36. seria gier, podobnie jak poprzednia i następna kolejka, została rozłożona na dwa dni. Najpierw na boiska wyjdą piłkarze z grupy spadkowej, niewiele ponad dobę później rozpoczną się emocje związane z walką o mistrzostwo Polski i europejskie puchary.
Chociaż sezon jest na finiszu, to raptem sześć drużyn rozgrywki może uznać za zakończone, bo ani nie grozi im spadek, ani nie mają szansy na awans do pucharów. Te zespoły to Korona Kielce, Zagłębie Lubin, Cracovia, Śląsk Wrocław, Arka Gdynia i Pogoń Szczecin. Kibiców pozostałych klubów czekają jeszcze niemałe emocje.
W teorii najciekawiej powinno być w Warszawie, gdzie już w niedzielę możemy poznać mistrza Polski. Stanie się tak jeśli Legia pokona u siebie walczącego o europejskie puchary Górnika, a punkty w Lubinie straci Jagiellonia. Nie jest to jedyny korzystny scenariusz dla zespołu Deana Klafuricia, ale jest on zdecydowanie najprostszy.
Może być bowiem tak, że Legia zremisuje z Górnikiem, a i tak cieszyć się będzie z mistrzostwa Polski. Wtedy jednak warszawiacy potrzebować będą zwycięstwa Zagłębia z Jagiellonią oraz straty punktów Lecha, który w Krakowie zagra z Wisłą.
- Na pewno nie będziemy obserwować wyników Lecha i Jagiellonii. W niedzielę skupimy się na sobie i swoim spotkaniu. Do każdego meczu przygotowujemy się podobnie - rozmawiamy o rywalu, taktyce, skupiamy na regeneracji - powiedział Klafurić na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem.
Szanse na mistrzostwo Polski wciąż ma też Lech. Sytuacja poznaniaków bardzo mocno skomplikowała się jednak w środę, gdy zespół Nenada Bjelicy przegrał u siebie z Jagiellonią 0:2. Dzień po meczu Chorwat został zwolniony, a jego miejsce zajęło trio Rafał Ulatowski, Tomasz Rząsa, Jarosław Araszkiewicz.
Zadanie tymczasowych szkoleniowców jest proste - sześć punktów w dwóch meczach, czyli przynajmniej uratowanie nadziei na mistrzowski tytuł. W niedzielę Lech gra na wyjeździe z Wisłą, tydzień później sezon zakończy prestiżowym meczem z Legią.
Cała trójka tymczasowych trenerów Lecha pracuje w poznańskiej akademii. Numerem jeden w tym sztabie będzie Ulatowski. - W trójkę będzie nam łatwiej. Znamy siebie, współpracujemy ze sobą. Chcemy skorzystać ze swojego zaufania i wypracowanych nawyków. Nie robiłbym z tego sensacji - powiedział Ulatowski na piątkowej konferencji prasowej.
- Propozycja przejęcia drużyny zastała nas w różnych momentach pracy w akademii. Ja byłem z Marcinem Wróblem we Wronkach, Rafał był na spotkaniu dotyczącym klubów partnerskich akademii, a Jarek jechał na trening z młodzieżą. To wszystko było dla nas zaskoczeniem, dlatego nie było momentu na spotkanie z poprzednim sztabem - dodał Rząsa.
Araszkiewicz: Będziemy mieli trening i potem będziemy mądrzejsi, jeśli chodzi o dyspozycję psychiczną i sportową zespołu. Wiemy, że mental jest najważniejszy. Prowadziłem w swojej karierze kilka drużyn, a od wczoraj jestem jednym z trenerów Lecha. Już wcześniej rozmawiałem z zawodnikami, znamy się. Mam nadzieję, że moja osoba pozytywnie wpłynie na ich odblokowanie się.
- Wiemy, że za 48 godzin mamy kolejny mecz ligowy. Prowadzimy w ostatnich meczach Lecha, który jest dumą Wielkopolski i ma szansę na zdobycie sześciu punktów w dwóch spotkaniach. Swoją pracą chcemy zainspirować zespół, żeby po meczu z Wisłą i Legią zakończył sezon z podniesioną głową - zakończył Ulatowski.
Mecz w Krakowie niespodziewanie ważny będzie też dla gospodarzy. Niespodziewanie, bo kiedy wydawało się, że Wisła nie ma szans na awans do europejskich pucharów, ligowe wyniki poukładały się tak, że udział w eliminacjach Ligi Europy stał się dla zespołu Joana Carrillo bardzo realnym osiągnięciem.
Wisła wygrała trzy ostatnie mecze, w których strzeliła siedem goli, nie tracąc ani jednego. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek krakowiacy zajmują szóste miejsce w tabeli i do trzeciego Górnika tracą raptem trzy punkty. Oba zespoły rozdziela Wisła Płock, która ma tyle samo punktów co zespół Carrillo.
"Liczy się wiara, razem zagramy w pucharach!" - skandowali krakowscy kibice po środowej wygranej z Zagłębiem (3:0). Scenariuszy dla Wisły jest wiele, w najbardziej optymistycznym drużyna Carrillo może zakończyć sezon nawet na trzecim miejscu. Przy Reymonta zgodnie podkreślają jednak, że nikt nie ma zamiaru kalkulować i najważniejsze są dwa zwycięstwa.
O to z Lechem będzie jednak wyjątkowo trudno, bo na boisku nie pojawi się Carlitos. Najskuteczniejszy piłkarz ligi w niedzielę nie zagra z powodu zawieszenia za kartki. W piątek Komisja Ligi odrzuciła odwołanie klubu, które złożone zostało po spotkaniu z Zagłębiem.
Wszystkie wyżej opisane emocje czekają nas w niedzielę. Równie ciekawie powinno być też w sobotę, kiedy toczyć się będzie walka o utrzymanie w lidze. Tego pewne są na razie Cracovia, Śląsk, Arka oraz Pogoń. Spokojne nie mogą być Lechia (37 pkt), Piast (34 pkt), Bruk-Bet Termalica (33 pkt) i Sandecja (32 pkt).
Scenariuszy na sobotę jest wiele, zwłaszcza że w przedostatniej kolejce nie ma żadnego bezpośredniego meczu między kandydatami do spadku. Lechia zagra w Szczecinie, Piast we Wrocławiu, Sandecja w Mielcu zmierzy się z Cracovią, a Bruk-Bet Termalica podejmie Arkę.
W najlepszej sytuacji są gdańszczanie, którzy do utrzymania potrzebują wygranej z Pogonią. Piast utrzyma się tylko jeśli pokona Śląsk, a Bruk-Bet Termalica straci punkty. Żadna z drużyn nie może kalkulować, jednak najbardziej punktów potrzebuje Sandecja, która jeśli nie pokona Cracovii, to po roku prawie na pewno pożegna się z Ekstraklasą.
Sobota, 15.30:
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Arka Gdynia
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice
Sandecja Nowy Sącz - Cracovia
Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk
Niedziela, 18.00:
Legia Warszawa - Górnik Zabrze
Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok
Wisła Kraków - Lech Poznań
Wisła Płock - Korona Kielce