Liga Mistrzów. Pojedynek Zidane vs Simeone. Enigma kontra szarlatan

Szarlatan, czy geniusz? Diego Simeone budzi uczucia skrajne, ale łatwiej go przez to zdefiniować. Jak ocenić pracę Zinedine'a Zidane'a? Jeśli miał być madryckim Guardiolą, to zaczął co najmniej dobrze

Wzorce trenerskie

Mija 51 lat od chwili, gdy trener pochodzący z Ameryki Płd wygrał europejskie trofeum. Tylko szkoleniowcy urodzeni w Argentynie Luis Carniglia i Helenio Herrera potrafili zdobyć Puchar Europy. Przy czym legendarny "Mag" spędził w Argentynie zaledwie cztery lata, po czym wyruszył do Casablanki, by karierę robić we Francji, Hiszpanii i we Włoszech. Puchar Europy zdobył z Interem po wynalezieniu catenaccio, co jak wiemy było rewolucją w futbolu.

Trenerzy z Argentyny mają do dziś wyjątkowo wysokie notowania. Na ostatnim Copa America prowadzili wszystkie zespoły, które dotarły do półfinałów. Charyzmatyczny Marcelo Bielsa stworzył własną szkolę, za jego ucznia uważa się Pep Guardiola. Wpływy "Szaleńca" na innych trenerów są jednak większe, niż jego sukcesy.

Diego Simeone odżegnuje się jednak od tej szkoły. Grał u Bielsy w reprezentacji Argentyny, szanuje go, ale wzorce czerpie od Carlosa Bilardo, który poprowadził Albicelestes do tytułu mistrza świata w Meksyku. Przekonanie, że drużynę buduje się od tyłu, jest dla Simeone czymś oczywistym, w tym sensie można dostrzec pokrewieństwo z Herrerą. Być może jednak tylko powierzchowne.

Zinedine Zidane to zupełnie inny typ trenera, jeśli po zaledwie pięciu miesiącach pracy można mówić o nim jak o szkoleniowcu ukształtowanym. Miał jednak swoje preferencje, mimo iż od lat mieszka z rodziną w Madrycie licencję UEFA robił we Francji. Stamtąd wyniósł przekonanie, że kluczowa jest na boisku przestrzeń miedzy środkowymi pomocnikami i stoperami. Czyli z Simeone coś go jednak łączy.

Zinedine Zidane Zinedine Zidane JUAN MEDINA/REUTERS

Charyzma

Simeone stworzył zespół na własne podobieństwo, gdzie naczelną zasadą jest, że nikt nie ma prawa odstawić nogi. Można przegrać, ale trzeba sprawić, by przeciwnik bał się następnej konfrontacji. I tak jest w przypadku Atletico, gra z nim to utrapienie, koszmar na jawie. - Wygramy ten finał jak dobrze wychowani chłopcy, a jeśli się nie da, to wygramy go jak kryminaliści - powiedział przed wyjazdem na San Siro prezes Atletico Enrique Cerezo. Simeone wystrzega się ostrych słów, ale wiadomo, że pod eleganckim garniturem bije serce zabijaki, który dziś jeszcze z zaciśniętymi pięściami wpadłby z chęcią na boisku. Ale dzięki niemu Atletico stało się pogromcą gigantów. Jeśli nie masz piłkarzy takich jak Messi, czy Ronaldo, a chcesz z nimi wygrać, musisz mieć do tego spryt i pomysł.

Zinedine Zidane charyzmę zbudował sobie na boisku. Cristiano Ronaldo miał 13 lat, gdy Zizou zdobywał dwa gole w paryskim finale mistrzostw świata. Francuz był idolem dla całego pokolenia zawodników, których dziś prowadzi w Realu. Patrząc na swojego trenera, widzą człowieka, który umiał zrobić z piłką więcej niż oni. I ponoć do dziś umie. Opowiadają, że na treningach hasa po boisku jak 30-latek. A więc psychicznie wciąż jest dla nich rówieśnikiem. Myli się jednak ten, kto uważałby Zidane'a za beztroskiego chłopaka wolącego spodenki od spodni. Na boisku bywał łobuzem, a jeden z jego byłych trenerów mówi, że to nie jest typ dobrego kumpla z sąsiedztwa. Że jest zdolny do wielu rzeczy o które go nie podejrzewamy.

Pomysł na grę

Atletico to dziś najlepiej zorganizowany zespół na świecie. Może jego styl nie zachwycać, ale fakty są niezbite. W pierwszej połowie półfinałowego meczu z Bayernem na Vicente Calderon zespół działał jak transie. To samo w ćwierćfinale z Barceloną, która przez 45 minut raz weszła z piłką w pole karne. Messi, Neymar i Suarez nie oddali nawet jednego strzału, a przecież już wtedy przegrywali. Kłopot Atletico polega na tym, że nie da się tak intensywnie grać 90 minut. Gdyby w sobotę się udało, należało już składać kondolencje BBC.

Jeśli chcemy to przełożyć to na realia polskie, powinniśmy sobie przypomnieć ile razy w ostatnim czasie Robert Lewandowski był tak bezsilny jak na stadionie Atletico? Za to do drużyny Simeone stworzony jest Grzegorz Krychowiak.

Trudno ocenić jaki jest sposób na grę Zidane?a, był asystentem Carlo Ancelottiego i widział ile dobrego potrafi zdziałać z drużyną szkoleniowiec pozytywny, opanowany, ufny w talentowi swoich piłkarzy. Włoch robi coś zupełnie przeciwnego niż Simeone dopasowujący graczy do swoich planów taktycznych.

Zidane pójdzie zapewne tą samą drogą uważając, że pomysł na grę jest wtedy dobry, gdy daje szansę piłkarzom pokazać pełnię klasy. Ale póki co wcale nie okazał się romantykiem piłki. Gdy w styczniu stawał na czele Realu, miał go uwolnić od technokraty Beniteza. Sugerowano mu, że za plecami ofensywnego trio Benzema, Bale, Cristiano, powinni grać kreatywni Modric, Kroos i Isco (James). Francuska szkoła zwyciężyła, Zizou postawił na Casemiro, klasycznego defensywnego pomocnika, a graczy za 110 mln euro (James i Isco) skazał na ławkę. Brazylijczyk pomaga drużynie zachować równowagę między atakiem i obroną. Zidane cenił takich graczy od zawsze, za jego plecami na gwiazdy wyrośli Patrick Vieira i Claude Makelele. Gdy tego ostatniego Real oddał, galaktyczny projekt Florentino Pereza rozsypał się jak domek z kart.

Real Saragossa - Real Madryt Real Saragossa - Real Madryt VINCENT WEST/REUTERS

Sukcesy

Praca Simeone w Atletico jest jednym, wielkim pasmem sukcesów, a gdyby w sobotę dopisał się do listy obok Carniglii (dwa Puchary Europy z Realem w 1958 i 1959) i Herrery (dwa Puchary Europy z Interem w 1964 i 1965), zostałby w klubie bohaterem numer 1. Wygrał Superpuchar Europy i Hiszpanii, Ligę Europejską, mistrzostwo i Puchar Hiszpanii, do szczęścia brakuje 90, może 120 minut.

Zidane sukcesów nie ma, pracuje kilka miesięcy. Dostał zespół niepewny swego, który poległ z Barceloną na Santiago Bernabeu 0:4. Cudów Francuz może nie dokonał, ale Real wygrał 12 ostatnich meczów w La Liga. Tytułu to nie dało, ale odbudowało poczucie siły. Jeśli w sobotę ?Królewscy? będą górą, debiut Zizau na ławce nabierze blasku. Bez względu na to, jaki był jego udział w tym wszystkim. Czy potrafił pozbierać drużynę, czy tylko jej nie przeszkadzać.

Atletico - Bayern Atletico - Bayern FRANCISCO SECO/AP

Ocena

Dla jednych Simeone jest geniuszem, który wynalazł nową formułę i stał się utrapieniem dla wielkich. Atletico potrafi grać wysokim pressingiem, potrafi błyskawicznie rozegrać piłkę, lub przerzucić ją jednym kopnięciem w inną część boiska. Wielu kibiców na świecie patrzy na to z zachwytem. Nawet ktoś taki jak Xavi mówi, że to jest czas Atletico. Jeśli wielkie strzelby jak Lewandowski, Messi, Suarez, czy Ronaldo nie potrafią znaleźć sposobu na "trutkę" którą serwuje im Atletico, to musi być ona wyższej generacji.

Inni w tym co robi Argentyńczyk widzą antyfutbol, cwaniactwo i brutalność. Jeśli Simeone jest szarlatanem, to trudno o bardziej wyrazistego trenera. W 2014 roku na Vicente Calderon przyjechała Chelsea z Jose Mourinho i przez 90 minut nie była w ogóle zainteresowana piłką. Poza tym, że wykopywała ją z własnej połowy. Zapytany o to Simeone powiedział z uznaniem, że rywale bardzo dobrze się bronili. Atletico wygrało na Stamford Bridge i pojechało na finał do Lizbony. Do 93. min wygrywało, by stracić wszystko w kilka chwil.

Pytano ostatnio Simeone, co będzie czuł, gdy na San Siro wybije 93. min przy stanie 1:0 dla Atletico. Odpowiedział, że bardzo by chciał, żeby scenariusz do 93 min był taki jak dwa lata temu. Drugi raz jego drużyna już nie powtórzy takiego błędu.

Ocenić pracę Zidane?a bardzo trudno. Jest póki co enigmą. Takie mecze jak finał Ligi Mistrzów zna z boiska, gdzie dwa razy musiał przegrać (z Juventusem), by w końcu wygrać (z Realem). Ale jak już wygrał, to jego gol z finału z 2002 roku do dziś jest wizytówką rozgrywek. Jak wytrzyma presję jako trener? Sam mówi, że stres i odpowiedzialność są teraz kilka razy większe.

Na pewno pod jego rządami wrócił do szatni Realu spokój i poczucie własnej wartości. Ale nie zawsze mówił to, co jego piłkarze chcieli słyszeć. Po przegranych derbach na Santiago Bernabeu publicznie ogłosił, że niektórzy z jego graczy nie podjęli walki. I dał do zrozumienia, że nie będzie tego tolerował. Gazety hiszpańskie plotkowały, że dało to graczom do myślenia. "Zizou" jest jednak obiektywny wobec graczy, przecież to on sprowadzał do Madrytu Varane'a, który u innych trenerów już wypychał z podstawowego składu Pepe. Odkąd przyszedł Zidane gra Pepe, a nie jego podopieczny, co jest o tyle ważne, że dziś młody Francuz jest kontuzjowany. Zidane to faworyt prezesa Florentino Pereza i przede wszystkim wobec niego chce być lojalny.

Zinedine Zidane Zinedine Zidane PHIL NOBLE/REUTERS

Stałe fragmenty gry

Na początku pracy Simeone były one najgroźniejszą bronią Atletico. Ostatnio jest z tym gorzej, wszyscy o tym wiedzą, że Diego Godin i Jose Gimenez są mistrzami gry powietrznej i nauczyli się temu zapobiegać. Z 63 goli w lidze, obrońcy Atletico zdobyli tylko 4. W Realu ze 110 bramek ligowych, obrońcy wbili 7. Procentowo wygląda to więc podobnie. Z pewnością jednak pojedynek Godina z Sergio Ramosem może być kluczem do finału. Tak było w Lizbonie, gdzie Urugwajczyk dał prowadzenie Atletico, a Hiszpan bezcenne wyrównanie w ostatniej chwili. Dopiero potem do gry wkroczyli ci, którym za zdobywanie goli płaci się najwięcej.

Diego Simeone Diego Simeone FRANCISCO SECO/AP

Pomysł na finał

Według relacji hiszpańskich mediów Simeone przypuszcza, że Real nie będzie dążył do zdobycia kontroli nad meczem wyłącznie przez atak pozycyjny. "Królewscy" mogą czekać, jak w rewanżowym meczu półfinału z Manchesterem City, gdy drużyna Zidane?a nie pchała się za wszelką cenę pod bramkę Joe Harta, ale zapraszała pod bramkę Keylora Navasa gości z Anglii. Francuski trener wie, że Gareth Bale, a także Cristiano Ronaldo wolą mieć przed sobą przestrzeń, niż pchać się w gąszcz w polu karnym. Real jest mistrzem kontrataku, jak Atletico. Simeone chce przygotować swoich graczy na różne ewentualności, Zidane widział jak Atletico radziło sobie z Barcą i Bayernem - dwoma drużynami uwielbiającymi być przy piłce. Widział też jak męczyło się z przeciętnym PSV Eindhoven w 1/8 finału, tylko dlatego, że Holendrzy oddali inicjatywę. Atletico woli kontrolować rywala oddając mu piłkę, jeśli przeciwnik tych warunków nie przyjmie, jest w kropce. To dlatego latem Simeone sprowadził takich piłkarzy jak Yannick Ferreira Carrasco, czy Luciano Vietto, by pomogli drużynie znaleźć sposób na przeciwnika pasywnego. Pierwszy gra dobrze, ale drugi kompletnie zawiódł. Atletico opiera grę na cierpliwości, ale co będzie jeśli w sobotę Real zechce być równie cierpliwy? Zobaczymy partyjkę szachów? Do czasu. Którąś ze stron temperament na pewno poniesie.

Zinedine Zidane Zinedine Zidane JUAN MEDINA/REUTERS

Przewagi

Zidane jest trenerem Realu od niedawna, więc nie mieliśmy okazji sprawdzić jaką ma rękę do transferów. Złośliwi powiedzą, że w królewskim klubie nie jest ona potrzebna, bo piłkarzy kupuje Florentino Perez. Ale to bardzo ciekawe, co Zizou zrobi latem. Z pewnością indywidualności wciąż będą siłą zespołu z Santiago Bernabeu. To sprawia, że Real może grać z kontry i w ataku pozycyjnym, jest drużyną uniwersalną.

Simeone za to systematycznie wzmacnia kadrę Atletico, jeśli drużyna jest mocniejsza niż dwa lata temu podczas finału w Lizbonie to dzięki temu, że na ławce ma wartościowych graczy. Wtedy do gry weszli Adrian Lopez, Toby Anderweireld i Jose Sosa. Żadnego z nich już w klubie nie ma.

Więcej o:
Copyright © Agora SA