Premier League. Hit Manchester City - Arsenal. Czy Szczęsny zagra w pierwszym składzie? Kto będzie lepszy, Aguero czy Sanchez?

Pięć pytań o pojedynek weekendu w Premier League nie ogranicza się do kwestii, czy gospodarze obronią mistrzostwo Anglii, a goście - miejsce w pierwszej czwórce angielskiej ekstraklasy i prawo gry w Lidze Mistrzów. Michał Okoński, dziennikarz ?Tygodnika Powszechnego? i komentator Sport.pl, zastanawia się także nad przyszłością Polaków w Arsenalu.
Sadio Mane i Wojciech Szczęsny Sadio Mane i Wojciech Szczęsny TIM IRELAND/AP

Czy zagra Szczęsny?

Im więcej mówię, tym mniej informuję - kokietował dziennikarzy Arsene Wenger, kiedy po awanturze nikotynowej dopytywali, czy będzie kosztowała polskiego bramkarza miejsce w podstawowym składzie. Faktycznie: potwierdzając karę dla Wojciecha Szczęsnego, francuski trener Arsenalu wygłosił równocześnie tyle komplementów pod jego adresem, że przedstawiciele mediów (także z niżej podpisanym) nie mieli wątpliwości, iż pozycja Polaka w bramce nie jest zagrożona. A jednak podczas meczu ze Stoke Wenger postawił na Davida Ospinę i Kolumbijczyk zachował czyste konto - co Kanonierom w Premier League nie zdarzyło się od początku grudnia. Wcześniej, w Pucharze Anglii z Hull, Ospina również nie wpuścił gola (inna sprawa, że w ciągu tych dwóch spotkań musiał obronić zaledwie pięć strzałów) i teraz... nie wiemy.

Teoretycznie za Szczęsnym przemawia więcej argumentów: przez lata był pierwszym bramkarzem, świetnie wie, co to znaczy bronić na Etihad (i w ogóle w Premier League), dużo lepiej komunikuje się z kolegami, a zanim przydarzył mu się feralny występ z Southamptonem był najlepszy na boisku podczas meczu z West Hamem: nie traci się formy ot tak, w ciągu kilku dni. Kara dyscyplinarna? Trener powiedział wyraźnie, że sprawa jest zamknięta, Polak przeprosił i wyciągnął wnioski, a krótka przerwa pomogła mu nabrać oddechu i na nowo się skupić. Z drugiej strony, mówił Wenger, "miejsce bramkarza nigdy nie jest bezpieczne, bo wszyscy wiemy, że w świecie współczesnej piłki; świecie błyskawicznych sądów i niekończących się dyskusji, jeden błąd i jedna porażka oznacza kryzys klubu". Skoro więc Ospina nie zawiódł w dwóch meczach z rzędu, dlaczego miałoby się go odsuwać? Historia rywalizacji między dobrymi bramkarzami (także w Arsenalu, żeby wspomnieć Szczęsnego i Fabiańskiego) pokazuje, że zmianę na tej pozycji powoduje raczej kontuzja lub naprawdę długa seria błędów: na razie Kolumbijczyk żadnego nie popełnił.

Nie przesądzając więc, kto zagra, powiedzmy tylko, że obu kandydatom nie zazdrościmy. Przed rokiem Arsenal stracił na Etihad sześć bramek, a to, jak w ostatnich spotkaniach funkcjonował jego - wciąż zmieniający się z powodu kontuzji - blok defensywny przypomina starą prawdę, że bramkarz zostaje kozłem ofiarnym, ale w wielu przypadkach płaci także za błędy kolegów.

Alexis Sanchez Alexis Sanchez ALASTAIR GRANT/AP

Czy Sanchez przyćmi Aguero?

"W swojej grze jest bardziej angielski od któregokolwiek z Anglików" - powiedział o nim kolega z drużyny, skądinąd reprezentant Anglii Alex Oxlade-Chamberlain. "Najlepszy transfer Arsenalu w ciągu ostatnich sześciu lat" - dodał jeden z legendarnych graczy Kanonierów Thierry Henry. "Obecnie jest najlepszym piłkarzem w Premier League" - skomplementował go rodak, Manuel Pellegrini. Sprowadzony z Barcelony za 31 milionów funtów Alexis Sanchez strzelił dla Arsenalu już osiemnaście goli ? i to jego konfrontacja z innym piłkarzem z Ameryki Południowej, Sergio Aguero, przyciąga przed dzisiejszym meczem największą uwagę mediów.

