Tuchel podpisał umowę z PSG, czyli po co Francuzom Niemiec? "Jest polecony, może mieć silniejszą pozycję niż Emery"

Thomas Tuchel w PSG. Zdaniem dziennikarzy dwuletni kontrakt jest już z Niemcem podpisany. -Szukali kogoś kto będzie bliżej zawodników - tłumaczy nasz rozmówca z "L'Equipe". - Jest polecony przez środowisko samego emira Kataru. Może mieć silniejszą pozycję niż Hiszpan - dodaje autor książki o Emerym. Sukces odniesie jeśli okaże się też "gwiazdo-kompatybilny".
Thomas Tuchel Thomas Tuchel A3651/AP

Informację o tym że Tuchel podpisał już umowę z PSG, przekazał francuski Canal+. Paryżanie mają ogłosić ją jednak po zakończeniu sezonu. W w poszanowaniu dla Unaia Emery'ego, tematu nowego szkoleniowca na razie nie chcą poruszać.

Thomas Tuchel, trener Borussii Dortmund Thomas Tuchel, trener Borussii Dortmund MARTIN MEISSNER/AP

Trener z polecenia

Skąd pomysł na Tuchela w PSG? Trochę w nim polityki, trochę szeptania do ucha, trochę znajomości, pewnie też nieco szczęścia - jak to w życiu. Tylko przy jednym z największych klubów w Europie wygląda to nieco groteskowo. Na pozór. 

Zdaniem dziennikarzy L'Equipe wszystko zaczęło się od katarskiego konsula w Niemczech. To on zwrócił uwagę na niemieckiego trenera, młodszemu bratu Tamima al -Thaniego czyli emira Kataru. Ten prześledził karierę Niemca i zarekomendował go swemu przyjacielowi - Nasserowi  Al-Khelaifiemu, prezydentowi PSG. Właściciel ekipy z Paryża odbył z Tuchelem kilka rozmów i spotkał się z nim w Dosze. Na tym właściwie proces rekrutacyjny się skończył. Być może Katarczyka zauroczyła niemiecka rzetelność i konkretność. Szkoleniowiec dostał wstępną umowę i zielone światło na kompletowanie sztabu trenerskiego. A propos - ma być taki sam jak w Dortmundzie. Tuchela wesprą zatem: Arno Michels - jako drugi trener, oraz Rainer Schrey (od przygotowania fizycznego) i Benjamin Weber (od analizy wideo).

Tuchel skończył już rodzinne wakacje i ma pojawić się w Paryżu. Bardziej w kwestii znalezienia, tudzież zaakceptowania apartamentu, w którym będzie stacjonował niż kolejnych rozmów. Sytuacja bliźniaczo podobna do tej z Emerym, który w stolicy Francji, przed podpisaniem swojej umowy, pojawił się raz.

Analogii do Hiszpana może być więcej. Tuchel miał dać paryskim władzom sygnały dotyczące piłkarzy, których widziałby w drużynie. Wymienił dwa nazwiska. Pierwsze to Julian Weigl, drugie Raphael Guerreiro - to oczywiście jego dobrzy znajomi z Dortmundu. Działacze PSG i tak mieli ich na oku.  Sprawa będzie zatem rozwojowa.

Po co Francuzom Niemiec?

Niemiec trenerem piłkarskim w Ligue 1- raczej nie jest to częste połączenie wyrazowe. Ostatnim, który uczył tam grać był Gernot Rohr, tyle że... 22 lata temu! Trójkolorowi mimo graniczenia z rozwiniętym piłkarsko sąsiadem, lepszych wyników jego reprezentacji i drużyn klubowych, częściej korzystają z doświadczenia szkoleniowego Portugalczyków czy Belgów. Tak miało być i tym razem.

Kooperacja z Tuchelem nie była na rękę dyrektorowi  sportowemu PSG Antero Henrique. Ten jeszcze niedawno forsował kandydaturę Sergio Conceicao. Portugalczyk jednak nie imponował doświadczeniem, dlatego jednym z kolejnych kandydatów był Joachim Loew. Jak brać kogoś zza wschodniej granicy to tylko trenerskiego mistrza świata - idea wydawała się logiczna.

Problem z Loewem dotyczył rzecz jasna jego trwającego do końca lipca kontraktu z kadrą Niemiec. Tuchel był natomiast wolny. To nazwisko budzi oczywiście trochę obaw w kontekście trenowania drużyny gwiazd i realizowania planu podboju Europy przez PSG. Niemiec do tej pory podbił jedynie... puchar swego kraju, raz doszedł też do jego finału, Bundesligę kończył na 2. miejscu. Tu lista osiągnięć się kończy. Co ma zaoferować PSG?

Praca nad boiskową dominacją, posiadaniem piłki, wdrożeniem wielu wariantów gry, tak by jego drużyna była nieprzewidywalna - na to zwracają nam uwagę pytani przez nas francuscy koledzy. Oni też badają i chętnie słuchają opowieści o Tuchelu. O tym, że w jednym meczu jego piłkarze często grali w trzech czy czterech systemach, że może starć się on zainspirować paryżan do gry trójką obrońców i poszukać nowego pomysłu na ich ultra ofensywę. To wszystko na razie brzmi trochę jak prognozy dotyczącego nowego pracownika po rozmowie kwalifikacyjnej. CV wygląda ładnie, rekomendacji też zwykle nie brakuje, ale najważniejsze jest potem skuteczne działanie w nowych warunkach. Z tym bywa różnie.

Rygor na gwiazdy? Silniejszy niż Emery

Francuscy dziennikarze Tuchelem są nieco zdziwieni.

- Ten wybór może trochę dziwić. Myśleliśmy, że działacze PSG wezmą kogoś z dużo większym doświadczeniem, szczególnie w Lidze Mistrzów - mówi Sport.pl Arnaud Hermant piszący w "L'Equipe" o drużynie z Paryża. - Tuchel cieszy się jednak opinią człowieka raczej wymagającego, rygorystycznego, nawet autorytarnego - dodaje. Być może te cechy okazały się kluczowe dla okiełznania francusko-brazylisjko-włosko-argentyńskiej szatni wartej łącznie niemal 800 mln euro. Nie od dziś wiadomo, że Emery nie znalazł dobrego sposobu na ułożeniu sobie współpracy z największymi gwiazdami ekipy. Na pretensje, żale czy inną filozofię treningów Neymara mógł wzruszyć ramionami, a potem czytał o jego niezadowoleniu w prasie. Gasił też brazylijsko-urugwajskie spory.

- Problemem Emery'ego było to, że wszyscy wokół niego w coś mu ingerowali. On nie miał tam realnych rządów. Jeśli gracze mogli zadzwonić ze swymi "problemami" do Al-Khelaifiego, a ten na wszystko się zgadzał to o czym my mówimy? - zdradza nam Romain Molina, francuski dziennikarz i autor książek o Emery'm oraz Cavanim. - Z Tuchelem sytuacja może być nieco inna - on przychodzi tu polecony przez środowisko samego emira Kataru. Może mieć silniejszą pozycję niż Hiszpan. Nikt w PSG nie będzie  wyrywał się do stanięcia przeciwko niemu - czyli pośrednio Katarczykom - zauważa nasz kolejny rozmówca.

Spain Soccer Champions League Spain Soccer Champions League Francisco Seco (AP Photo/Francisco Seco)

"Bliżej zawodników"

Wracając do kooperacji Tuchela z gwiazdami, jego doświadczenia zamyka się właściwie do problemów z Pierrem Emerickiem Aubameyangiem w BVB. Gabończyk spóźniał się na zajęcia, niekoniecznie wypełniał trenerskie prośby i mocno podpadł gdy zamiast zaleconego odpoczynku w Dortmundzie poleciał na imprezę do kolegi w Mediolanie. Dostał zresztą za to karę. Potem otwarcie mówił, że nie chce już w Borussii  grać i szuka nowego klubu. Gabończyka w  Dortmundzie już nie ma. Tuchela ostatecznie też. Pierwszy skorzystał z oferty Arsenalu. Drugi pożegnał się z BVB po nieporozumieniach z działaczami.

We Francji też wszyscy zastanawiają się czy Tuchel będzie "gwiazdo-kompatybilny", odsuwając na bok problemy, doceniają jego sposób funkcjonowania z grupie. Ten oparty jest na emocjach, indywidualnym podejściu do graczy, częstych rozmowach, nieustannym tłumaczeniu co czemu służy, nawet podczas prostych treningów.

- Działacze szukali kogoś kto będzie bliżej zawodników. On spełniał te warunki - mówi nam Hermant. Zresztą Tuchel na dowód tego już ponoć uczy się francuskiego. Dziennikarz "L'Equipe" pytany czy nie wolałby w roli sternika nowych mistrzów Francji widzieć swojego rodaka wzrusza ramionami. - Trenera będą tu rozliczać z półfinału Ligi Mistrzów, a nie narodowości. Nie ma różnicy czy będzie on Włochem, Hiszpanem czy Francuzem. My za dużego wyboru zresztą nie mamy. Poza Zinedine Zidanem który jest trenerem Realu Madryt i Didierem Deschampsem, selekcjonerem naszej kadry, nie widać zbyt wielu kandydatów do objęcia PSG - kończy Hermant, sam jednak jest parysko-niemieckiej przyszłości ciekawy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.