Liga Mistrzów. Inter, Tottenham i Szachtar bez szans? Inni odrabiali podobne straty

W pierwszych meczach ćwierćfinałowych Inter, Tottenham i Szachtar wysoko przegrały i chyba nikt nie daje im szans na awans. Tymczasem w historii futbolu zdarzały się mecze, w których skazywane na porażkę zespoły odrabiały gigantyczne straty. Już dziś rewanżach spotkają się Manchester United i Chelsea oraz Szachtar i Barcelona. Relacje na żywo od 20.45 w Sport.pl.

Real Madryt - Borussia Moenchengladbach (Puchar UEFA 1984/1985), 1:5 i 4:0

Jeśli Real czuje się już półfinalistą Ligi Mistrzów, to musi sobie przypomnieć, że sam kiedyś odrobił gigantyczne straty z pierwszego meczu. Pamięta to obecny dyrektor generalny Realu Jorge Valdano. w sezonie 1985/86, w trzeciej rundzie Pucharu UEFA, 'Królewscy' zostali zmiażdżeni przez Borussię Moenchengladbach 5:1. Na Santiago Bernabeu musieli zdobyć co najmniej cztery bramki. I dokonali tego! Zaczął Valdano, który bramkarza Borussii pokonywał w 7. i 20. minucie. Po przerwie dwie bramki dołożył Santillana. Gola na wagę awansu strzelił w 90. minucie!

Partizan Belgrad - Queens Park Rangers (Puchar UEFA 1984/85) 2:6 i 4:0

Wydawało się, że po pierwszym meczu drugiej rundy Pucharu UEFA zespół Queens Park Rangers może już świętować awans. Wygrana 6:2 na własnym boisku stawiała zespół w roli zdecydowanego faworyta. Partizan tymczasem wziął się do odrabiania strat. W 4. minucie gola strzelił Żivković, w 40. na 2:0 podwyższył Kalicanin. Tuż po przerwie nadzieje na awans dał Jesić, a decydującą bramkę zdobył w 64. minucie Żivković. Partizan wygrał 4:0 i wyeliminował QPR z rozgrywek. Spotkanie w Belgradzie trafiło do rankingu 100 najlepszych meczów w historii futbolu. W zorganizowanym przez Eurosport głosowaniu zajęło 70. miejsce.

Deportivo - Milan (Liga Mistrzów 2003/2004) 1:4 i 4:0

Odkąd Puchar Europy przekształcił się w Ligę Mistrzów (w 1992 roku), tylko jednej drużynie udało się odrobić stratę trzech bramek. W 2004 roku rewelacją rozgrywek był zespół Deportivo La Coruna. Wydawało się, że przygoda Hiszpanów z LM zakończy się na ćwierćfinale, bo w pierwszym meczu Milan wygrał wysoko 4:1. 'Rossoneri' szybko jednak przekonali się, że rewanż nie będzie formalnością. Już w 5. minucie gola strzelił Walter Pandiani, a jeszcze przed przerwą do siatki trafili Juan Carlos Valeron i Alberto Luque. W tym momencie Deportivo było w półfinale. Na kwadrans przed końcem meczu Milan dobił Fran i sensacja stała się faktem. Deportivo wygrało 4:0 i awansowało do półfinału.

Werder Brema - Dynamo Berlin (Puchar Mistrzów, 1987-88) 0:3 i 5:0

Do meczu Werderu z Dynamem doszło w pierwszej rundzie Pucharu Mistrzów. Spotkanie miało także wymiar polityczny, bo naprzeciw siebie stanęły zespoły z dwóch stron muru berlińskiego. Mecz w Berlinie gospodarze pewnie wygrali 3:0, a gole strzelali Andreas Thom, Thomas Doll i Frank Pastor. Odrobienie strat w rewanżu wydawało się niezwykle trudne. A jednak Werder się nie poddał. W pierwszej połowie gola strzelił Michael Kutzop, ale prawdziwy nokaut Werder zafundował Dynamo po przerwie. Do siatki trafiali kolejno: Guenter Hermann, Karl-Heinz Riedle, Manfred Burgmueller i Thomas Schaaf. Do kolejnej rundy awansowali piłkarze z Bremy.

Barcelona - Metz (Puchar Zdobywców Pucharów 1984/1985) 4:2 i 1:4

Sukces FC Metz może być inspiracją dla Interu Mediolan. W pierwszym meczu pierwszej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów Francuzi przegrali z Barceloną na własnym boisku 2:4. Rewanż na Camp Naou miał być formalnością, zwłaszcza że w 33. minucie gola dla Katalończyków strzelił Carrasco Hidalgo. Wysokie prowadzenie w dwumeczu na tyle uśpiło gospodarzy, że jeszcze przed przerwą stracili dwa gole. W 38. minucie trafił Toni Kurbos, a minutę później samobójczego gola strzelił Sanchez Felip. Druga połowa to już koncert gry Kurbosa. Pochodzący z Jugosławii napastnik strzelił dwa kolejne gole, w tym decydującego o awansie w 85. minucie. Odpadnięcie Barcelony brytyjski Guardian nazwał największym rozczarowaniem w historii europejskiego futbolu.

Wisła Kraków - Real Saragossa (Puchar UEFA 2000/2001) 1:4 i 4:1, 4:3 w kranych

W tym dwumeczu nic nie zapowiadało awansu Wisły. W Saragossie piłkarze Oresta Lenczyka zagrali tragicznie, promyk nadziei dał tylko przepiękny gol Radosława Kałużnego. Rewanż zaczął się upiornie - w 5. minucie samobójczą bramkę strzelił Baszczyński. Nie wiadomo co trener Lenczyk powiedział piłkarzom w szatni, ale w drugiej połowie Wisła zagrała fantastycznie. Zdobyła trzy bramki w 10 minut (do siatki trafiali: Iheanacho, Frankowski i Moskal), pięć minut przed końcem do dogrywki doprowadził Frankowski.

Mecz rozstrzygnęły rzuty karne. W Realu pomylili się Juanele i Jose Ignacio, w zespole gospodarzy nie trafił tylko Baszczyński. Awansowała Wisła!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.