• Link został skopiowany

Premier League. Zachodny dla "Red Zone Magazyn": Van Gaal się myli i ma rację

To był zdecydowanie wyjątkowy moment, wręcz niepowtarzalny. Ktoś, kto we własnym mniemaniu uchodzi za ideał, przyznał się do błędu - pisze w "Red Zone Magazyn" Michał Zachodny, dziennikarz Sport.pl.

Kibicujesz United? Polub "Red Zone Magazyn" na Facebooku!

"Red Zone Magazyn" to miesięcznik poświęcony w całości Manchesterowi United. Od grudnia tego roku można go kupić w papierowej wersji w Empiku, a także wygrać w konkursie Sport.pl . Przedstawiamy tekst Michała Zachodnego opublikowany w grudniowym numerze.

W Holandii do powszechnej świadomości środowiska piłkarskiego przeniknął żart o Louisie van Gaalu: w hierarchii Bóg stoi niżej od twardo postępującego szkoleniowca. Jego nieomylność, wiara we własne decyzje i przemyślenia również są częścią tej legendy. Wcześniej w tym sezonie zapewniał, że słaby początek zaliczył także w Bayernie, a jednak wyprowadził klub na prostą. Przed meczem z Chelsea sugerował, że zwycięstwo być może pozwoli dogonić liderów Premier League.

Van Gaal przyznał się do błędu

A jednak to minimalne zwycięstwo nad Crystal Palace - okupione raczej męczarnią, bo nie był to komfort, który powinien wynikać z różnic w jakości obu drużyn oraz inwestycjach w oba kluby - skłoniło van Gaala do przyznania się do błędu. "Tak, zgadzam się i myślę, że to trochę za dużo" - odpowiedział na pytanie dziennikarza o zmieniające się ustawienia Manchesteru United. Przedstawiciel mediów spodziewał się raczej gromów od szkoleniowca Czerwonych Diabłów (patrz: holenderski żart), ale otrzymał szczerą, interesującą wypowiedź, wyróżniającą się na tle setek innych konferencji prasowych w lidze angielskiej. Gdybyśmy powiedzieli, że zagadnienia taktyczne są na nich poruszane dość rzadko, i tak byłaby to ocena na wyrost!

"Wciąż szukam odpowiedniej równowagi w drużynie. W czterech ostatnich meczach nie traciliśmy tak wielu goli, ale też nie strzelaliśmy tak wielu jak we wcześniejszym systemie" - dodał van Gaal.

Przypomnijmy - sezon rozpoczął się dla United w systemie z trójką środkowych obrońców. Systemie, który był wdrażany do zespołu przez letni okres przygotowawczy, gdy kolejni mocni rywale nie byli w stanie przeciwstawić się energicznie i mądrze grającym Czerwonym Diabłom. Nic dziwnego, że na początku rozgrywek optymizm wokół drużyny van Gaala narastał, a kibice liczyli, że w Manchesterze trener powtórzy skądinąd sensacyjny wynik Holandii na mistrzostwach świata. Jednak rzeczywistość futbolu ligowego szybko sprowadziła na ziemię entuzjastów popisów z meczów towarzyskich.

Trójka środkowych obrońców i modyfikacje

Przytoczona wyżej wypowiedź van Gaala pokazuje, jak ważną rolę odgrywa równowaga. Stali czytelnicy magazynu "Red Zone" przypomną sobie, jak dwa miesiące temu na tych stronach wskazywałem na Daleya Blinda jako zawodnika, który swoimi umiejętnościami zapewni Manchesterowi United ten element. Będzie udanie przenosił akcje z jednej strony na drugą, skuteczniej wprowadzając piłkę do wyższej strefy i ubezpieczając innych środkowych pomocników zaangażowanych w ataki. Jednak czas pokazał, że nawet holenderski instynkt i talent do operowania przestrzenią nie pomogą całej drużynie, jeśli sam system jest wadliwy.

Wspomniane ustawienie z trójką środkowych obrońców obnażało braki United na skrzydłach i zdecydowanie źle wpłynęło na organizację gry defensywnej. United nie potrafili tego zniwelować nawet wielką jakością w ataku, nie pomogli Angel Di Maria ani Radamel Falcao. Późniejsze zmiany na 4-3-1-2 oraz 4-2-3-1 dały lepsze efekty, bliższe temu, czego od swojej drużyny wymaga van Gaal, choć niekoniecznie przekładało się to na punkty w ligowej tabeli. W końcu od połowy października do połowy listopada udało się wygrać zaledwie jedno spotkanie, i to ze słabym Crystal Palace.

Nie da się wykluczyć, że tą szczerą odpowiedzią van Gaal nieco uratował sam siebie. Angielskie media bardzo lubią narzucać narrację takim sytuacjom: "Menedżer nie zna swojej najlepszej jedenastki". "Skoro już odpowiadam na to pytanie, to dlatego, że mam jasno określoną wizję - rzekł Holender. - Jestem świadomy opinii o mnie ["arogant" - przyp.red.], ale pamiętajcie o tym, co osiągnąłem w karierze, i wiedzcie, że mam pomysł, w który w pełni wierzę" - dodał. Kolejny mały sukces van Gaala, bo nie tylko zdołał ubiec angielską prasę, ale też potrafił przekuć w sukces pewne niedociągnięcia czy działania rodzące krytykę.

Walka ze świadomością taktyczną

"Nie sądzę, że to arogancja, a bardziej ufność we własne umiejętności. Także w samych piłkarzy, ludzi klubu, struktury" - tłumaczył. W meczu z Crystal Palace ustawił zespół w 4-1-4-1, z Wayne'em Rooneyem w pomocy obok Marouane'a Fellainiego i z Michaelem Carrickiem za plecami. To ustawienie było znacznie bliższe temu, co Manchester United wciąż ma w swoim krwiobiegu i co wynika z filozofii futbolu sir Alexa Fergusona. Nie da się ukryć, że van Gaal walczy nie tylko z kontuzjami obrońców i ciągłą potrzebą rotacji, ale też pewną świadomością taktyczną większości swoich piłkarzy - czy raczej z jej niedostatkiem.

W Holandii normą jest to, że nawet młodzi piłkarze są w stanie szybko zmienić system w trakcie meczu, dostosować się do nowej sytuacji na boisku, nie mówiąc już o tygodniu dzielącym dwa spotkania, gdy jest możliwość przeprowadzenia treningów oraz analiz taktycznych. W Anglii standardy są diametralnie inne, choć i na Wyspy dociera świadomość, że uniwersalność to przyszłość futbolu. Młodych piłkarzy wychowuje się na pomocników, dopiero na ostatnim etapie kształcenia przypisuje się im tę pozycję na boisku, do której najlepiej się nadają. Specjaliści? Jeśli już, to tacy jak Blind - od gry w kilku strefach.

Szukanie równowagi

Stąd szukanie równowagi nie zakończy się szybko. Van Gaal przesadził, mówiąc, że być może będzie na to potrzebował trzech lat - jeśli miał na myśli wyłącznie wyniki osiągane przez pierwszy zespół, a nie zmianę całej filozofii klubu. Nie twierdzę, że wcześniej w Carrington popełniano podstawowe błędy w szkoleniu, to raczej kwestia odmiennych podejść, wynikających z różnicy w świadomości piłkarskiej między Szkocją a Holandią.

Zresztą mecz z Crystal Palace był chyba pierwszym w tym sezonie, który spowodował więcej konkretnych i krytycznych komentarzy ze strony van Gaala. Przecież po spotkaniu oberwało się Di Marii (którego Holender zmienił, bo ten za dużo dryblował), a także Rooneyowi oraz Fellainiemu (bo nie grali dostatecznie blisko van Persiego). Pod koniec Blind i Carrick nawet zamienili się pozycjami. Czy wobec takiej samokrytyki należy spodziewać się dalszego sprawdzania ustawienia 4-1-4-1?

