Bartosz Rzemiński: O co Wisła walczy w końcówce sezonu Lotto Ekstraklasy?
Damian Szymański: Zdajemy sobie sprawę z tego, że o puchary. Ale podchodzimy do tego z chłodną głową, bo przecież przed sezonem naszym celem było utrzymanie. Trener cały czas przypomina nam o tym, że trzeba zachować koncentrację do końca, i nie "podpalać się" zbyt wcześnie.
Ale w ostatniej kolejce [porażka z Zagłębiem Lubin] tej koncentracji właśnie chyba zabrakło?
- Trochę nam ten mecz nie wyszedł, głównie w pierwszej połowie. Swoje sytuacje jednak mieliśmy, nawet całkiem sporo, szczególnie po zmianie stron, kiedy Zagłębie na boisku praktycznie nie istniało, nie potrafiliśmy jednak pokonać świetnie dysponowanego Dominika Hładuna. Gdyby nie tak wysoka forma bramkarza rywali, to pewnie byśmy wygrali. Na pewno szkoda straty punktów, ale mamy jeszcze kolejne mecze, i tylko od nas będzie zależeć, czy wykorzystamy swoją szansę.
Lech i Jagiellonia "zagrały dla was", bo przegrały swoje mecze w tej samej kolejce, a jeszcze zagracie między sobą - to duża szansa, ale i odpowiedzialność.
- Dokładnie, nie będzie już miejsca na błąd. W meczach takiej rangi, z takimi rywalami, najprostsza pomyłka może kosztować stratę bramki. Jesteśmy w grupie mistrzowskiej, więc każde spotkanie jest trudne. Z drugiej strony nie chcemy skupiać się na przeciwnikach, a głównie na sobie, wyeliminować swoje największe mankamenty, z tygodnia na tydzień stawać się lepszym zespołem. Jeszcze kilka razy sprawimy niespodziankę w tym sezonie.
Wracając do europejskich pucharów - wiele wskazuje na to, że nawet jak nie awansuje do nich Wisła, to ty i tak będziesz mógł w nich zagrać.
- Na razie podchodzę do tego bardzo spokojnie.
Ale wiesz o czym mówię?
- O rzekomym zainteresowaniu zagranicznych klubów.
I to nie byle jakich, mówi się m.in. o Anderlechcie i Spartaku Moskwa.
- Nie zajmuję sobie tym na razie głowy, do rozpoczęcia okna transferowego jeszcze sporo czasu, a teraz najważniejsze są dla mnie cztery mecze w barwach Wisły Płock. Wiadomo, że każdy zawodnik marzy o grze w dobrym europejskim zespole, ale na razie nie na tym się skupiam.
Oferty były?
- Nie. Poprosiłem swoich menadżerów o to, by nie zawracali mi głowy sprawami transferowymi do końca sezonu. Nie rozmawiamy o tym. Ale jeśli ktoś mnie obserwuje, jeśli na mecze Wisły przyjeżdżają wysłannicy europejskich klubów, to znaczy, że wykonuję dobrą pracę, i ktoś to zauważył, a to cieszy.
Masz wymarzoną ligę, do której chciałbyś trafić?
- Liga angielska i włoska. Od małego oglądam ich mecze, i fajnie byłoby zagrać w którejś z nich. Na razie jest to jednak odległe marzenie. Skupiam się na grze w Płocku, dobrze się tutaj czuję, trener mi ufa.
Gry w Wiśle w przyszłym sezonie więc nie wykluczasz?
- Na pewno nie, mam tu przecież ważny kontrakt, który mogę wypełnić. W dodatku, tak jak mówiłem, na razie nie ma żadnych konkretnych ofert, zapowiada się na to, że w przyszłym sezonie będę grał w Płocku.
Do końca sezonu kilka tygodni. Jeszcze mniej czasu do ogłoszenia 35-osobowej kadry reprezentacji Polski, z której Adam Nawałka wybierze piłkarzy, którzy pojadą na mundial. Będziesz na liście?
- Trudno powiedzieć, ale wydaje mi się, że w tej chwili będzie już o to bardzo trudno. Trener ma z pewnością wyselekcjonowaną, sprawdzoną grupę piłkarzy, która otrzyma szansę. Nie dostałem powołania w marcu, więc pewnie w maju też się nie uda, ale pracuję na to, by otrzymać je w przyszłości.
Ktoś ze sztabu reprezentacji się kontaktował?
- Tak, ale nie ze mną, tylko z naszym trenerem, Jerzym Brzęczkiem. Wiem, że ktoś mnie obserwował, ale to tyle.
TOMASZ NIESLUCHOWSKI
TOMASZ NIESLUCHOWSKI