Dla Królewskich będzie to już trzeci finał najbardziej elitarnych klubowych rozgrywek z rzędu. I być może trzeci z rzędu wygrany. Jeśli tak się stanie, ekipa Zinedine'a Zidane'a osiągnie coś, co trudno będzie powtórzyć w przyszłości.
Wydawałoby się, że będzie chciał to zobaczyć na żywo niemal każdy fan Realu. Jednak według hiszpańskich mediów spośród ostatnich finałów z udziałem madryckiej drużyny w Mediolanie czy Cardiff, czy nawet wcześniej w Lizbonie, wyjazd do stolicy Ukrainy jest dla kibiców Królewskich najmniej atrakcyjny.
Według "El Pais", chęć wyjazdu wyraziło zaledwie 24,2 tysięcy kibiców Realu, co przy 56 tysiącach czy 44 tys. w poprzednich dwóch latach, jest rezultatem zaskakującym.
Powodów jest kilka.
Po pierwsze, duża odległość dzieląca Madryt od Kijowa. To ponad 3 600 km, a niektórzy przecież będą podróżować do stolicy Ukrainy autem. Wtedy, jak wyliczyli Hiszpanie, będą musieli spędzić w samochodzie blisko półtorej doby, co nie napawa optymizmem kibiców. A trzeba przecież jeszcze doliczyć koszty samej podróży.
Według madryckich mediów, "za transport w dwie strony i wejściówkę na stadion trzeba zapłacić co najmniej tysiąc euro od osoby".
A jeszcze przecież trzeba doliczyć nocleg na Ukrainie czy przed czy po finale. To wydatek kilku, a nawet kilkunastu tysięcy euro. Właściciele tamtejszych hoteli, doświadczeni po finale Euro 2012 w Kijowie, stwierdzili, że do Kijowa zjedzie się cały piłkarski świat, więc to idealna okazja, by zarobić. Dlatego aż tak bardzo podnieśli ceny w hotelach.
Hiszpańskie media twierdzą, że te informacje tak zniechęciły i odstraszyły fanów Realu, że 3 000 sympatyków Los Blancos już zwróciło klubowi nabyte wcześniej bilety z tzw. wylosowanej puli wejściówek. Co ciekawe, nie będą mogli kupić je kibice Liverpoolu, a jedynie Ukraińcy.
Faworytem do zwycięstwa są obyci grą w finałach Królewscy. O ich przewadze świadczy już sama wartość hiszpańskiej drużyny. Według dziennika "AS", tylko siedmiu najdroższych piłkarzy Realu wycenianych jest na około 540 mln euro, czyli bliską równowartość całego zespołu The Reds.
Czy Królewscy pokażą też wyższość na boisku? Przekonamy się w sobotę wieczorem. Pierwszy gwizdek serbskiego sędziego Milorada Mazicia o godzinie 20:45.