W sobotę Juventus wygrał 3:1 z Bologną i odskoczył Napoli na siedem punktów, dlatego drużyna Maurizio Sarriego musiała w niedzielę wygrać z Torino, jeśli wciąż marzyła o scudetto. A raczej "łudziła się" - to lepsze określenie...
W pierwszym składzie zobaczyliśmy Piotra Zielińskiego, a Arkadiusz Milik, chociaż spekulowano, że może zagrać od pierwszej minuty, to zaczął na ławce. Ale po pierwszej połowie Sarri nie mógł żałować, że postawił na Mertensa, bo Belg już w 25. minucie zdobył bramkę. Karygodny błąd we własnym polu karnym popełnił stoper Torino, któremu napastnik Napoli wyszarpał piłkę i z najbliżej odległości pokonał bramkarza. Była to jego 18. bramka w Serie A.
Choć gol był nieco przypadkowy, to można było się spodziewać takich sytuacji. Goście wyszli na ten mecz bardzo defensywnie, bo trójkę stoperów wspierało aż trzech defensywnych środkowych pomocników (Rincon, Acquah i Baselli), a to tylko prowokowało gospodarzy do ataków. Napoli grało niezwykle wysokim pressingiem, przez który, gracze Torino często popełniali proste błędy.
Druga połowa niespodziewania zaczęła się od bramki Baselliego, który popisał się ładnym technicznym uderzeniem. Wydaje się, że Pepe Reina nie miał szans na skuteczną interwencję.
Minął kwadrans drugiej połowy, a gospodarze wciąż męczyli się i nie mogli przedostać się pod pole karne gości. Dlatego na boisku pojawił się Arkadiusz Milik, który zmienił Mertensa.
Nie zobaczyliśmy jednak prawie żadnej polskiej akcji, bo chwilę później murawę opuścił Zieliński. Polak rozegrał przyzwoite zawody, włoscy dziennikarze siedzący na trybunie prasowej zgodnie ocenili jego występ na "6" w skali 1-10). Na boisku zameldował się Marek Hamsik i niemal od razu większość kibiców krzyknęła: "Mamma mia!!!". Słowak popisał się kapitalnym strzałem zza pola karnego, a Napoli objęło prowadzenie.
W poprzedniej akcji, to Milik mógł cieszyć się z gola, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. I choć Polak nie zanotował żadnego trafienia, to z łatwością dochodził do strzeleckich sytuacji. W 78. minucie Napoli rozegrało swoją klasyczną akcję: gospodarze najpierw wymienili kilka podań z pierwszej piłki w środkowej strefie boiska, potem Jorginho zagrał na skrzydło do Callejona, a ten podał wzdłuż pola karnego, jednak Milik skiksował z bliskiej odległości.
Kiedy wydawało się, że Napoli spokojnie utrzyma prowadzenie, skuteczny kontratak wyprowadzili goście. Ljajić pięknie dośrodkował w szesnastkę, a De Silvestri wygrał pojedynek główkowy z Chirichesem (zastępował zawieszonego Koulibaly`ego) i pokonał Reinę.
Wiem, że polscy kibice potrafią wspaniale dopingować, ale jeśli chodzi o muzykalność, to Włosi są o level wyżej. #włoskarobota
- Antoni Partum (@Partumissimo) 6 maja 2018
W końcówce meczu Napoli, wsparte kapitalnym dopingiem z trybun, sprawiło, że Torino nie mogło opuścić swojej połowy, ale wynik meczu już się jednak nie zmienił.
Do końca rozgrywek pozostały tylko dwie kolejki, więc strata sześciu punków do Juventusu wydaje się już nie do odrobienia na finiszu ligi. Napoli ma znacznie gorszy stosunek bramek, wiec musiałaby dodatkowo odrobić 14 trafień do Juventusu. Wszystko wskazuje, że Stara Dama wygra siódme scudetto z rzędu. To będzie historyczne osiągnięcie w Serie A.