Częściową odpowiedzią są kontuzje - brak aż dziewięciu piłkarzy nie pozwala osiągnąć pełni rotacji, pole manewru jest ograniczone, wręcz wydaje się, że szukanie równowagi zostało zastąpione po prostu ograniczaniem strat w jakości gry. Być może van Gaal starał się powiązać ten proces nauczania uniwersalności z pragmatycznym podejściem do spotkania ligowego, które po prostu należy wygrać. Jednak 4-1-4-1 jest już bliskie tego idealnego 4-3-3, które holenderska szkoła niemal przygarnęła jako własne "dziecko" kilkadziesiąt lat temu, później przekazując je innym nacjom. Różnice wciąż się pojawiają - jak powiedział sam van Gaal; to od środkowych pomocników wymagał, aby grali bliżej napastnika, szukając zapewne okazji do stworzenia przewagi w polu karnym rywala przy dośrodkowaniu skrzydłowych.

Słabość rywali United

Specyfika ligi angielskiej nie ułatwia van Gaalowi zadania. Chociaż różnorodność stylów i systemów jest coraz większa, to drużyny, które potrafią naprawdę w pełni kontrolować spotkanie niekoniecznie przez posiadanie piłki, można ograniczyć do prowadzącej w tabeli Chelsea. A i tak, jak pokazały mecze zespołu Jose Mourinho w Manchesterze, nie zawsze się to udaje liderowi i faworytowi do mistrzostwa Anglii.

Odnalezienie równowagi jest niemal jednoznaczne ze zdobyciem tytułu. W poprzednim sezonie ta sama Chelsea miała świetną defensywę, ale jej atak był pełen niedoskonałości. Z kolei Liverpool nawet fantastyczną ofensywą nie potrafił zamaskować wstydliwych braków w obronie, a jedynie Manchester City miał mocne indywidualności - nie formacje! - które pozwoliły w decydującym momencie przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść. Ostatni sezon Fergusona to także słabość rywali. Jeśli spojrzycie na inne ligi europejskie, to się okaże, że poszukiwanie równowagi jest priorytetem również dla takich szkoleniowców jak Guardiola, Ancelotti czy Blanc, ale też wielu innych.

Tak - Louis van Gaal pewnie pomylił się w ocenie charakterystyki ligi angielskiej, nie do końca dopasowując przetasowania ustawień do warunków, które zastał oraz stworzył na Old Trafford. Tak - systemów było za dużo, zapewne sam wyjściowy pomysł z trójką obrońców został powzięty bardziej jako kontynuacja ustawienia w reprezentacji Holandii niż z myślą o sile Manchesteru United. Tak - przeprowadzone transfery wcale nie zbliżyły Czerwonych Diabłów do znalezienia "złotego środka". Innymi słowy - tak, Louis van Gaal się mylił.

Jednak miał też rację. Uniwersalność taktyczna jest i będzie jednym z najistotniejszych, często decydujących aspektów w futbolu, który znamy i który będziemy oglądać w kolejnych latach. Po każdym meczu jego ocena sytuacji boiskowych jest trafna, a szczerość pomaga mu w zyskaniu zrozumienia ze strony kibiców oraz mediów, nawet jeśli wyniki są poniżej oczekiwań. To i tak spora różnica w porównaniu z Davidem Moyesem, który przekonywał, że kryzys "tuż i zaraz" się skończy, a on wie, jak to spowodować. Jeśli wierzyć piłkarzom Manchesteru United, Szkot tej wiedzy im nie przekazał. Oto różnica decydująca o przewadze van Gaala pomimo niekorzystnych dla niego porównań dorobku obu trenerów na tym etapie sezonu.

Wygraj "Red Zone Magazyn" i zimowe gadżety dla fanów United [KONKURS]

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: