Cały dwumecz miał szalonyp rzebieg. Liverpool prowadził 5-0 w pierwszym meczu, by wygrać 'tylko' 5-2. W rewanżu Anglicy prowadzili do 53. minuty 2-1, ale po golu Edina Dżeko i dwóch trafieniach Radji Nainggolana w samej końcówce przegrywali 2-4. Rzymianom do dogrywki zabrakło zaledwie jednego gola.
Podobnie jak we wtorkowej potyczce Realu Madryt z Bayernem Monachium, tak i w środę w starciu Romy z Liverpoolem nie zabrakło poważnych sędziowskich pomyłek. Dwukrotnie poważnie pokrzywdzeni zostali rzymianie.
Romie w drugiej połowie należały się trzy rzuty karne. Najpierw przy stanie 2:1 dla gości w szesnastce sfaulowany został przez Lorisa Kariusa Edin Dżeko, a kilkanaście minut później, kiedy był już remis 2:2, piłkę ręką w polu karnym zagrał Trent Alexander-Arnold. W pierwszej sytuacji niesłusznie arbiter liniowy odgwizdał spalonego, a w drugiej prowadzący zawody Damir Skomina nie dostrzegł nieprzepisowej interwencji obrońcy Liverpoolu. Na jedenasty metr wskazał dopiero w 93. minucie po zagraniu ręką Ragnara Klavana. Te dwa niepodyktowane rzuty karne miały ogromny wpływ na losy rywalizacji.
Tuż po meczu piłkarze Liverpoolu świętowali awans do finału ze swoimi kibicami - pierwszy od 2007 roku! - ale kapitan Jordan Henderson postanowił powiedzieć kilka słów Lorisowi Kariusowi.
@GaryLineker Did anybody else see Henderson having a pop at Karius for not staying in the middle of the goal for the Nainggolan Penalty at the end! Think he says something like 'I told ya, dont move'!! pic.twitter.com/BKZt6Tj9Ua
- Daniel Brown (@danb27684) 2 maja 2018
Karius happily enjoying the moment here with the fans until Jordan Henderson cold-bloods him from behind and gives him an absolute earbashing #LFC #ChampionsLeague pic.twitter.com/pHQIArRkTH
- Ciaran McRory (@ciaranmcrory) 2 maja 2018
O co poszło? Kibice Liverpoolu podejrzewają, że Henderson miał pretensje do Kariusa o jego zachowanie przy rzucie karnym z 93. minuty. Niemiec miał się nie ruszać i poczekać na uderzenie Nainggolana. Druga teoria jest taka, że bramkarz Liverpoolu w jednej z sytuacji niepotrzebnie główkował piłkę zamiast ją złapać.
- Niestety nigdy nie ułatwiamy sobie sprawy. Walczyliśmy, w pierwszej połowie graliśmy dobrze i strzeliliśmy dwa gole. Ogólnie dobrze sobie radziliśmy poza ostatnimi 10 minutami. Musieliśm zabić ten mecz, ale jestem szczęśliwy z awansu do finału - powiedział po meczu Henderson. 26 maja 'The Reds' zagrają w Kijowie z Realem Madryt.