Problemem Argentyńczyka jest dopiero co wyleczona kontuzja kolana, która wyłączyła go z gry na sześć tygodni - nie wiadomo, w jakiej formie wraca, choć wypada przypomnieć, że zanim trafił na leczenie był rewelacją sezonu niewątpliwie porównywalną z Sanchezem: zdobył dziewiętnaście bramek (przy fenomenalnej średniej gol co 77 minut; reprezentant Chile z kolei strzela co 139 minut), a bez jego fantastycznego występu przeciwko Bayernowi MC byłoby już poza Ligą Mistrzów. Tylko że podczas gdy Aguero strzela bramki dla Manchesteru City, Sanchez oferuje Arsenalowi dużo więcej: w Premier League ma siedem asyst, dwa razy więcej niż rywal; w sumie wykreował dla kolegów 57 okazji bramkowych (tylko Fabregas ma lepsze statystyki) przy 15 Aguero, zanotował też 134 dryblingi i rajdy. Nie jest napastnikiem (choć Wenger próbował go także na tej pozycji), tylko piłkarzem atakującym ze skrzydeł bądź ustawianym jako "dziesiątka", jego "angielskość" polega zaś na tym, że nie ogranicza się jedynie do działań ofensywnych: walczy w pressingu, próbuje odbierać piłki, jest nieustępliwy, agresywny (Arsenal i Alexis Sanchez, czyli przekleństwo najlepszego zawodnika) i niezwykle wytrzymały. Od początku sezonu gra niemal bez przerwy, ze wstrętem odrzucił propozycję krótkiego urlopu w trakcie Bożego Narodzenia. Jedyna wyraźna słabość Sancheza na tle Aguero to fakt, że wszystkie bramki strzelił prawą nogą; Argentyńczyk uderza obiema.

Ale spoglądanie na mecz MC-Arsenal przez pryzmat konfrontacji dwóch gwiazd fałszowałoby rzeczywistość równie intensywnie jak opisywanie całego współczesnego futbolu przez rywalizację Messiego i Ronaldo. "Nie znoszę hałasu wokół Złotej Piłki" - mówił na piątkowej konferencji Arsene Wenger o imprezie, którą zdominowały ikony Realu i Barcelony. "Uwielbiam grę zespołową, nigdy nie zagłosowałbym na pojedynczego piłkarza, jestem totalnie przeciwny takim plebiscytom". O ileż ciekawiej niż o Sanchezie i Aguero, byłoby mówić o Manchesterze City i Arsenalu, zauważając formę prezentowaną w ostatnich tygodniach przez pozostałych graczy, na przykład Milnera z jednej strony, i Cazorli z drugiej?

Yaya Toure cieszy się z gola Yaya Toure cieszy się z gola JON SUPER/AP

Czy City bez Toure potrafi wygrywać mecze?

W Manchesterze City zabraknie siły, uderzeń z dystansu i rajdów między polami karnymi Yayi Toure, który wyjechał na Puchar Narodów Afryki. Czy jest sens o tym mówić, skoro także w Arsenalu zabraknie kilku kluczowych piłkarzy (z Artetą i Wilsherem na czele; Özil i Walcott zaczną zapewne na ławce), a pole manewru w drugiej linii Manuel Pellegrini i tak ma całkiem spore (dość wspomnieć Fernando i Fernardinho, Lamparda i Milnera, Navasa na skrzydle, a przede wszystkim Silvę)? Ano jest, bo - choć wydaje się to dziwne, zważywszy, że w tym sezonie reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej rozkręcał się powoli - po przejrzeniu protokołów meczowych można dojść do wniosku, że kiedy Toure jest nieobecny w wyjściowej jedenastce, Manchester City nie wygrywa.

W północnym Londynie muszą się jednak mierzyć ze statystyką zdecydowanie bardziej kłopotliwą: meczów z bezpośrednimi rywalami o miejsce na podium, które kończą się porażką lub remisem Kanonierów. Z Manchesterem City w tym sezonie gładko wygrali wprawdzie mecz o Tarczę Wspólnoty, ale już w spotkaniu ligowym na Emirates padł remis, mimo iż Arsenal prowadził niemal do końca; generalnie z MC, MU i Chelsea Kanonierzy nie wygrali od sezonu 2012/13.

Problem w tym, że wiele porażek (czy wręcz pogromów: oprócz 6:3 z MC przypomnijmy 6:0 z Chelsea) Arsenalu było konsekwencją zbyt otwartej gry. Ostatnio wprawdzie obronę Kanonierów próbowali asekurować pomocnicy Coquelin i Flamini, pytanie jednak, czy nieobecność Yayi Toure nie skusi Wengera, by rozbić ten duet i na miejsce jednego z piłkarzy wprowadzić Aarona Ramseya (podobnie jak Aguero niemal nie grał w piłkę od grudnia...)? A jeśli tak, to ile wolnej przestrzeni znajdzie wówczas przed linią obrony Arsenalu David Silva?

Krystian Bielik Krystian Bielik PRZEMEK WIERZCHOWSKI

Czy najpoważniejszy konkurent Bielika nazywa się Coquelin?

Na piątkowej konferencji Arsene Wenger zapowiadał, że młodego Polaka włączy od razu do pierwszej drużyny, co u części dziennikarzy poskutkowało nawet umieszczeniem Krystiana Bielika w kadrze na mecz z MC (mimo iż jego transfer nie został dotąd sfinalizowany, a Premier League nie uprawniła byłego piłkarza Legii do gry). Różne na temat przyszłości Bielika formułowano w tych dniach hipotezy i różnych konkurentów do miejsca w składzie wymieniano, a ja dziwiłem się, tak rzadko natrafiając wśród wymienianych nazwisk na Francisa Coquelina. 24-letni Francuz długo tułał się po wypożyczeniach (był w Lorient i Freiburgu, ostatnio grał w Charltonie, skąd został nagle odwołany w związku z plagą kontuzji wśród pomocników Arsenalu), ale a po powrocie na Emirates przebił się do wyjściowej jedenastki. I notuje imponującą średnią - niemal czerech udanych wślizgów na mecz (podczas spotkania z Southamptonem - siedem), co daje miejsce w czołówce wszystkich pomocników angielskiej ekstraklasy. Dodajmy prawie trzy przechwyty, ponad trzy wybicia i niemal cztery wygrane pojedynki główkowe, by zacząć doceniać niby wciąż niedoświadczonego i pozostającego w cieniu Flaminiego, ale przecież bez reszty poświęcającego się przeszkadzaniu rywalom Francuza. Byle tylko (jeśli dostanie szansę także na Etihad) umiał utrzymać nerwy na wodzy: ci, który próbują ze wszelką cenę wykorzystać daną im szansę, potrafią przesadzać w walce o piłkę ? kibicom Kanonierów w tym kontekście powie wszystko nazwisko Frimpong.

Mecz Roma - Manchester City Mecz Roma - Manchester City ALESSANDRA TARANTINO/AP

Czy zamiast zastępować Negredo, nie lepiej zastąpić Mangalę?

Arsene'a Wengera, podobnie zresztą jak Jose Mourinho zbulwersował fakt, że mimo związanych z Finansowym Fair Play ograniczeń, Manchester City zdołał w tych dniach wydać 25 milionów funtów na Wilfrieda Bony'ego (z Arsenalem nie zagra: podobnie jak Toure wyjechał na Puchar Narodów Afryki). Manuel Pellegrini tłumaczył wcześniej, że chce mieć do dyspozycji czterech napastników, a musi w jakiś sposób załatać dziurę po wypożyczonym do Valencii Negredo. Pytanie jednak, czy jeśli w ogóle mistrzowie Anglii powinni wzmacniać jakąś formację, to środek obrony nie domaga się tego bardziej niż atak? Kompany'ego trapią kontuzje, 34-letni już Demichelis sam był sprowadzany raczej z myślą o roli zmiennika, a lista indywidualnych błędów Eliaquima Mangali w tym sezonie (dość przypomnieć mecz z West Hamem, spotkanie z Southamptonem, gdzie zobaczył czerwoną kartkę, czy - zwłaszcza - z Hull, gdzie strzelił bramkę samobójczą i podarował rywalom karnego) jest wystarczająco długa, by w MC pożałowano 32 milionów funtów zapłaconych za niego FC Porto. Francuz jest najdroższym obrońcą w historii Premier League, przed tygodniem kompletnie nie radził sobie z grającym w Evertonie Lukaku, jakże więc będzie z pilnowaniem Giroud i Sancheza?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.