Ile kosztował Cristiano Ronaldo?

Chciałbym wiedzieć, co robią nasi rywale, kiedy sprowadzają piłkarzy? - zapytał ironicznie dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizarreta. I zapewne ma rację, przypadek Neymara to raczej żaden szczególny wyjątek w dzisiejszej piłce - pisze na swoim blogu dziennikarz Sport.pl Dariusz Wołowski

Różnica między 57 mln i 86 mln euro w cenie Brazylijczyka odsłania mechanizmy, jakie stosuje wiele klubów. Barca uważa, że cena Neymara wyniosła 57 mln, choć całkowite wydatki klubu związane z tą operacją są prawie o 30 mln wyższe. Składają się na nie prowizja dla agenta, premia dla piłkarza za podpisanie umowy, kwoty marketingowe, umowa między klubami w sprawie pierwokupu do trzech zdolnych młodych graczy Santosu, umowa skautingowa z ojcem zawodnika, a także umowa między fundacją Barcelony i fundacją piłkarza. Na deser dwa sparingi między Barcą i klubem z Sao Paulo.

Ufff. Dużo tego. W tym sensie Barcelona z pewnością przesadziła. Ale tak, jak pytaliśmy o całkowitą kwotę, którą pochłonęła przeprowadzka Neymara na Camp Nou, moglibyśmy zastanowić się, o ile różnią się kwoty transferowe płacone za piłkarzy od całkowitych kosztów ich sprowadzenia w innych klubach?

Ile kosztował Cristiano Ronaldo? 96 mln euro? 96 mln to zapewne suma, którą otrzymał Manchester United. Poza tym logika nakazywałaby sądzić, że istniały, co najmniej dwie inne pozycje, które musiał opłacić Real Madryt. Podobno prowizja dla agenta piłkarza Jorge Mendesa sięgnęła 10 mln euro, a poza tym tak zwana premia za podpis. Kto za to płacił? Logika nakazywałaby sądzić, że nie klub z Old Trafford.

Gdyby Florentino Perez zdecydował się ujawnić, ile wydał na sprowadzenie Portugalczyka, kwota 96 mln byłaby, co najmniej o 20 mln euro wyższa. To samo dotyczy Garetha Bale'a, abstrahując od różnicy kwoty transferowej podawanej w hiszpańskich i brytyjskich mediach. Real twierdził, że zapłacił 91 mln euro, szef Tottenhamu, iż otrzymał 101 mln. Ile wyniosły koszty pośrednika i ile otrzymał sam piłkarz, nie wiadomo. Znając realia futbolowe, na pewno nie było to jednak zero plus zero.

W sumie więc, chcąc podać jak najniższe sumy transferów, na czym zależy klubom, stosują różne zabiegi, takie jak Barca, rozbijając wydatki na kilka pozycji. Może w przypadku Neymara prezesi z Camp Nou przesadzili? Ale z pewnością nie są pierwsi na świecie, którzy próbowali ukryć astronomiczne kwoty pochłaniane przez transfery.

Pośrednicy i agenci futbolowi mają się dobrze. Jorge Mendes stworzył własne imperium obliczane na setki milionów euro. O jego wpływach w piłce krążą legendy. To pokazuje, że kwoty transferowe można podzielić na netto i brutto. Nie wiem jak wyglądałaby tabela najdroższych graczy w historii, gdyby do cen piłkarzy doliczyć prowizje, premie, kwoty "na zagospodarowanie", luksusowe wille, samochody i inne. Możemy podejrzewać, że to, co zrobił nowy prezes Barcelony Josep Maria Bartomeu, ujawniając wszystkie sumy związane z pozyskaniem 21-letniego Brazylijczyka, odsłania kulisy przypadku, który nie jest w dzisiejszej piłce jakimś kosmicznym wyjątkiem.

Czytaj felietony na blogu Dariusza Wołowskiego "W polu karnym".

Więcej o: