Relacja na żywo z finału Ligi Mistrzów
Festiwal
Choć to gra Liverpoolu jest określana przez dyrygującego jej z ławki Kloppa jako "heavy metal", z uwagi na ogromny poziom intensywności pressingu, Real pod tym względem nie odstaje znacząco od swoich finałowych rywali. Różnica leży w częstotliwości wykorzystania tego elementu gry. Dla Anglików jest to podstawowe narzędzie odzyskiwania piłki. Obrońcy tytułu są w tym nieco bardziej dyskretni. Choć atakowanie rywali wysoko nie jest im obce, dużo bardziej starają się różnicować moment nacisku na przeciwnika. Gdy okoliczności temu sprzyjają, potrafią szukać pressingu nawet i pod polem karnym rywala. Real jednak równie chętnie ustawia swoje defensywne zasieki stosunkowo głęboko, licząc na okazję do wyprowadzenia szybkiej kontry, wykorzystując swoje indywidualności w linii ataku.
Pressing Liverpoolu
System podopiecznych Kloppa jest znacznie bardziej zero-jedynkowy. Kluczem jest zaatakowanie rywala możliwie daleko od własnej bramki, możliwie dużymi siłami. Sygnałem do pressingu jest przede wszystkim znalezienie się piłki w bocznym sektorze. Liverpool atakuje wówczas nawet, gdy sytuacja dla broniących wydaje się niegroźna, a szanse na odbiór - pozornie niewielkie. Doskonała jednak organizacja, dobre wyczucie momentu do doskoku, połączone z szybkością Salaha i Mane, powodują, że nawet w chwilach, gdy rywal wydaje się mieć kontrolę nad sytuacją, następują straty w strefach bezpośredniego zagrożenia. Doskokowi pressingowemu towarzyszy szybkie przesunięcie się pozostałych zawodników w kierunku piłki, blokujących potencjalne zagranie między linie. Istotną postacią jest również Roberto Firmino, który bardzo dobrze przewiduje, gdzie może zostać zagrana piłka, umożliwiająca rywalowi wyjście spod pressingu, a po przejęciu potrafi natychmiast uruchomić rywala podaniem na wolne pole.
Opcje Realu
Na taką grę Liverpoolu Real może odpowiedzieć dwojako. Ustawienie w sztandarowym 4-3-3 wprawdzie spowoduje, że zawodnicy z Madrytu prawdopodobnie oddadzą środek pola, ale w wypadku niepowodzenia pressingu rywala i udanego zagrania do przodu, uczyni każdy atak zabójczym. Potencjał ofensywny zespołu z Madrytu jest ogromny, wielokrotnie nawet w sytuacjach, kiedy Real pozornie był ekipą słabszą, udane uspokojenie gry, zneutralizowanie rywala i dogrywanie piłki do napastników przesądzało losy spotkania. Zwłaszcza przy tak grającym jak Liverpool rywalu taka taktyka może się opłacić, gdyż przy wielu zawodnikach Anglików zaangażowanych w pressing, w defensywie mogą oni mieć spore problemy ze stworzeniem niezbędnej do wyjścia obronną ręką w starciu z napastnikami Realu przewagi. Obrońcy tytułu mają jednak i inną możliwość. Mogą postawić w wyjściowym składzie na kwartet w środku pola (Casemiro, Kroos, Modrić, Isco), zaczynając w 4-4-2 i dając sobie więcej opcji na rozegranie piłki bez pomijania środka. Ustawienie to zapewne byłoby jednak płynne, z częstymi momentami, gdy poszczególni zawodnicy operowaliby sytuacyjnie między liniami. Plusem takiego ustawienia jest też to, że zapewni ono Realowi dodatkowych zawodników w bocznych sektorach, skąd ataki Liverpoolu są często bardzo groźne.
Gra przodów
Z całą pewnością nie będzie to jednak mecz zespołów bazujących na defensywie. W odróżnieniu od wielu spotkań o tak wysoką stawkę, w tym nie należy się spodziewać wielkiej kalkulacji. Oba zespoły największy potencjał prezentują przede wszystkim w ofensywie, kluczem będzie więc jak najszybsze dostarczanie piłki do ataku. Sposób wdrożenia tego zamysłu jest różny. Liverpool robi to wysokim pressingiem na granicy szaleństwa, Real stara się odzyskiwać piłkę zwykle nieco głębiej, ale gdy to nastąpi, stara się nigdy nie opóźniać ataków, również angażując w nich wielu zawodników. Może to nieco u obu zespołów zaburzać balans między ofensywą a defensywą i prowadzić do otwartej gry. Nie jest to jednak coś, na co oglądający to widowisko mogliby narzekać.
Intensywność kontra wytrzymałość
Z tego braku balansu wynika jednak pewna przewaga Realu. Gra Liverpoolu jest bardzo wyczerpująca i utrzymanie stopnia jej intensywności przed dłuższy czas jest mało realne. Nie bez powodu częstym obrazkiem są mecze, gdzie Anglicy doskonałym początkiem wypracowują sobie przewagę, po czym mniej lub bardziej umiejętnie starają się jej bronić. Z rywalem takim, jak Real, to zadanie jest utrudnione. Zawodnicy tacy jak Kroos czy Casemiro bardzo dobrze odnajdują się pod pressingiem i są w stanie przetrzymać falę ataku przeciwnika, wprowadzając sporo potrzebnego spokoju. Dodatkowo sposób gry Realu jest znacznie mniej forsowny, dzięki czemu Hiszpanie zwykle są ekipą, która wygląda znacznie lepiej od rywali w końcówkach spotkań. Czyli w momentach, kiedy Liverpool zmaga się z ogromnymi problemami. Czyżby tym razem jednak heavymetalowa kosa Kloppa miała trafić na kamień?