to możliwe, że drużyna, która nie potrafiła pokonać grającej w dziesiątkę Irlandii Płn. i zremisowała w wątpliwych okolicznościach z Hondurasem, zdołała strzelić dziewięć goli w 45 minut?" - zastanawiał się Eric Walter ze szwajcarskiego dziennika "La Suisse", który sugerował, że przedstawiciele federacji Hiszpanii i Malty spotkali się w przerwie i ustalili wynik. Spiskową teorię podchwycił niemiecki "Bild" oraz dziennik "Express" z Kolonii. Za to francuski "L'Équipe" stwierdził, że mecz był "czysty i sprawiedliwy".

- Jak w epoce transmisji i kamer wideo można wątpić? Wszystko można zobaczyć jeszcze raz, tam nie było żadnego podstępu. Co jednak zastanawiające, zarzuty stawiają dziennikarze niemieckich i szwajcarskich mediów, którzy meczu nie widzieli - odpowiedział J.J. Castillo, dziennikarz "El Mundo Deportivo".

Malta poniosła najwyższą porażkę w historii. Prezes tamtejszej federacji George Abela opuścił stadion już po 10. straconym golu, tego samego dnia zwolnił trenera. Media i kibice uznali wynik za upokorzenie, piłkarzy oskarżano, że zszargali dobre imię mieszkańców wyspy. Najbardziej dostało się bramkarzowi, któremu zarzucano brak zaangażowania. "Nasi piłkarze jeszcze nigdy nie upadli tak nisko. Powinniśmy się zastanowić nad wycofaniem drużyny z wszelkich rozgrywek" - pisała "Malta Independent".

Rząd wszczął śledztwo, by wyjaśnić, dlaczego piłkarze sprawiali wrażenie niezaangażowanych w grę. - My przeprowadziliśmy własne dochodzenie - opowiadał po latach prezes Abela. - Ustaliliśmy, że piłkarze byli źle przygotowani do eliminacji, bo nie mieliśmy odpowiedniej infrastruktury, a oni rozegrali dwa intensywne wyjazdowe mecze w cztery dni. To było zbyt wiele.

Malta zgłosiła UEFA, że podczas meczu w kierunku jej piłkarzy kibice rzucali pomarańcze i butelki. Bonello pokazywał arbitrowi, że w jego pole karne lecą z trybun różne przedmioty, ale gra nie została wstrzymana.

Stosunkowo spokojnie brak awansu przyjęli Holendrzy. Choć nie spodziewali się, że Hiszpania zdoła odrobić tak wielką stratę i przeskoczyć ich w tabeli, to o oszustwo raczej nie oskarżali. Poważne media pisały, że wynik meczu był sprawiedliwy, ostro dostało się za to bramkarzowi i obrońcom Malty, którzy dopuścili do utraty 12 goli.

Ówczesny selekcjoner reprezentacji Holandii Kees Rijvers transmisji oglądać nie chciał, ale pochwalił ofensywną i skuteczną grę Hiszpanów. - Cuda zdarzają się także w futbolu - powiedział.

12:1

Było to drugie najwyższe zwycięstwo Hiszpanów w historii. W 1933 r. pokonali 13:0 Bułgarię

Antybohater

W 2006 r. bramkarz John Bonello wziął udział w reklamie piwa Amstel, w której został przedstawiony jako "najlepszy przyjaciel Hiszpanów". Maltańczycy byli oburzeni. I kibice, i byli koledzy z kadry. Bramkarz tłumaczył później, że został wybrany nie ze względu na wynik historycznego meczu, ale dlatego, że jest sportowcem, choć w krótkim filmiku został przedstawiony raczej ironicznie, obok młodzieńca przeprowadzającego przez pasy babcię, kumpla z baru i psa

Hiszpania - Malta 12:1 (3:1): Santaillana (16., 26., 29., 76.), Rincón (47., 57., 64., 78.), Maceda (62., 63.), Sarabia (80.), Senxor (84.) - Degiorgio (24.)

Hiszpania: Buyo - Goikoetxea, Camacho, Maceda - Senxor, Gordillo, Munxoz - Sarabia, Carrasco, Santillana, Rincón (Alonso 87.)

Malta: Bonello - Azzopardi, Farrugia, Holland, Buttigieg, Fabri - Degiorgio, Gonzi, R. Farrugia (M. Farrugia 72.), Tortell, Demanuele.

Tekst powstał w ramach projektu "Droga na Mundial", w którym prezentujemy finalistów mistrzostw świata 2014. Trwa Tydzień Hiszpański

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.