Tak, ostatni dzień okienka transferowego zamienił się w cyrk medialny, w którym pełno plotek, niesprawdzonych informacji i żartów przechodzących natychmiast w internetowe memy ? byle się klikało, byle widz nadawanego przez Sky Sports wieczornego show nie zechciał zmienić kanału. Z drugiej strony, trudno traktować to tylko jako cyrk, skoro w samej Premier League wartość dokonanych w tym okienku transakcji przekroczyła miliard euro (835 milionów funtów), a ostatniego dnia finalizowano umowy zawodników tak głośnych, jak Falcao, Blind czy Negredo. Jedno z drugim się zresztą wiąże: wielkie wydatki klubów to efekt wielkich pieniędzy z rekordowego w historii angielskiej ekstraklasy, o 70 proc. wyższego niż poprzedni, kontraktu telewizyjnego.
Jose Mourinho zasadnicze zakupy zakończył w momencie, w którym Manchester United jeszcze na dobre nie zaczął, ściągając Diego Costę, Cesca Fabregasa i Filipe Luisa (pojawienie się w klubie Loica Remy'ego na dobę przed zamknięciem okienka było prostym zatkaniem dziury po oddanym Milanowi Fernando Torresie). I Costa, i Fabregas rozpoczęli sezon, jakby grali na Stamford Bridge od miesięcy. Co ważne: zakupy tych dwóch supergwiazd sfinansowano dzięki odejściu do PSG nieporównanie słabszego od nich Davida Luiza. Że w Chelsea wiedzą, jak robić interesy, przekonuje jeszcze jedna statystyka: 26 piłkarzy tego klubu może się rozwijać grając w innych klubach. Jaki to może mieć pożytek w przyszłości dla ich podstawowego pracodawcy, pokazuje przykład Thibaut Courtois, który zamiast grzać ławkę przy Petrze Cechu, stał się w Atletico jednym z najlepszych bramkarzy Europy.
Głównym zadaniem Holendra jest wyszkolenie piłkarzy, wdrożenie ich do nowego systemu, a nie działalność handlowa. Choć niektóre z zakupów (Daley Blind, Marcos Rojo ? obaj sprowadzani, bo potrafią grać w systemie 3-5-2) miały związek z jego koncepcjami, to transfery Andera Herrery i Luke'a Shawa omawiano już w trakcie kadencji Davida Moyesa, preferującego zupełnie inne ustawienie. W przypadku zakupu Falcao van Gaal nawet nie próbował specjalnie ukrywać: skoro nagle okazało się, że na rynku dostępna jest supergwiazda, to klub postanowił skorzystać z okazji. Mniejsza o strategię budowania drużyny, mniejsza o taktykę, mniejsza o samopoczucie van Persiego czy Rooneya (albo Maty, jeśli Rooney znów wyląduje na jego pozycji, za Falcao i van Persim) ? w piłkarskiej instytucji globalnej, jak MU czy Real, trzeba brać pod uwagę także inne względy, marketingowe na przykład. Dziur w obronie nie załata się galaktycznie.
Wśród tych najdroższych, tylko Angel di Maria i Alexis Sanchez naprawdę błyszczeli w Brazylii. Falcao i Herrera w ogóle tam nie pojechali, Mangala siedział na francuskiej ławce, a Costa, Fabregas, Lallana i Shaw wracali jak niepyszni. Joel Campbell, jedna z niewątpliwych gwiazd mistrzostw, nadal nie może się doczekać prawdziwej szansy w Arsenalu (transfer Danny'ego Welbecka świadczy o tym, że mimo kontuzji Giroud Arsene Wenger nie uważa go za rozwiązanie problemów w ofensywie).
?Sprzedaliśmy Elvisa, kupiliśmy Beatlesów? ? mówiono w Londynie po odejściu Bale'a, w Liverpoolu również Suareza próbuje się zastąpić aż dziewięcioma piłkarzami. Brendan Rodgers podkreśla jednak, że u niego zakupy są wynikiem precyzyjnego planowania, pracuje w klubie trzeci sezon i wie już, jaki styl ma prezentować jego zespół, który zresztą nawet za czasów Suareza nie opierał swojej gry na jednym zawodniku. Pierwszy występ Mario Balotellego zostawił dobre wrażenie: Włoch, choć bramki nie strzelił, pracował ciężko w pressingu i po raz pierwszy w życiu krył rywali przy rzutach rożnych. Adam Lallana wniesie do przednich formacji kreatywność, Dejan Lovren ustabilizuje grę obrony, Alberto Moreno przywitał się z Premier League golem, a hierarchia w drużynie jest ustabilizowana: nawet jeśli na boisku jego rola będzie maleć, w szatni i tak nadal rządzi Steven Gerrard.