Ekstraklasa. Krzysztof Kotorowski: Jestem święcie przekonany, że Lech wygra z Legią. Djurdjević to naturalny wybór

- Jestem święcie przekonany, że Lech wygra z Legią i w Poznaniu będzie wszystko w porządku - mówi Krzysztof Kotorowski przed ostatnią kolejką Ekstraklasy. Były bramkarz Lecha jest też przekonany, że Ivan Djurdjević może odnieść sukces jako trener "Kolejorza". - To poznaniak. Napływowy, ale naprawdę nasz. Z mocnym charakterem i twardą ręką - mówi Kotorowski.
Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević PIOTR LEŚNIOWSKI

Łukasz Jachimiak: Z Ivanem Djurdjeviciem zdobywał Pan mistrzostwo i Puchar Polski, pewnie teraz dołączy Pan do chóru, który wychwala nowego trenera Lecha Poznań?

Krzysztof Kotorowski: Czy Ivan to najlepszy kandydat dla Lecha będziemy mogli powiedzieć po jakimś czasie. Ale w tym momencie wybranie właśnie Djurdjevicia jest najlepszą decyzją. On był spokojnie i stopniowo przygotowywany do podjęcia tego wyzwania. Myślę, że już od pewnego czasu był gotowy. W piłkę skończył grać pięć lat temu i od razu wiedział, że chce zostać trenerem, dzięki czemu od razu zaczął się wspinać po kolejnych szczeblach, systematycznie przechodził od pracy z juniorami do seniorów. W rezerwach Lecha pokazywał, że już dojrzał do tego, żeby dostać pierwszą drużynę. Jego wejście do szatni Lecha w roli najważniejszego trenera to naturalna sprawa. Było tylko pytanie kiedy działacze na niego postawią. Uznali, że teraz jest najlepszy moment na kogoś z mocnym charakterem i twardą ręką.

Djurdjević jest aż tak twardym człowiekiem?

- W naszej szatni był liderem, były mecze, które grał z opaską na ramieniu, był w radzie drużyny i zawsze miał dużo do powiedzenia. To jest inteligentny facet, który piłkarskie życie spędził w kilku krajach. Dużo grał w Portugalii, dużo w Serbii, trochę w Hiszpanii, a u nas najlepiej się zadomowił. Tu czuje się u siebie, tu chce być dobrym trenerem. I będzie, naprawdę wszystko na to wskazuje.

Pamięta Pan szczególne sytuacje, kiedy to on Was jednoczył, przemawiał tak, że trafiało do wszystkich?

- Jak już poznał język polski - a nauczył się go bardzo szybko - to się nie bał i mówił to, co chciał. Od razu był jednym z najstarszych i najważniejszych zawodników w drużynie. Na pewno podnosił nas po przegranych karnych z Brugią w europejskich pucharach [sezon 2009/2010]. Wcześniej strzelił bardzo ważnego gola w Rotterdamie [w sezonie 2008/2009 Lech wyszedł z grupy Pucharu UEFA dzięki wyjazdowej wygranej nad Feyenoordem 1:0], to go jeszcze bardziej podbudowało, jeszcze dodało mu pewności siebie. Pamiętam to tak, że po tym meczu stał się już naprawdę jedną z najważniejszych postaci drużyny.

Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević PIOTR LEŚNIOWSKI

Po kolejnym sezonie przegranym przez Lecha dla jego kibiców ważniejsze jest to, że trenerem zostaje człowiek uważany za swojego, a nie najemnik, niż to, że ten trener nie ma na koncie ani poważnego doświadczenia, ani sukcesów. Dla Pana też ważniejsze jest to, kim jest Djurdjević od tego, że jeszcze nic nie osiągnął?

- O nim można powiedzieć, że to poznaniak. Napływowy, ale nasz, naprawdę nasz. Poznań będzie dla niego ważny zawsze. Stąd ma żonę, tu mu się urodziły dzieci, to jest jego miejsce. Zrozumiałe jest, że po kolejnych rozczarowaniach kibice chcą się z kimś utożsamić i cieszą się, że po zagranicznym trenerze i wielu zagranicznych zawodnikach, którzy razem nie dali sukcesu, prezesi stawiają na inną opcję.

Nenad Bjelica odszedł, ale jego zagraniczny zaciąg został. Chyba że latem szykuje się w Lechu transferowa rewolucja?

- W kuluarach słychać, że przewijają się polskie nazwiska. Lech troszeczkę zmienia swoją taktykę.

Zmienia, chcąc jeszcze mocniej postawić na swoją zdolną młodzież, na wypuszczenie kolejnych zawodników takich jak Robert Gumny, który pewnie zostanie sprzedany za duże pieniądze, czy zmienia taktykę tak, pozyska kolejnych znanych ligowców jak już "zaklepani" Tomasz Cywka i Damian Kądzior?

- Wszystko po trochu. Lech już pokazał, że ma fajną akademię, że wychodzą z niej bardzo zdolni zawodnicy. Klub w nich inwestuje i pokazuje ich światu. Zobaczymy co będzie z "Gumą", ale jest Tymoteusz Klupś, który już się pokazał, a będzie się rozwijał, jest kilku następnych zawodników czekających na swoją szansę. Proszę mi wierzyć, że w akademii jest kilku świetnych chłopaków. Oczywiście nikt ich lawinowo nie wprowadzi do pierwszego zespołu. Nie ma co ukrywać, że przyjdzie też paru zawodników już ogranych w ekstraklasie. Kilkunastu bardzo dobrych piłkarzy też zostanie, kadra Lecha na pewno nie będzie słaba.

Chyba jak na naszą ligę nie jest słaba już teraz? Trzeba powiedzieć, że Lech spokojnie mógł zdobyć mistrzostwo, ale w niewytłumaczalny sposób zaciął się po sezonie zasadniczym.

- Oczywiście, pełna zgoda. Trzy przegrane mecze z rzędu w Poznaniu były gwoździem do trumny Nenada Bjelicy. Wszyscy tu wiemy, że Lech powinien osiągnąć inne wyniki. Gdyby te mecze wygrał, teraz miałby wszystko w swoich rękach, byłby blisko mistrzostwa.

Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević Warta Poznań - Lech II Poznań 3:3. Ivan Djurdjević PIOTR LEŚNIOWSKI

Boi się Pan, co się może stać w niedzielę przy Bułgarskiej? Wiadomo, że po decyzji Ekstraklasy Legia nie odbierze na stadionie Lecha pucharu, ale czy już nawet remis zapewniający Legii tytuł nie rozwścieczy pseudokibiców, których wszyscy tak się obawiają?

- Nie boję się ani trochę, bo Lech wygra. Myślę, że mistrzem będzie Jagiellonia. Albo inaczej: Lech wygra na pewno, bo zawodnicy będą chcieli wyjść z twarzą z całej sytuacji, zakończyć ten sezon czymś pozytywnym. Ale czy Jagiellonia wykorzysta ten wynik i wygra u siebie z Wisłą Płock? Tego już nie wiem. Jerzy Brzęczek bardzo fajnie poukładał Wisłę, ona może sprawić Jagiellonii problem. O Lecha jestem spokojny, tu naprawdę jestem święcie przekonany, że "Kolejorz" wygra z Legią i w Poznaniu będzie wszystko w porządku.

A co Pan powie o decyzji Ekstraklasy, że w przypadku zostania mistrzem Legia nie odbierze trofeum w Poznaniu?

- To już nie mi oceniać.

Nie uważa Pan, że to skandal? Sam Pan odbierał Puchar Polski na Legii.

- Odbieraliśmy, ale odbierając uciekaliśmy. Taka sytuacja nie powinna się powtórzyć. Tam chcieli nas zlinczować, z medalami w rękach uciekaliśmy. Ja miałem medal w ręku i wisiorek na szyi, o który się bałem, że mi go zerwą. Dobrze to pamiętam, będę pamiętał do końca życia. Nikomu czegoś takiego nie życzę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.