Bundesliga. Jak Borussia podbija świat?

Awans do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku był dla Europy jasnym znakiem: Borussia Dortmund oficjalnie zgłasza swoją kandydaturę do zagoszczenia na stałe między takimi potęgami jak Barcelona, Real Madryt czy Bayern Monachium. Jednak czy w Dortmundzie są gotowi na przypięcie na stałe łatki europejskiej potęgi nie tylko pod kątem piłkarskim, ale też medialnym i marketingowym? W sobotę Borussia w meczu Bundesligi podejmuje Hannover 96. Relacja od 15.30 w Sport.pl

Gdy w 2004 FC Porto wygrywało Ligę Mistrzów, dla wielu był to sygnał, że po latach dobijania się do czołówki klub z Portugalii w końcu regularnie zacznie się liczyć w walce z najlepszymi. Nic z tego, od tamtego czasu tylko zaskakiwali najlepszych, a w Europie bardziej słyną z regularnego sprzedawania fantastycznych, młodych piłkarzy za niebotyczne ceny niż z poziomu gry.

Borussia, awansując do finału na Wembley, pokazała już, że "może". Może w brutalny sposób sprowadzić na ziemię takich potentatów jak Real Madryt i walczyć o najważniejsze trofeum w Europie. Przed zespołem z Signal Iduna Park teraz najtrudniejsze zadanie - udowodnienie, że nie był to jednorazowy wyskok, tak jak to było w przypadku FC Porto.

embed

Budowa potęgi krok po kroku

Jurgen Klopp buduje w tej chwili zespół, z którym w Europie liczy się już każdy. Mimo to marka Borussii jako europejskiego potentata dopiero się kształtuje. W końcu choć to ekipa z północno-zachodnich Niemiec była w zeszłym roku finalistą Ligi Mistrzów, to pytając przeciętnego kibica o najlepiej kojarzone zespoły, BVB wciąż będzie daleko w tyle za Barceloną czy Manchesterem United.

W Dortmundzie są jednak świadomi tego, co dzieje się dookoła, i nie próżnują. Kompleks treningowy jest regularnie rozbudowywany, dwa lata temu postawiono budynek przeznaczony wyłącznie dla pierwszej drużyny. Regularnie trwają prace nad budową internatu, w którym mają zamieszkać piłkarze spoza Dortmundu, którzy w przyszłości mają decydować o tym, jak będzie wyglądała gra Borussii.

embed

W klubie dbają jednak nie tylko o tak fundamentalne rzeczy jak o ośrodek szkoleniowy. W Dortmundzie zaczyna się odczuwać to, że klub faktycznie nie jest już tylko dumą miejscowych - atmosfera na meczach BVB na własnym stadionie od zawsze była fantastyczna. W czwartek, dwa dni przed meczem z Hannoverem, już kilkanaście minut przed otwarciem oficjalnego klubowego sklepu z pamiątkami była pod nim solidna kolejka.

Podopieczni Jurgena Kloppa udowodnili, że są zespołem, który na boisku nie musi się bać już nikogo. Jednak co będzie wizytówką BVB, gdy ta na stałe wkroczy na piłkarskie salony w Europie?

Wielka Borussia dopiero się kształtuje

FC Barcelona, nie bez powodu, od lat kojarzy się z hasłem "Mes que un club", "Królewscy" za wieloletnią dominację zostali najlepszą drużyną XX wieku, Manchester United to niezwykła historia, osiągnięcia i do niedawna Alex Ferguson. Co może zaoferować Borussia, chcąc na stałe zagościć w głowie przeciętnego kibica w jednym szeregu z wyżej wspomnianymi klubami?

embed

Na to pytanie chyba jeszcze nikt z zarządu i sztabu szkoleniowego Borussii nie zna odpowiedzi. W Dortmundzie nikt nie ma zamiaru szastać pieniędzmi jak Manchester City czy PSG i budować wielkiej drużyny "na wczoraj". Jak mogliśmy przekonać się w zeszłym roku - słusznie. Choć podopieczni Jurgena Kloppa z kretesem przegrali rywalizację w Bundeslidze z Bayernem Monachium, to z tym samym zespołem do ostatnich sekund finału Ligi Mistrzów bili się jak równy z równym.

W Dortmundzie nie brakuje ludzi cierpliwych, z trenerem Kloppem na czele. Szkoleniowiec Borussii, wiedząc, że traci Mario Goetzego, nie szukał na siłę zastępstwa w postaci jednego zawodnika, który wypełniłby lukę po obecnym piłkarzu Bayernu. Postawił za to na Henrikha Mkhitaryana i Pierre'a-Emricka Aubameyanga, którzy dziś mają niebagatelny wpływ na grę zespołu, który do niedawna był liderem Bundesligi. Takie decyzje sprawiają, że Klopp, nie urządzając większych fajerwerków na rynku transferowym, wciąż utrzymuje klub na wysokim poziomie.

Spokojne budowanie silnej drużyny to jedno, a dbanie o klubowy budżet to drugie. W Dortmundzie obie te kluczowe sprawy są jednak załatwiane wzorowo. Dyrektor sportowy klubu Hans-Joachim Watzke dostał ostatnio sowitą, ponaddwumilionową (w euro) premię za rekordowe wpływy do kasy klubu. Wszystko to pokazuje, z jak gigantyczną dbałością o najmniejszy detal pielęgnuje się rozrost potęgi Borussii, która swojej przepustki do grona tych najbardziej docenianych przez kibiców wciąż szuka.

BVB może podbić świat?

W Niemczech to, jak Borussia wytrwale buduje swoją potęgę, jest już niezwykle doceniane, lecz dziś żaden wielki klub nie może ograniczać się do krajowego podwórka. W Dortmundzie dobrze wiedzą, że kluczem jest nie tylko pozyskanie sobie kibiców spoza Niemiec czy Europy, bo to może zapewnić choćby kupienie następcy Shinjiego Kagawy.

embed

Na Signal Iduna Park najbliższe miesiące, a być może i lata, wszelcy specjaliści od wizerunku spędzą na tym, by wykorzystać potencjał klubu do maksimum i zbudować w Dortmundzie kolejne piłkarskie supermocarstwo, którego nazwa w głowach kibiców największych hegemonów z automatu będzie budziła strach.

Potencjał na to w ekipie wicemistrza Niemiec jest niewątpliwie. Bardzo silna kadra, jeden z najbardziej charyzmatycznych trenerów w Europie, fanatyczni kibice, miliony euro na koncie do wykorzystania. Nie brakuje klubów, które zaczynały ze znacznie mniejszym kapitałem, a wyrosły na europejskich potentatów. Teraz wszystko leży już tylko w rękach, nogach i głowach piłkarzy, trenerów i działaczy, którzy dzierżą w dłoniach nieoszlifowany diament, jakim niewątpliwie jest Borussia Dortmund.

 
Więcej o: