FC Barcelona - kupiec, ale nie sprzedawca

David Villa odszedł do Atletico Madryt za... 2,1 mln euro plus 3 mln, jeżeli zostaną spełnione warunki zapisane w kontrakcie. Kibice przecierają oczy, ale Barcelona miała w historii wiele takich wpadek transferowych. - Barça, jak większość wielkich europejskich zespołów, nie jest sprzedawcą. My raczej kupujemy - zaznacza prezydent klubu Sandro Rosell. Ale czy przy całej tej filozofii nie warto zadbać o własne interesy? Tym bardziej że w klubie marzą o zmniejszeniu zadłużenia.

Brazylijska firma konsultingowa przeanalizowała 100 najdroższych transferów w historii światowej piłki nożnej. Wśród nich znalazło się aż sześciu graczy sprzedanych przez aktualnego mistrza Portugalii - FC Porto: Hulk, Falcao, James Rodrigues, Anderson, Ricardo Carvalho oraz Pepe. Średnio za każdego swojego gwiazdora portugalski klub otrzymywał 39,8 mln euro.

Porto na swoich sześciu najdroższych zawodnikach zarobiło 238,5 mln euro. Bardzo dobrze na transferach zyskuje również Arsenal Londyn i AC Parma. Barcelona w tym zestawieniu jest daleko w tyle. Klub z Katalonii nie potrafi korzystnie sprzedawać zawodników, choć ma w składzie piłkarzy najwyższej klasy.

Era Gasparta i Laporty - preludium nieudolnego sprzedawania

Latem 2000 roku odbyły się wybory prezydenckie w FC Barcelonie i Realu Madryt. W wyborach na sternika Barçy, przeprowadzonych 23 lipca, zwyciężył Joan Gaspart, pokonując Lluisa Bassata, natomiast jego odpowiednikiem w Madrycie został Florentino Pérez, ogłaszając przejście Luisa Figo do Realu Madryt. Perez zapłacił za Portugalczyka 60 milionów euro zapisanych w klauzuli jego odejścia. Za te pieniądze Gaspart kupił Marca Overmarsa, Emmanuela Petita, Alfonso i Gerarda. Żaden nie zrobił kariery w Katalonii.

W 1997 roku z Deportivo La Coruna za kwotę 26,7 mln dolarów do Barcy trafił Rivaldo. Gdy latem 2002 roku Dumę Katalonii przejmował Luis van Gaal, okazało się, że Brazylijczyk nie ma już w Barcelonie czego szukać. Katalończycy sprzedali swoją gwiazdę do Milanu za... 4,5 mln euro (kwota nieoficjalna). Kolejnym przykładem nieudolności Gasparta był Javier Saviola. Katalończycy w 2001 r. zapłacili za niego River Plate ok. 25 mln euro. W Barcelonie był do 2007 roku, po czym za darmo przeniósł się do odwiecznego rywala - Realu Madryt. Efektem transferowych działań Gasparta było zadłużenie klubu na 200 mln euro.

W lutym 2003 r. rządy w Barcelonie objął Joan Laporta. Klub był na skraju finansowej zapaści, a długi rosły w zastraszającym tempie. Po zmianie prezydenta z klubu odszedł m.in. Patrick Kluivert. Holender kosztował 20 mln euro, ale Barca nie zarobiła na nim ani grosza, bo klub rozwiązał z nim kontrakt, ważny jeszcze przez rok. Juan Roman Riquelme trafił do Barcelony za 10 mln euro, a odszedł rok później za kwotę niższą.

Ale największym "hitem" Laporty było sprowadzenie Zlatana Ibrahimovicia. Barcelona oddała za niego Interowi Samuela Eto'o (trener Pep Guardiola nie widział go w składzie) i przelała 45 mln euro.

Po kolejnym sezonie Barcelona była już bez Zlatana. "Ibra" zaliczył przeciętny sezon, nie miał dobrych relacji z Guardiolą, podobno także z Leo Messim. Szwed dał się też wygryźć z podstawowego składu Bojanowi. Początkowo Ibrahimović wylądował na rocznym wypożyczeniu w Milanie, który po roku wykupił Szweda za stosunkowo niewielkie pieniądze - 24 mln euro.

Alaksandr Hleb to kolejny przykład nieudolnej polityki transferowej w Barcelonie. Ściągnięty do klubu z Arsenalu za 17 mln euro, w kadrze Dumy Katalonii spędził zaledwie jeden sezon, po czym rozpoczął wędrówki na wypożyczenia. Ostatecznie pod koniec stycznia 2012 rozwiązał kontrakt z Barceloną.

Następny na liście jest brazylijski napastnik Keirrison. Kosztował 14 mln euro. Zaraz po transferze został wypożyczony. Zaliczył kolejno Benficę, Fiorentinę, Santos oraz Cruzeiro. Latem ubiegłego roku spekulowano o możliwym odejściu Keirrisona z Barcelony. Ostatecznie klub zdecydował się na dwuletnie wypożyczenie go do Kurytyby. Później rozwiązano kontrakt z zawodnikiem, który nie rozegrał ani jednego spotkania w bordowo-granatowej koszulce!

Wpadki Barca zaliczała także przy graczach defensywnych. Za bardzo zdolnego i uniwersalnego obrońcę Martina Caceresa Katalończycy zapłacili Villarreal 16,5 mln euro. Caceres zamiast walczyć o miejsce w pierwszym składzie, tułał się na wypożyczeniach. Ostatecznie wylądował w Sevilli. Za 3 mln euro. Dziś gracz świetnie radzi sobie w Juventusie Turyn.

Argentyński stoper Gabriel Milito miał na Camp Nou świetne chwile, kiedy u boku Carlesa Puyola stanowił o sile obrony Dumy Katalonii. Do Barcelony trafił z Realu Saragossa za blisko 21 mln euro. Odszedł po ciężkiej kontuzji za darmo. Dmytro Czyhrynski przychodził do Barcelony jako jedno z odkryć europejskiej piłki. Świetne występy w Szachtarze Donieck wywindowały jego cenę do 25 mln euro. Ukrainiec kariery na Camp Nou nie zrobił. W 2010 Barcelona sprzedała go z powrotem do Doniecka za 15 mln euro.

"Dziesiątka" najlepszych i najgorszych transferów Barcelony w ostatnich latach wg "Marki":

Powielanie błędów poprzedników

- Sprowadzenie Zlatana Ibrahimovicia było najgorszym transferem w historii klubu, straciliśmy na nim mnóstwo pieniędzy - twierdzi obecny prezydent klubu Sandro Rosell. - Musieliśmy szybko sprzedać Czyhrynskiego, aby móc wypłacić pensje piłkarzom. Do tego prosiliśmy o pożyczkę, bo nie mieliśmy pieniędzy w kasie.

Kibice spodziewali się więc, że Rosell zapanuje nad transferami i nie popełni błędów poprzedników. Nic z tego. Problemy rozpoczęły się od operacji Neymara. Początkowo zakładano, że utalentowany Brazylijczyk będzie kosztował 40 milionów euro, ale włączenie się do licytacji Realu Madryt, Chelsea i Bayernu Monachium wywindowało cenę. Najświeższy przykład to wspomniany David Villa. Klub chciał uzyskać za zawodnika co najmniej 10 milionów euro. Skończyło się na kwocie 2,1 mln euro, która może urosnąć do 5 milionów euro, jeśli zostaną spełnione warunki zapisane w kontrakcie. A jeszcze w styczniu Arsenal oferował 12 milionów euro. Villa jest najlepszym strzelcem reprezentacji Hiszpanii, do Barcy przyszedł trzy lata temu za 40 milionów euro.

Klub ma bardzo mało udanych sprzedaży na koncie. Yaya Toure odszedł za 15 mln euro, Barcelona zarobiła też - choć niewiele - w przypadku Marka van Bommela i Oriola Romeu. Pokaźną sumę przyniósł dopiero transfer Thiago Alcantary - około 20 milionów euro. Jednak kibice są oburzeni odejściem utalentowanego pomocnika, a kwotę uznają za nieadekwatną do jego umiejętności (taką kwotę piłkarz miał wpisaną w kontrakcie). I wskazują na Isco, który kosztował Real Madryt 27 milionów euro. Kilka tygodni temu obaj grali na ME U-21. Thiago został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu finałowego, a w finale z Włochami strzelił hat tricka.

Największe finansowe wpadki transferowe FC Barcelony wg dziennika Marca:

 

1. Zlatan Ibrahimović (przyszedł za 45 mln + Eto'o wyceniany wtedy na 20 mln, odszedł za 24 mln - różnica 41)

 

2. David Villa (przyszedł za 40 mln, odszedł za maksymalnie 5 mln - różnica 35)

 

3. Aleksander Hleb (przyszedł za 17 mln, odszedł za darmo - różnica 17)

 

4. Keirrison (przyszedł za 14 mln, odszedł za darmo - różnica 14)

 

5. Martin Caceres (przyszedł za 16,5 mln, odszedł za 3,5 mln - różnica 13)

 

6. Dmytro Czychryński (przyszedł za 25 mln, odszedł za 15 mln - różnica 10)

 

7. Henrique (przyszedł za 8 mln, odszedł za darmo - różnica 8)

 

8. Maxi Lopez (przyszedł za 6 mln, odszedł za 2 mln - różnica 4)

 

Łącznie: Strata 147 mln euro

Więcej o: