- Po sprowadzeniu Vesovicia w Legii będzie mu [Jędrzejczykowi] znacznie trudniej o regularną grę - powiedział Mioduski w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu".
Ze słów prezesa warszawskiego klubu można bez problemu wywnioskować, że dla Jędrzejczyka w zespole Romeo Jozaka miejsca już nie ma. Zamiast Polaka na wiosnę kibice na prawej stronie obrony Legii będą mogli oglądać Marko Vesovicia. Czarnogórzec sprowadzony za 400 tysięcy euro ma być "lepszą wersją" doświadczonego reprezentanta Polski, a co najważniejsze - tańszą.
Wypowiedź Mioduskiego nieco dziwi, głównie ze względu na olbrzymią uniwersalność, zarówno Jędrzejczyka, jak i Vesovicia. Polak z powodzeniem może grać na prawej i lewej stronie defensywy, a także występować na jej środku. Problemu ze zmianą stron, czy formacji nie ma też Czarnogórzec, który preferuje nawet grę w ofensywie. - Występuję na wielu pozycjach, ale moją specjalnością jest gra na skrzydle. Tam czuję się najlepiej, ale mam sporo występów na prawej i lewej obronie. Mogę więc grać zarówno w defensywie, jak i ofensywie - mówił Vesović tuż po przyjściu do Legii na łamach oficjalnej strony internetowej klubu.
- Wydaje mi się, że wiosną będzie ciążyła na nim [Jędrzejczyku] coraz większa presja. Wytworzą ją i kibice, i pozostali zawodnicy, bo od piłkarza, który ma najwyższe zarobki w klubie [820 tys. euro rocznie - red.], wymaga się gry na najwyższym poziomie - dodaje Mioduski.
Patrząc jednak na charakter "Jędzy" i stosunek warszawskich kibiców do jego osoby, można przypuścić, że bardziej nie zadowoli ich odprawienie go z kwitkiem, niż jego gra, nawet w dość przeciętnej formie.
Nie forma sportowa, a zarobki Artura Jędrzejczyka są jednak głównym powodem jego problemów w Legii. - Chcemy płacić dobrze, pewnie zawsze będziemy oferowali najwięcej w Polsce, ale nie może być sytuacji, w której wynagrodzenia jednego czy dwóch zawodników [Chukwu i Jędrzejczyk - red.] przerastają pensje wszystkich innych. Szczególnie, gdy nie są to absolutne supergwiazdy. Poza tym tak wysoki kontrakt, jaki ma Artur, to problem w negocjacjach z zawodnikami. Inni piłkarze przychodzą i pytają, dlaczego zarabiają mniej - mówi prezes Legii w "PS".
Jędrzejczyk jako jedyny - obok Daniela Chima Chukwu - w zespole mistrzów Polski zarabia więcej niż 500 tysięcy euro rocznie. I to właśnie tak wysokie zarobki powodują, że 30-latek stał się dla warszawiaków ciężarem, ważącym więcej z każdym kolejnym nabytkiem, któremu również trzeba płacić, i który domaga się pensji na przynajmniej podobnym poziomie.
- Przez wiele lat występował na dużo wyższym poziomie niż polska liga. Gdyby spełnił oczekiwania, jakie stawiano przed nim, gdy grał w juniorskich reprezentacjach Francji, nie byłby dla nas dostępny - mówi Dariusz Mioduski o Williamie Remym, nowym obrońcy Legii.
Wypowiedzi prezesa mistrzów Polski kłócą się więc same ze sobą. Z jednej strony usprawiedliwia on bowiem Remy`ego, który w seniorskiej piłce nic wielkiego nie osiągnął, a z drugiej odstawia na boczny tor Jędrzejczyka, który bagaż doświadczeń i osiągnieć ma z pewnością większy, niż ten Francuza.
74 mecze w drugiej lidze francuskiej, 43 spotkania w Ligue 1 i brak debiutu w reprezentacji - tak prezentują się statystyki 26-latka.
Doświadczenie Jędrzejczyk ma więc zdecydowanie wyższe. Zagrał bowiem w niemal 100 meczach w lidze rosyjskiej, niedługo w Lotto Ekstraklasie mógłby zebrać 200 gier, a dla reprezentacji Polski zagrał w 33 meczach, w tym na Euro 2016, gdzie był jednym z kluczowych piłkarzy Adama Nawałki.
Tu, kolejny raz, wraca jednak jeden niepodważalny argument - zarobki. Remy i Vesović w Warszawie będą zarabiać mniej. Dlatego myśli się o nich bardziej przyszłościowo. Jędrzejczyk zbyt mocno obciąża klubową kasę.
Jeśli Jędrzejczyk na wiosnę nie będzie grał w Legii - a wiele na to wskazuje - jego szanse na wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji drastycznie spadną. W kolejce czeka bowiem Maciej Rybus, a także - lub przede wszystkim - Bartosz Bereszyński, który znakomicie wypadł w reprezentacyjnych sprawdzianach na lewej flance.
Rozwiązaniem problemów, i Legii, i Jędrzejczyka, może być transfer do Turcji. Zawodnikiem interesują się bowiem szefowie m.in. Sivassporu.
Ewentualna zmiana otoczenia, mogłaby uratować sezon piłkarzowi, a mistrzom Polski zapewnić spory zastrzyk wolnych środków do budżetu płacowego.
Bardzo wiele wskazuje więc na to, że Jędrzejczyk stanie się ofiarą wielkiego wietrzenia magazynów, które planuje przeprowadzić Romeo Jozak wraz ze swoimi współpracownikami.
- W obecnej sytuacji, kiedy wzmocniliśmy zespół kolejnymi piłkarzami prezentującymi wysokie umiejętności, możliwe jest, że kilku zawodników odejdzie. Transfery do klubu oznaczają również transfery z klubu - mówił niedawno dyrektor techniczny Legii, Ivan Kepcija.
Transfery z klubu już się zaczęły. Na wypożyczenie do Piasta odszedł Jakub Czerwiński. Poza nim na wylocie znajduje się jeszcze kilku graczy: napastnik Daniel Chima Chukwu, defensywny pomocnik Tomasz Jodłowiec, skrzydłowy Dominik Nagy i bramkarz Konrad Jałocha. Dzień przed wylotem na zgrupowanie na Florydzie, trener Jozak przekazał im, że nie widzi ich w swoich planach - wszyscy dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.
Jodłowiec ma propozycje z ekstraklasy, konkretnie z Piasta Gliwice i Arki Gdynia, Jałocha z pierwszej ligi (Górnik Łęczna), Nagy ma zostać wypożyczony na Węgry (Videoton FC), a Daniel Chima Chukwu może wrócić do Norwegii.
Jedną z ostatnich okazji na zaprezentowanie swoich umiejętności i udowodnienie swojej przydatności do drużyny, Jędrzejczyk będzie miał w Stanach Zjednoczonych. Tam bowiem mistrzowie Polski będą przygotowywać się do rundy wiosennej Lotto Ekstraklasy.
Legioniści wezmą udział we Florida Cup, gdzie zagrają towarzysko z ekwadorską Barceloną (13 stycznia, godz. 20:55) i kolumbijskim Atletico (20/21 stycznia, 00:00).
Arrived to Miami. Best regards from I?aki. We wait for our suitcases and head straight to the hotel #LegiaInFlorida @Florida_Cup pic.twitter.com/e73dwqCf9u
- Legia Warsaw (@LegiaWarsawEN) 10 stycznia 2018
Na Florydzie legionistom zaplanowano również inne rozrywki, m.in. mecz NBA pomiędzy Orlando Magic i Minnesotą Timberwolves, jazdę na gokartach z Rubensem Barrichello (były kierowca Formuły 1), czy spotkanie z miejscową polonią i wizytę w jej radiu.