Krychowiak, Mancini i Wenger - zapowiedź piłkarskiego weekendu

Dlaczego ten weekend może należeć do dwóch spośród najlepszych defensywnych pomocników w Europie i jak bardzo kryzysowe są derby Mediolanu tłumaczą Piotr Stokłosiński i Michał Zachodny. W piłkarskiej zapowiedzi weekendu zaglądają też do Bundesligi i Premier League.
Klaas Jan Huntelaar Klaas Jan Huntelaar Frank Augstein (AP Photo/Frank Augstein)

Schalke 04 Gelsenkirchen - VfL Wolfsburg (Sobota 15:30). Schalke chce zbliżyć się do szczytu

Owszem, w Bundeslidze już od kilku tygodni wszyscy wiedzą, że mistrzostwa nikt nie zabierze Bayernowi. - Jesteśmy wiceliderami i to jest fakt. To jednak nie znaczy jeszcze, że możemy porównywać się z Bawarczykami i możemy być wymieniani razem z nimi - mówi Klaus Allofs, dyrektor sportowy VfL Wolfsburg. Jego klub traci do pierwszego zespołu w tabeli tylko cztery punkty, ale przepaść w umiejętnościach jest spora, niezależnie od wysiłku wkładanego przez Kevina De Bruyne'a czy Aarona Hunta. Z kolei Schalke może tylko "Wilkom" zazdrościć pozycji. Dla nich początek sezonu był tragiczny, przynajmniej do momentu zmiany szkoleniowca, chociaż ta w wynikach była kosmetyczna - trzy wygrane w sześciu meczach to nie jest rewelacyjny wynik, co najwyżej przeciętny. - Po prostu nie jesteśmy piłkarsko przygotowani do prowadzenia pressingu - narzekał ostatnio czołowy zawodnik Schalke, Klaas-Jan Huntelaar. Di Matteo również narzeka na kondycję swoich graczy, ale nie pomagają mu kontuzje liderów, np. Juliana Draxlera i Jeffersona Fanfara. Ich celem jest jednak utrzymanie miejsca w Lidze Mistrzów, więc wygrana z Wolfsburgiem jest niezbędna do realizacji tego planu i zmniejszenia dystansu w tabeli do "zaledwie" sześciu punktów.

Barcelona - Sevilla (Sobota 20:00) Czy Krychowiak zatrzyma Messiego?

Wedle przedmeczowych założeń, to może być nawet bezpośrednie starcie Lionela Messiego z Grzegorzem Krychowiakiem. Polak nie odpoczywał w ostatnim tygodniu, chociaż mógł wrócić do Hiszpanii, to zagrał ze Szwajcarią. Teraz czeka go trudniejsze zadanie, nawet jeśli forma Barcelony odbiegała od wyobrażeń jej kibiców. Luis Enrique chciał wrócić do pressingu znanego z czasów Josepa Guardioli, ale niewielu piłkarzy potrafi funkcjonować w tak wymagającym systemie. Najwięcej uwag kierowanych jest do pomocników, którzy nie wspierają atakującej trójki: Messiego, Luisa Suareza i Neymara. Każdy z nich oferuje wielką jakość, ale coraz częściej mówi się, że to trio ciągnie za uszy resztę drużyny, a rozbieżność widać właśnie przy próbach podjęcia pressingu. Teraz to zadaniem Krychowiaka będzie "odseparowanie" trzech piłkarzy z Ameryki Południowej. I nie da się zaprzeczyć, że akurat z tego Polak może się wywiązać. Wystarczy spojrzeć w statystki - te defensywne Krychowiak ma lepsze od Rakiticia, Busquetsa i Iniesty razem wziętych. Przechwyty 35 do 27 na jego korzyść, wygrane pojedynki główkowe 39 do 25 i dopiero w odbiorach nieznacznie gorszy 27 do 42. Jasne, wynika to z różnic w stylu gry, ale właśnie w sobotę na Camp Nou te umiejętności Polaka mogą okazać się decydujące.

Olympique Marsylia - Bordeaux (Niedziela 21:00) Spieszcie się oglądać Imbulę w Marsylii

To nie są najlepsze dni dla Olympique Marsylia. Tuż przed przerwą na mecze reprezentacji drużyna Marcelo Bielsy przegrała prestiżowe starcie na szczycie Ligue 1 z PSG, a po kilku dniach do aresztu trafił... prezydent klubu, Vincent Labrune. To z nim charyzmatyczny szkoleniowiec walczył latem o transfery zawodników. Wtedy wątpiono, czy Bielsa w ogóle wytrzyma do zimy, bo i wyniki nie były najlepsze. Ale Marsylia zaczęła wygrywać, Gignac strzelał kolejne gole i problemy zniknęły. Do czasu. Czy następne ważne starcie na szczycie okaże się powodem do obwołania kryzysu? Zwłaszcza, że nie będzie mógł zagrać Andre Ayew, który wypadł z powodu kontuzji. A Bordeaux? Goście niedzielnego spotkania mają atut w postaci Cheicka Diabate, który cztery gole w tym sezonie strzelił na wyjeździe. Powstrzymywać go będzie Giannelli Imbula, jeden z najlepszych pomocników tego sezonu w Europie. Urodzony w Belgii 22-latek jest liderem OM, ma rewelacyjne statystyki, ale... wciąż nie zadebiutował w dorosłej reprezentacji. To raczej kwestia czasu - pytanie powinno dotyczyć tego, jaką będzie miał wtedy przynależność klubową. Skoro reprezentacje grają dopiero w marcu, to zimą bardziej zdesperowany i bogatszy klub może zaspokoić wymagania finansowe Labrune'a. Bo w to, że prezydent OM weźmie pod uwagę opinię Bielscy raczej nikt nie wierzy... Zwłaszcza, że z więzienia może być to znacznie trudniejsze.

Arsene Wenger Arsene Wenger Arsene Wenger fot. ALASTAIR GRANT/AP

Arsenal - Man United (Sobota, 18:30). Trampolina do Ligi Mistrzów

Do ekipy "Kanonierów" przylgnęła już łatka wiecznie czwartych. Manchester United z kolei mimo seryjnego zdobywania tytułów, w minionym sezonie pod wodzą Davida Moyesa zajął dopiero siódme miejsce i wydaje się, że powrót na właściwe tory jeszcze trochę potrwa. United jednak nawet pod wodzą wspomnianego Szkota w dwóćh meczach przeciwko Arsenalowi zdobyli cztery punkty. Ekipie z Emirates gra się z Manchesterem ciężko jak z mało kim - wygrała tylko jeden z dziesięciu ostatnich meczów, a Arsene Wenger miał problemy z "Czerwonymi Diabłami" niezależnie od tego, czy w składzie MU grali John O'Shea i Wes Brown, czy Robin van Persie i Wayne Rooney. W sobotę do Londynu przyjedzie Manchester co prawda zdziesiątkowany przez kontuzje, ale wciąż bardzo silny w ofensywie - z przodu poza Falcao wszyscy są do dyspozycji. Wenger więc na wymianę ciosów nie może sobie pozwolić, ale jeśli wymyśli odpowiedni plan, jego podopieczni być może w końcu z ekipą United sobie poradzą. Starcie to jest tym istotniejsze, że oba zespoły w końcowym rozrachunku będą bezpośrednio walczyć o bezpośredni awans do Ligi Mistrzów.

David Moyes David Moyes Alvaro Barrientos (AP Photo/Alvaro Barrientos)

Deportivo La Coruna - Real Sociedad (Sobota, 22:00). Powrót pewnego Szkota...

Rzadko kibice, którzy zazwyczaj zachwycają się Premier League zwracają uwagę na mecz w Primera Division, w którym mierzą się dwa zespoły balansujące na granicy strefy spadkowej. Tym razem będzie inaczej przez wzgląd na trenera gości, Davida Moyesa, który rozpoczyna odbudowywanie reputacji po nieudanej przygodzie w Manchesterze United. Szkot w budowaniu z Evertonu solidnego ligowego średniaka sprawdził się idealnie, ale potęgi w postaci "Czerwonych Diabłów" nie potrafił już poprowadzić. Teraz ma nową misję. Sezon 2014/2015 jest póki co dla Realu Sociedad delikatnie mówiąc nieudany, 51-latek ma jednak więcej zapału do pracy niż którykolwiek z dostępnych obecnie na rynku szkoleniowców. Na pierwszej konferencji prasowej przyznawał, że jest już gotowy do powrotu, a przez ostatnie pół roku wyciągnął wiele wniosków i jest teraz głodny sukcesów w nowym miejscu, w którym notabene zarobi gigantyczne pieniądze. Poza tym nikt nie wymaga od niego od razu niesamowitych wyników, na dzień dobry wystarczy spokojne utrzymanie się. Może się wydawać, że Moyes "ustawił się" jak mało który trener w światowej piłce. Problem tylko w tym, że jeśli i tutaj powinie mu się noga, to kolejnego zespołu, który mu zaufa, może szukać znacznie dłużej niż pół roku.

Roberto Mancini Roberto Mancini MASSIMO PINCA/AP

Inter Mediolan - AC Milan (Niedziela, 20:45). W poszukiwaniu jakości na San Siro

Oba kluby przez lata rozpieszczały kibiców gromadzących się na San Siro. Teraz, gdy "chude lata" na dobre zagościły w Mediolanie zarówno dla fanów Interu, jak i Milanu nikt nie mówi o niedzielnym pojedynku w kontekście starcia gigantów, ale w niedzielny wieczór i tak to właśnie na ten mecz będą skierowane oczy piłkarskiej Europy. Zwłaszcza, że ani jedni, ani drudzy nie chcą pogodzić się z faktem, że stali się ligowymi średniakami. W Milanie sytuację próbują naprawić powrotem do korzeni - pomysł na zespół Clarence'a Seedorfa nie wypalił, testowana jest więc wizja Filippo Inzaghiego. Na razie wyniki wciąż są dalekie od oczekiwanych, ale jeśli przypomnimy sobie, że rok temu przewaga Milanu nad drużynami ze strefy spadkowej momentami była niebezpiecznie niska, to lokata w górnej połowie tabeli tymczasowo chyba musi satysfakcjonować czerwoną-czarną część Mediolanu. W Interze nikt nie patrzy w przeszłość i testowane są zupełnie inne rozwiązania. Zatrudnienie Roberto Manciniego, który jeszcze niedawno doprowadził do mistrzostwa Anglii Manchester City, ma być kluczowe dla kształtowania się nowego Interu. "Bez problemu można wyczuć, że coś się zmieniło. Atmosfera jest dużo bardziej pozytywna, we wszystkich jest sporo entuzjazmu", "Sposób, w jaki trenuje nas Mancini to zupełnie inny poziom w stosunku do tego, co było jeszcze kilka tygodni temu" - tak mówią piłkarze Interu. Jednak dobrym samopoczuciem na treningach nikt jeszcze żadnego meczu nie wygrał. A już na pewno nie odbudował zespołu, jakim jeszcze niedawno był Inter. Prawdziwy test czeka Manciniego w niedzielę, a jeśli w debiucie pokona lokalnego rywala, to po swojej stronie z pewnością będzie miał już nie tylko piłkarzy, ale też kibiców.

Więcej o: