Liga Mistrzów. Bayern vs Besiktas, jak starcie mocarza z Luksemburgiem

Na papierze są mocnym faworytem, trochę tak jakby Luksemburg miał się mierzyć z europejskim mocarzem. Nic dziwnego ich liczby, wyniki i forma za czasów Juppa Heynckesa rzeczywiście robią duże wrażenie. Twórca ostatnich sukcesów Bayernu Monachium przed wtorkowym meczem Ligi Mistrzów z Besiktasem studzi jednak huraoptymizm.
. . PETER STEFFEN/AP

Besiktas jak Luksemburg

U specjalistów od zakładów, szanse Besiktasu w meczu z Bayernem porównywalne są do tych jakie ekipy z Luksemburga czy San Marino mają zwykle w starciach z dobrym europejskim rywalem.

Opromienieni zwycięstwem w grupie D Turcy, którzy w pierwszej fazie rywalizacji pokonywali w grupie wicemistrza Portugalii (FC Porto), wicemistrza Niemiec (RB Lipsk) czy mistrza Francji (AS Monaco) teraz odwiedzą bowiem Monachium.

Chociaż ich wyniki ze wspomnianą trójką robią wrażenie to dobrze je jakoś urealnić. Monaco z tego i poprzedniego sezonu to inna drużyna. Pozbawiona filarów właściwie w każdej formacji. Po odejściu Mbappe, Mendy'ego, Bakayoko, Bernardo Silvy czy nawet Germaina, Francuzi od mistrzowskiego zestawienia o prostu się oddalili. Od europejskich szczytów też.

Porto dobrze radzące sobie w rodzimej lidze, ale przeżywające ostatnio drobne kłopoty finansowe, w domowym meczu z Liverpoolem okazało się chłopcem do bicia. Porażka 0:5 była najwyższą w historii ich występów w rozgrywkach pod egidą UEFA. To raczej przekreśla dłuższą przygodę Portugalczyków w tegorocznych rozgrywkach. Triumfator Pucharu UEFA sprzed kilku lat tym razem tym mocny nie jest.

Franck Ribery i Jupp Heynckes Franck Ribery i Jupp Heynckes MATTHIAS SCHRADER/AP

Rekordowa passa Bayernu

Besiktas na wyprawę do Niemiec rusza zatem trochę jak bokser z dobrze zbudowanym rekordem. Weryfikacją tego bilansu będzie właśnie stracie z będącym w znakomitej formie, rewelacyjnej sytuacji kadrowej i dyrygowanym przez trenerskiego geniusza, Bayernem Monachium.

Co takiego znakomitego jest w Bawarczykach? Trzeba by raczej zapytać, co takiego znakomitego jest w Bawarczykach pod wodzą Juppa Heynckesa?

Prowadzona przez niego drużyna właśnie wygrała swój 13 z rzędu mecz, patrząc na wszystkie rozgrywki (15 jeśli dołożymy spotkania towarzyskie). 72 latek takiej passy nie miał jeszcze w swojej bogatej, trenerskiej karierze. Ostatni triumf z Wolfsburgiem (2:1) był jego 22 wygraną, odkąd w październiku objął ekipę mistrza Niemiec. W tym czasie przegrał tylko raz (w listopadzie z Moenchengladbach 1:2).

Germany Soccer Champions League Germany Soccer Champions League Matthias Schrader (AP Photo/Matthias Schrader)

Rotacje i odpoczynek

Co ważniejsze, niektóre zwycięstwa szkoleniowiec odnosił ograniczonym nakładem sił. Wydaje się, iż idealnie robił to co powinien robić szef oddziału walczącego na trzech frontach (liga, LM i Puchar Niemiec). Oszczędzał  kluczowych żołnierzy.

Do dobrego rezultatu z VfL nie potrzebni byli ci, którzy w defensywie zwykle idą na pierwszy ogień. Za Kimmicha, Hummelsa, Boatenga i Alabę swoje zrobili Rafinha, Martinez, Bernat oraz Sule. Heynckes zrezygnował też z posyłania w bój sekcji szturmowej - Comana i Jamesa Rodrigueza, których w ogóle nie zabierał do Wolfsburga.

Dobrze odpoczęli też jego snajperzy. Mueller zagrał niecałe pół godziny, Lewandowski kilkanaście minut, ale i tak wszedł i strzelił swoje. Polak w tym roku, na wielkie obciążenia i zbyt częstą grę narzekać nie może. Gdy wrócił po drobnym urazie rozegrał tylko trzy pełne mecze. Raz zagrał 77, innym razem 27, a o raptem 11 minutowym występie z Wolfsburgiem już wspominaliśmy. Lewandowski wreszcie ma zmiennika. Może Sandro Wagner na razie nie robi furory, nie trafia z każdej pozycji (2 gole w 5 meczach), ale ma szansę być w czasach Heynckesa wartościowym piłkarzem.

James z dawnym błyskiem

Zresztą za kadencji Niemca już odbudował się niemal przekreślony w Monachium James. Kolumbijczyk znów ma błysk w oku, ciąg na bramkę, zaskakujący strzał z dystansu i coraz lepiej rozumie się z kolegami z drużyny. Ci z jego dograń korzystają skutecznie. W tym roku ofensywny gracz może popisać się 4 asystami. Sam strzelił 2 gole.

Bayern pod wodzą Heynckesa to też niemal pewny już mistrz Niemiec. Tylko kataklizm mógłby sprawić, że 19 punktowa przewaga nad Dortmundem zostanie roztrwoniona. Ostatnia prosta po 6. z rzędu tytuł, to sytuacja, której Bawarczykom Besiktas może zazdrościć. Podopieczni Senola Gunesa do lidera ligi tureckiej tracą 5 punktów, a przed nimi są jeszcze dwie ekipy.

Jak popatrzy się na te wszystkie liczby można odnieść wrażenie, że to Bayern jest tym dobrze zbudowanym bokserem, chociaż o pompowanych w jego przypadku rekordach mowy raczej nie ma. Jest to wynik reguł wprowadzonych przez trenera, sportowego porządku, dobrej atmosfery i rzecz jasna jakości mistrzów kraju.

Z poszanowaniem Turków

Oczywiście futbol lubi niespodzianki. Wspominany Luksemburg niedawno odebrał punkty Francji, pewnie dlatego Heynckes przed pierwszym starciem w Monachium przestrzegał i starał się zdjąć ze swych graczy poczucie faworyta.

- Byłem pod wrażeniem ich gry z Lipskiem. Oni mają duże międzynarodowe doświadczenie, znakomitego trenera, dobrą defensywę i graczy potrafiących grać z kontrataku. Nie dziwię się, że wygrali swą grupę - komplementował rywala Niemiec. Mimo szczelnej gardy na pewno będzie jednak wymagał od swych piłkarzy, by sprawę awansu rozstrzygnęli przed trudnym wyjazdem do Istambułu.

Relacja z meczu Bayern - Besiktas od 20:45 na Sport.pl.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.