Jagiellonia Białystok wicemistrzem Polski. Rozczarowanie? Nic z tych rzeczy. Czas na bal

Specjalny autokar, przejazd do centrum Białegostoku i zabawa z kibicami. Tak Jagiellonia będzie świętować wicemistrzostwo Polski. Później drużyna Ireneusza Mamrota zacznie bal we własnym gronie. W Białymstoku nie ma rozczarowania. Jest święto. Jagiellonia ograła Wisłę Płock 2:1. Zespół Jerzego Brzęczka nie zagra w europejskich pucharach.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 AGNIESZKA SADOWSKA

Piłkarze byli pod wrażeniem

Atmosferę święta czuć było w Białymstoku już kilka godzin przed meczem z Wisłą Płock. Zespół Ireneusza Mamrota nie zdążył jeszcze dojechać na stadion, a już przekonał się, że to nie będzie zwykły dzień. Przed hotelem, w którym zgrupowani byli piłkarze, pojawili się kibice. Śpiewali, wspierali. - Musiałem uważać, żeby nikogo nie potrącić. Koncentrowałem się na drodze, ale jeszcze przed wejściem do autokaru widziałem, że piłkarze są pod wrażeniem - powiedział nam kierowca klubowego autokaru Jagiellonii.

Wyjątkowe treści o Ekstraklasie w nowej aplikacji Football LIVE - POBIERZ TUTAJ

Koncentracja i "siema"

Na pokładzie autokaru maksymalna koncentracja. Słuchawki na uszach, skupienie. A pod stadionem coraz więcej kibiców. Bramy stadionu w Białymstoku zostały otwarte o godz. 16, a pierwsi kibice już pół godziny wcześniej czekali na decyzję służb porządkowych i rozpoczęcie imprezy masowej.

Drużna Mamrota pojawiła się na stadionie o godz. 16:25. Przed wejściem do szatni zawodnicy przywitali się z pracownikami klubu, ale o rozmowach nie było mowy. Słuchawki na uszach, koncentracja. Jedynie Bartosz Kwiecień rzucił do kogoś "siema" i zniknął w szatni.

Białystok. Jagiellonia Białystok wygrała z Wisłą Płock i wywalczyła wicemistrzostwo Polski Białystok. Jagiellonia Białystok wygrała z Wisłą Płock i wywalczyła wicemistrzostwo Polski AGNIESZKA SADOWSKA

Atmosfera piłkarskiego święta

Mecz rozpoczął się od apelu kibiców Jagiellonii Białystok. - Zróbmy to! - transparent z takim napisem pojawił się na jednej z trybun. Chwilę wcześniej na murawie pojawili się prowadzący doping, którzy podgrzali atmosferę przed pierwszym gwizdkiem sędziego Lasyka.

Nerwy Brzęczka, spokój Mamrota

Atmosfera wyczekiwania udzieliła się piłkarzom Jagiellonii Białystok. Zespół Ireneusza Mamrota miał przewagę, wymieniał kolejne podania, ale nie potrafił poważnie zagrozić bramce Thomasa Dahne. Co innego Wisła Płock. Drużyna Jerzego Brzęczka oddała piłkę gospodarzom, ale była konkretna w kontratakach i stałych fragmentach gry. Aktywny na prawym skrzydle był Konrad Michalak, a rolę lidera środka pola przejął Dominik Furman.

Jerzy Brzęczek szalał przy linii. Reagował zdecydowanie bardziej żywiołowo od Ireneusza Mamrota, a po golu Jose Kante energicznie wyskoczył w kierunku swoich zawodników. Wisła Płock prowadziła, radziła sobie z pressingiem Jagiellonii, ale popełniła błąd w defensywie. Świetne dośrodkowanie Tarasa Romanczuka, główka Ivana Runje i do przerwy 1:1.

Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0 AGNIESZKA SADOWSKA

Furman ruszył do sędziego

W drugiej połowy obraz gry się zmienił. Inicjatywę przejęła Wisła Płock i robiła wszystko, żeby strzelić drugiego gola. Gola, który przybliżył drużynę Jerzego Brzęczka do europejskich pucharów. Udało się. Jose Kante po raz drugi pokonał Mariana Kelemena, ale interwencja VAR zmieniła decyzję sędziego. Sędzia Piotr Lasyk obejrzał sytuację na monitorze i anulował gola. Dominik Furman był wściekły. Ruszył do sędziego, ale kiedy zobaczył, że ten wyciąga żółtą kartkę, opamiętał się. Przestał wymachiwać rękoma i zaczął tłumaczyć sędziemu, że gol został strzelony prawidłowo. Sędzia wysłuchał pomocnika Wisły Płock, ale decyzji nie zmienił.

Jagiellonia swoje zrobiła. Czas na zabawę

Zespół z Płocka jeszcze odważniej ruszył do ataków, ale nadział się na kontratak Jagiellonii. Przemysław Frankowski ruszył prawym skrzydłem i dograł piłkę wprost na głowę Cilliana Sheridana. Mocny strzał głową i Jagiellonia Białystok miała drugiego gola. Kibice zaczęli świętowanie. Drużyna Ireneusza Mamrota wykonała zadanie. Wygrała z Wisłą Płock, ale mistrzem Polski nie została. Rok temu zabrakło gola, teraz zwycięstwa Lecha Poznań. Smutek? Nic z tych rzeczy. Tuż po ostatnim gwizdku kibice wbiegli na murawę i zaczęli zabawę. Ireneusza Mamrota i jego piłkarzy czeka długa noc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.