Ole, ole, ole, ole! Trybuna Kibica zawsze pełna
Okazało się, że nawet ludzie, którzy chodzą w drogich garniturach, palą najlepsze cygara i na piłkę nożną, jeśli w ogóle o niej rozmawiają, mówią "soccer" - czyli hollywoodzkie szychy - zdają sobie sprawę z potęgi piłkarskich Mistrzostw Europy. I postanowiły nie organizować w czasie ich trwania żadnych premier Starym kontynencie, jako że groziłoby to widownią kinową niewidoczną gołym okiem. Zresztą nic dziwnego, UEFA spodziewa się, że polsko-ukraińskie Euro obejrzy łącznie około pięciu miliardów telewidzów. A czasu na oglądanie jeszcze filmów już im nie starczy.
I jak pomyśleli, tak też ludzie z Hollywood uczynili. Film "Battleship: Bitwa o Ziemię" z Rihanną w jednej z głównych ról (będący swoją drogą ekranizacją gry... w statki) zadebiutował w Europie miesiąc przed tym, jak pojawił się w Stanach Zjednoczonych. 11 kwietnia mogli pójść na niego do kina na przykład mieszkańcy Francji, 20 kwietnia Polacy, a 18 maja Amerykanie. Gdyby tego samego 18 maja film pojawił się na Starym Kontynencie, już po trzech tygodniach nikt by na niego biletu nie kupił, zaaferowany Euro 2012.
Taki sam los spotkał "Prometeusza" oraz "Królewnę Śnieżkę i Łowcę", które pojawiły się wcześniej na niektórych europejskich rynkach. Ten pierwszy film w kinowej dystrybucji w Polsce zaś dostępny będzie dopiero, gdy opadnie już poeurowy kurz - 20 lipca.
I tak oto kibice piłkarscy pokonali wielką finansową machinę jaką jest Hollywood.