Neymar jest piłkarzem Paris Saint-Germain - zapewne wielu kibiców wciąż nie może się do tego przyzwyczaić. A wszystko przez prosty błąd Barcelony, którego można było uniknąć. Ale 'Duma Katalonii' od dawna ma ogromne problemy na rynku transferowym - taki błąd jak z Neymarem popełniła w swojej historii już kilkakrotnie!
105 goli i 80 asyst w 186 meczach - bilans Neymara w Barcelonie jest kosmiczny. Ale swoją grą nie będzie czarował już kibiców na Camp Nou, tylko w Paryżu. Przeszedł do PSG za 222 mln euro, bo tyle wynosiła klauzula odejścia zapisana w jego kontrakcie.
Barcelona podpisując taką umowę spodziewała się, że nikt nie zapłaci takiej kwoty za jednego piłkarza, nieważne jak genialnego. Ale to myślenie okazało się zgubne i doprowadziło do utraty Neymara. Real Madryt takiego błędu by nie popełnił - tam wyższe klauzule odstępnego mają Toni Kroos (300 mln euro) czy chociażby Dani Carvajal i Marco Asensio (po 350 mln) albo Dani Ceballos (500 mln). Najwyższą klauzulę mają Karim Benzema i Cristiano Ronaldo - po miliardzie euro!
W Barcelonie za 200 mln można kupić Marka-Andre Ter Stegena, Andresa Iniestę, Sergio Busquetsa, Gerarda Pique i Luisa Suareza. Lionel Messi kosztuje za to 300 mln.
47 goli w 49 meczach - pierwszy sezon Ronaldo w Barcelonie był znakomity, prawdopodobnie najlepszy w karierze. Był o krok od Złotej Piłki, ale okazał się gorszy - o zaledwie punkt! - od Matthiasa Sammera, na pocieszenie został piłkarzem roku FIFA. Szkoda tylko, że to zarazem ostatni sezon w Barcelonie. To wszystko przez problemy przy negocjacji nowego kontraktu, co wykorzystał Inter Mediolan płacąc jego klauzulę odejścia - 27 mln dolarów, przez co został najdroższym wówczas piłkarzem na świecie.
W Mediolanie zdołał zdobyć Złotą Piłkę. To tam został nazwany 'Il Fenomeno'. Potem przeszedł do Realu Madryt, ale jego znakomitą karierę przerwały liczne kontuzje i problemy z wagą. Ronaldo był genialny, ale gdyby nie one, mógł być jeszcze lepszy.
Portugalczyk tworzył znakomite ofensywne trio razem z Rivaldo i Patrickiem Kluivertem - można je nawet przyrównać do Messiego, Suareza i Neymara. Tylko że Neymar poszedł w ślady Figo i nieoczekiwanie odszedł z klubu. - Neymar jest jak Figo - powiedział Joan Gaspart, były prezes Barcelony. Real Madryt kupił Portugalczyka za 56 mln dolarów, tyle wynosiła jego klauzula odejścia. Oczywiście został najdroższym piłkarzem na świecie. To kolejny przykład pokazujący, że Barcelona zupełnie nie uczy się na błędach z przeszłości.
To miał być naturalny następca Xaviego. Thiago Alcantara jest wychowankiem Barcelony i przeszedł przez wszystkie szczeble rozwoju w klubie. To przypadek nieco podobny do tego Neymara - winna była zbyt niska klauzula odejścia. Wynosiła ona 90 mln euro, ale tylko jeśli Hiszpan spędziłby na boisku co najmniej 60 proc. możliwego czasu gry.
Tito Vilanova sadzał go głównie na ławce rezerwowych, więc nie udało się spełnić tego warunku. W takim wypadku klauzula wynosiła już tylko 18 mln euro. Z okazji skorzystał Bayern, który ostatecznie kupił go za 25 mln - wynegocjował taką kwotę z Barceloną po to, by nie płacić wysokiego podatku. Teraz Thiago czaruje w zespole Carlo Ancelottiego, chociaż często boryka się z kontuzjami.
Nie chodzi o Urugwajczyka - który jest jednym z najlepszych transferów ostatnich lat - tylko o zwycięzcę Złotej Piłki z 1960 roku. Hiszpan zakładał wtedy koszulkę Barcelony, z którą zdobył dwa mistrzostwa kraju z rzędu.
Na jego transfer nalegał jednak prowadzący Inter Mediolan Helenio Herrera, z którym Suarez współpracował w Barcelonie. Hiszpan został najdroższym piłkarzem na świecie - kosztował 250 mln włoskich lir (142 tys. funtów). Suarez wraz z Interem wygrał trzy tytuły mistrzowskie, dwa Puchary Europy z rzędu i dwa Puchary Interkontynentalne. Za to Barcelona swoje kolejne mistrzostwo zdobyła dopiero 12 lat po jego sprzedaży.
Neymar jest w PSG tak naprawdę następcą Zlatana Ibrahimovicia - Szwed odszedł ze stolicy Francji już rok temu, ale PSG od tej pory szukało kolejnej tak wielkiej gwiazdy, która mogłaby zostać twarzą projektu.
Wcześniej Ibrahimović nie poradził sobie jednak w Barcelonie. Ta zapłaciła za niego aż 87 mln euro (wliczając w to wycenę oddanego do Interu Mediolan Samuela Eto'o). Szwed strzelił aż 22 gole i zaliczył 14 asyst w 47 meczach, ale nie dogadywał się z Pepem Guardiolą. Dlatego też wrócił do Mediolanu już po roku - tylko że tym razem do Milanu.
Jeden z najgorszych transferów w ostatnich latach - i to nie tylko Barcelony. Henrique przyszedł z Palmeiras za 16,5 mln euro. Teoretycznie był piłkarzem Barcelony przez cztery lata, ale nie zagrał w ani jednym meczu o stawkę. Był wypożyczany do Bayeru Leverkusen oraz Racingu Santander, po czym za darmo wrócił do Palmeiras. Potem przeszedł do Napoli, ale tam furory również nie zrobił, więc wrócił do Brazylii - a konkretnie do Fluminense.
Alex Song przyszedł do Barcelony z Arsenalu za 19 mln euro. Podpisał aż pięcioletni kontrakt, ale jeśli już grał, to raczej irytował kibiców. Łącznie zagrał aż w 65 meczach, ale w zdecydowanej większości jako rezerwowy. Barcelona zrezygnowała z niego tak naprawdę już po dwóch latach - dwa lata spędził na wypożyczeniu w West Hamie United, po czym przeszedł na zasadzie wolnego transferu do rosyjskiego Rubina Kazań.
Członek 'Dream Teamu' Johana Cruyffa, był jedną z trzech zagranicznych gwiazd - tylko tylu mogło wtedy grać - obok Ronalda Koemana i Hristo Stoiczkowa. Dwukrotnie był wybierany piłkarzem roku grającym w Hiszpanii. Problemy zaczęły się jednak w 1993 roku. Barcelona pozyskała Romario. Jego przyjście oznaczało, że czterech zagranicznych zawodników zaczęło walczyć o trzy miejsca w kadrze. Laudrup nie znalazł się w składzie na finał Ligi Mistrzów w 1994 roku - 0-4 z Milanem - i wtedy pokłócił się z Cruyffem.
Przeszedł do... Realu Madryt. I razem z 'Królewskimi' przerwał dominację Barcelony. Kto miał Laudrupa, ten wygrywał mistrzostwo - Duńczyk jako jedyny wygrał pięć mistrzostw z rzędu występując w barwach dwóch różnych klubów. W Madrycie grał jedynie dwa lata, ale i tak został wybrany 12. najlepszym piłkarzem w historii Realu w ankiecie 'Marki' w 2002 roku.
Jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy w historii. W Barcelonie spędził aż osiem lat, nie starczyłoby tu miejsca na wymienienie wszystkich trofeów, jakie z nią zdobył. W 2016 roku 'Duma Katalonii' pozwoliła mu jednak odejść na zasadzie wolnego transferu do Juventusu, mimo że Brazylijczyk miał kontrakt ważny jeszcze przez rok. Alves tłumaczył, że czuł się zlekceważony przez zarząd Barcelony, który składa się z ludzi o 'potężnym ego'.
W Turynie Dani Alves spisywał się świetnie, zwłaszcza w Lidze Mistrzów - chociażby w starciach w półfinale z Monaco, w których zaliczył trzy asysty i strzelił gola. Niespodziewanie jednak rozwiązał kontrakt z Juventusem i teraz gra w Paris Saint-Germain.
Człowiek-kontuzja. Barcelona zapłaciła za niego Arsenalowi ok. 15 mln euro w 2014 roku, ale od tego czasu Belg rozegrał w pierwszym zespole zaledwie 21 spotkań! Poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Romie, ale tam również grał niewiele. Jeżeli nie odejdzie, to będzie rezerwowym przez cały sezon.
Jeden z najbardziej zastanawiających transferów Barcelony w ostatnich latach. Zawodnicy, którzy stali się innymi wpadkami transferowymi mieli talent, tylko z jakichś powodów nie wyszło im w Katalonii. Douglas nigdy nie odznaczał się wielkim talentem, ale nie przeszkodziło to Barcelonie w tym, by zapłacić za niego 5,5 mln euro Sao Paulo. W pierwszym zespole rozegrał jedynie 8 spotkań! Ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Sportingu Gijon. Jego kontrakt jest ważny jeszcze przez dwa lata, ale już teraz szuka sobie nowego klubu. W Gijon zagrał w 23 meczach, strzelił trzy gole i zaliczył asystę.