Ekstraklasa. Przypadek czy reguła? Dlaczego Legia słabo punktuje w meczach z najsilniejszymi w lidze?

Tylko trzy punkty w meczach z czołówką ligi zdobyła w tym sezonie Legia Warszawa. - Zastanawiałem się nad tym, ale nie chcę jeszcze wygłaszać żadnych sądów. Może jeszcze za mało dostrzegam, by znaleźć konkretną przyczynę, może to jakaś bariera psychologiczna - mówi trener Romeo Jozak.

Jedno - tylko tyle z sześciu meczów z zespołami z czołowej piątki ligi wygrała w tym sezonie Legia Warszawa. Drużyna Romeo Jozaka pokonała tylko Górnika Zabrze (1:0), doznając dwóch porażek z Jagiellonią Białystok (0:1 i 0:2) oraz Lechem Poznań (0:3) i Koroną Kielce (2:3). Gdy do wyników zespołu prowadzonego przez Chorwata dodamy porażkę Legii z zabrzanami jeszcze za kadencji Jacka Magiery (1:3), otrzymamy statystkę wyjątkowo mizerną. Zwłaszcza jak na aktualnego mistrza Polski.

Szansę na poprawę tych liczb legioniści będą mieli już w niedzielę, kiedy na własnym stadionie zmierzą się z Lechem. Początek spotkania o godz. 18, relacja na żywo na Sport.pl.

Poznań, czyli bolesne wspominienie

Mecz z poznaniakami nie będzie dla Legii tylko "derbami Polski" i szansą na tymczasowe dogonienie prowadzącej w tabeli Jagiellonii. Dla drużyny Jozaka to też okazja do rewanżu za dotkliwą, październikową porażkę na wyjeździe. W stolicy Wielkopolski mistrzowie Polski przegrali aż 0:3, rozgrywając jeden z najsłabszych meczów w ostatnich latach.

- Wstyd mi nazwać się trenerem po takim meczu, bo trener to osoba, która ma na coś wpływ. Futbol to gra dla mężczyzn, przepraszam kobiety, ale my dziś zagraliśmy jak one. Wszystko, co mówiłem piłkarzom, zniknęło po pierwszym gwizdku sędziego. Nie widziałem w ogóle zaangażowania. Poczułem się zdradzony przez zawodników, którzy robili coś innego, niż obiecywali. W naszej grze trzeba będzie zmienić wszystko - grzmiał na konferencji prasowej w Poznaniu Jozak.

- Po tamtym spotkaniu czułem się bezradny. Przede wszystkim dlatego, że nie znałem jeszcze drużyny. Był to dla mnie bardzo trudny moment - tak mecz w Poznaniu Chorwat wspominał na piątkowej konferencji prasowej.

"Za mało dostrzegam, by znaleźć konkretną przyczynę"

Legia jest żądna rewanżu, ale nie będzie to zadanie łatwe. Z Lechem na pewno nie zagrają kontuzjowani Chris Philipps i Łukasz Broź, pod znakiem zapytania stoi występ narzekającego na uraz Artura Jędrzejczyka, a za czerwoną kartkę w meczu z Jagiellonią zawieszony jest Domagoj Antolić. Na piątkowej konferencji prasowej Jozak zapowiedział też, że w niedzielę nie należy spodziewać się debiutów najnowszych nabytków klubu - Cafu i Mauricio. Tylko jeden z nich powinien znaleźć się wśród rezerwowych.

Legia ma problemy kadrowe, ale to nie pytanie o zdrowie poszczególnych zawodników dręczy kibiców. Wszyscy bowiem zastanawiają się jak legioniści zareagują na dotkliwą porażkę z Jagiellonią. Chociaż jej rozmiary były mniejsze od tej październikowej z Lechem, to różnica jakości gry dzieląca zespoły Jozaka i Ireneusza Mamrota powinna dawać do myślenia.

Zwłaszcza, że w tym sezonie mistrzowie Polski z zespołami z czołowej piątki ligi radzą sobie słabo. Legia dwukrotnie przegrała z Jagiellonią, ogrywały ją też Górnik, Lech i Korona. Raptem 3 z 18 możliwych do zdobycia punktów to wynik dla warszawiaków nie do przyjęcia.

- Zastanawiałem się nad tym, ale nie chcę jeszcze wygłaszać żadnych sądów. Nie uważam, by ostatni mecz z Jagiellonią wpasował się w tę serię, tego dnia po prostu nie wychodziło nam nic. Może jeszcze za mało dostrzegam, by znaleźć konkretną przyczynę, może to jakaś bariera psychologiczna - przyznał w piątek Jozak.

"Trudno doszukiwać się ciągu logicznego"

O to czy porażki warszawiaków z czołówką ligi należy uznać za regułę pytamy Michała Zachodnego z portalu "Łączny nas piłka". - Nie widzę punktów wspólnych między meczami, które Legia rozgrywała z bezpośrednimi rywalami w walce o tytuł. Pierwsze spotkanie z Górnikiem było zaskoczeniem, jakby zespół nie spodziewał się tak wysokiej intensywności gry rywali. O starciach z Jagiellonią i Lechem nie można już jednak tak powiedzieć, bo to przecież bardziej znani rywale. W Białymstoku Legia zagrała najlepiej, ale nie przełożyło się to na lepszy wynik. Z kolei w Poznaniu warszawiacy zagrali dużo gorzej, niż wyraża to porażka 0:3. Dużo gorzej też niż przeciwko Jagiellonii we wtorek - mówi.

- W Poznaniu objawiła się chyba przesadna pewność siebie, w taktykę, umiejętności, przygotowanie i rywale to wykorzystali. Najlepszym przeciwnikiem z czołówki, z którym w tym sezonie mierzyła się Legia była wtorkowa Jagiellonia. To ona postawiła się mistrzom Polski najbardziej pod kątem intensywności, rozegrania, jakości w ataku. Lech ostatnio nie prezentuje takiej formy, więc znów trudno doszukiwać się ciągu logicznego i widzieć jakieś zagrożenie.

"W spotkaniach z najsilniejszymi zbyt często zawodzili zawodnicy ofensywni"

Co o meczach Legii z czołówką ligi mówią liczby? Uwagę zwraca przede wszystkim fakt, że w większości spotkań warszawiacy nie byli stroną lepszą, dominującą, czyli taką jaką mają być w lidze niezależnie od rywala. W wymienionych porażkach nie było przypadku, przeciwnicy zapracowywali na zwycięstwa, wykorzystując przewagę na boisku.

Widać to m.in. w liczbie oddawanych przez Legię strzałów. W obecnym sezonie w lidze warszawiacy uderzają średnio 13 razy na mecz, 4,6 z nich jest celnych. Średnie statystyki ze spotkań z Jagiellonią, Lechem, Górnikiem i Koroną są gorsze. W tych meczach legioniści strzelali średnio 11 razy, a 3,2 z nich było celne (dane EkstraStats.pl).

- Warto zauważyć, że Legia Jozaka tylko dwukrotnie na pięć spotkań z Jagiellonią, Lechem, Górnikiem lub Koroną stworzyła sobie więcej niż jedną dogodną okazję bramkową w meczu. Choć w przekroju całego sezonu jest w czołówce pod względem stwarzanych sytuacji pod bramką rywali, to w spotkaniach z najsilniejszymi zbyt często zawodzili zawodnicy ofensywni, kreujący szanse na gola - mówi Mateusz Januszewski z EkstraStats.

- W Legii wrócił problem z wykorzystaniem okazji, który jeszcze bardziej komplikuje sytuację zespołu, gdy ich nie potrafi wykreować więcej niż jednej. Częstym scenariuszem za kadencji Jozaka był gol na 1:0 Jarosława Niezgody przy pierwszej lub drugiej dogodnej okazji. Potem zespołowi grało się dużo łatwiej. Gdy napastnik Legii tego nie zrobił, szczególnie z silnymi rywalami kończyło się to problemami.

- Mam nadzieję, że za jakiś czas będę w stanie odpowiedzieć na pytanie dlaczego gorzej idzie nam w meczach z zespołami z czołówki. Mogę jednocześnie zapewnić, że w niedługim czasie to my będziemy najsilniejszą, najpoważniejszą drużyną ligi. Mamy do tego odpowiednią jakość i plan - zapewnił w piątek Jozak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.