Buffon zatrzymał Londyn Express. Czy w tym sezonie nadejdzie jeszcze czas Szczęsnego?

Juventusu Turyn pokonał 2:1 Tottenham i awansował do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Rozpędzonych Anglików zatrzymał Gigi Buffon, choć w dwumeczu skapitulował trzykrotnie. Czy w tym sezonie Champions League nadejdzie jeszcze czas Wojciecha Szczęsnego?
Wojciech Szczęsny Wojciech Szczęsny NurPhoto / )Loris Roselli/NurPhoto/Sipa USA/East News

Gdy w połowie 2017 roku włoskie media poinformowały, że nowym bramkarzem Juventusu może zostać Wojciech Szczęsny, wielu kibiców złośliwie pukało się w czoło. Przecież w bramce legendarnego klubu stoi równie legendarny Gianluigi Buffon. A Włoch to więcej niż tylko symbol. Myślisz Gigi, mówisz Juventus. I odwrotnie. Ale Andrea Agnelli dostrzegł coś w Szczęsnym, który miał za sobą dwa świetne sezony w Romie. To właśnie golkiper reprezentacji Polski ma być następcą włoskiego króla bramki. Choć jeszcze nie teraz.

15 milionów za rezerwowego

Turyńczycy długo negocjowali wykupienie z Arsenalu rocznego kontraktu Polaka. W końcu zgodzili się zapłacić 12 mln euro plus trzy kolejne zagwarantowane w bonusach. Razem 15 mln za bramkarza, który za niecały rok byłby do wzięcia za darmo. Co więcej - za bramkarza rezerwowego, bo Buffon nieco wcześniej zapowiedział, że w piłkę pogra co najmniej jeszcze jeden sezon. Bianconeri widzieli jednak w Szczęsnym kogoś więcej, niż tylko zachciankę. W planie, który nakreślili, to on w 2018 roku miał przejąć tron po odchodzącym na zasłużoną emeryturę Gigim. Plan realizowany jest już z nawiązką, bo w trwającym sezonie Wojtek ma niewiele mniej meczów, niż jego słynny nauczyciel. Ale w środę w bramce Juve stanął mistrz. Na murawie dwoił się i troił, nie popełnił żadnego błędu i w olbrzymiej mierze to dzięki jego interwencjom gościom udało się zatrzymać rozpędzoną lokomotywę Londyn Express.

Argentyńskie tango

Choć to turyńczycy, aby marzyć o awansie do kolejnej rundy, musieli zdobyć co najmniej jedną bramką, to w pierwszej połowie dominował Tottenham. Gdyby nie świetna postawa Buffona już do przerwy kwestia dwumeczu byłaby rozstrzygnięta. Włochowi pomagała nieco niemoc Heung-Min Sona. Koreańczyk sprawiał obrońcom Juve najwięcej kłopotów. Buffon na posterunku był jednak i w 5. i w 20. min., gdy 25-letni napastnik Spurs próbował dać radość londyńskim kibicom - najpierw nogą, a później głową. Nie wyszła mu też sytuacja sam na sam. Ale w końcu sprawdziła się reguła, że do czterech razy sztuka. Pod koniec pierwszej części gry Son w końcu dopiął swego. Uderzył nieczysto, piłka skozłowała, ale głównie dzięki temu przeleciała nad próbującym rozpaczliwej interwencji 40-latkiem.

Po 45 minutach gry gospodarzy od awansu dzielił mały krok. Wydawał się on tym bardziej kwestią czasu, że po gwizdku Szymona Marciniaka rozpoczynającym drugą odsłonę meczu do ataku znów ruszyli Anglicy. Ale nie ich triumfem miało zakończyć się to spotkanie. Dwa bezcenne strzały argentyńskiego duetu Gonzalo Higuain-Paulo Dybala zmieniły wszystko. Najpierw El Pipita, a chwilę później mający polskie korzenie Dybala zarządzili na Wembley minutę ciszy. Przynajmniej w sektorach kibiców Tottenhamu, bo kilkuset włoskich fanów szalało z radości. Nie tylko wtedy, bo i po zakończeniu rewanżu. Mimo rozpaczliwych prób podopiecznym Mauricio Pochettino do końca nie udało się ponownie pokonać Buffona.

Odejdzie czy zostanie?

W tej chwili Szczęsny ma na swoim koncie 16 rozegranych spotkań, a Buffon - 23. Awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów dał obu bramkarzom potencjalnie aż pięć dodatkowych meczów (a na pewno - dwa)! Kolejny odbędzie się dwa tygodnie przed finiszem Champions League w Rzymie - Juve zmierzy się z Milanem w finale Pucharu Włoch. W Serie A pozostało natomiast 12 spotkań. W kilku z pewnością wystąpi nasz rodak, który - jak sam przyznał w rozmowie ze Sport.pl - to kto wychodzi na murawę ustala na treningu z samym Buffonem.

- Konsultuje ze mną to, kiedy mam wystąpić. Ustalamy to między sobą. I fajnie ta współpraca się nam układa - tłumaczył Wojtek, który podczas naszej wizyty w Turynie tak opisywał relacje z Włochem: "U nas nie bardzo jest to coś, co można nazwać "rywalizacją". Ani sportową, która jest fajna, ani niesportową, która jest kiedy dwaj zawodnicy się nie lubią. My mamy trzeci model i nie rywalizujemy. Kiedy przychodziłem do Juve, wiedziałem, że ten rok będzie tak wyglądał. Chociaż gram więcej, niż myślałem. A Gigi bardzo mi pomaga".

Liga Gigiego

Gdyby Szczęsny zakończył trwający sezon z rozegranymi 20 meczami, należałoby odtrąbić duży sukces. Przecież od początku przyszłego sezonu to właśnie on ma stanąć w bramce Juve i - być może - poprowadzić zespół Massimiliano Allegriego do walki o triumf w LM. W tej na razie gra Buffon - w europejskich rozgrywkach Wojtek na murawie zameldował się tylko raz, w meczu z Olympiakosem Pireus. W środę Gigi zanotował natomiast swój 115 występ w Champions League. Gdyby turyńczycy doszli do finału, a Buffon nie oddałby miejsca w składzie, mógłby zakończyć karierę gromadząc równe 120 spotkań! Na powiększenie swojej kolekcji Szczęsny prawdopodobnie będzie musiał więc czekać do przyszłego sezonu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.