Legia Warszawa, czyli koniec żartów. Siedem problemów Jacka Magiery

Legia zremisowała z Sheriffem 1:1 w pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Za tydzień w Tyraspolu zamiast bronić wyniku, musi go gonić. Ale patrząc na to, jak gra, mamy coraz więcej wątpliwości, czy to jej się uda. Bo gra Legi to już nie są żarty i jakaś tam awaria. To już nie jest jakiś tam problem. To już są problemy. Mnóstwo problemów, których w ostatnich tygodniach jedynie przybywa. Choćby zawodzący najdroższy piłkarz w historii ekstraklasy, który został sprowadzony za 1,5 mln euro.
Trener Jacek Magiera podczas meczu 1/16 finału Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Puławy i Legią Warszawa Trener Jacek Magiera podczas meczu 1/16 finału Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Puławy i Legią Warszawa JAKUB ORZECHOWSKI

Legia Warszawa, czyli koniec żartów. Siedem problemów Jacka Magiery

Legia zremisowała z Sheriffem 1:1 w pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Za tydzień w Tyraspolu zamiast bronić wyniku, musi go gonić. Ale patrząc na to, jak gra, mamy coraz więcej wątpliwości, czy to jej się uda. Bo gra Legi to już nie są żarty i jakaś tam awaria. To już nie jest jakiś tam problem. To już są problemy. Mnóstwo problemów, których w ostatnich tygodniach jedynie przybywa. Choćby zawodzący najdroższy piłkarz w historii ekstraklasy, który został sprowadzony za 1,5 mln euro.

Legia Warszawa - Sporting Lizbona  1:0. Przy piłce Vadis Odjidja-Ofoe Legia Warszawa - Sporting Lizbona 1:0. Przy piłce Vadis Odjidja-Ofoe KUBA ATYS

Pierwszy problem: brak Vadisa

W zeszłym sezonie Vadis Odjidja-Ofoe był zdecydowanie najlepszym piłkarzem nie tylko Legii, ale też całej ekstraklasy. Czarował wszystkich swoją grą, ale przy tym też brał cały ciężar na siebie i tym samym oduczył innych legionistów odpowiedzialności. Widać to teraz - po jego odejściu do Olympiakosu. Widać, jak bardzo ich ubezwłasnowolnił. I choćby się chciało, próbowało, to wciąż o Vadisie zapomnieć nie sposób.

Legia - FK Astana 1:0. Legia odpadła z Ligi Mistrzów, ale kibice zaprezentowali powstańczą oprawę Legia - FK Astana 1:0. Legia odpadła z Ligi Mistrzów, ale kibice zaprezentowali powstańczą oprawę FOT. KUBA ATYS

Drugi problem: brak lidera

Wszyscy się spodziewaliśmy, że odejście Vadisa zmieni drużynę, ale mało kto przypuszczał (a ja na pewno nie przypuszczałem), że jego strata będzie aż tak odczuwalna. Bo w Legii nie tylko nie widać następcy Vadisa, ale nie widać też lidera (Miroslav Radović jest kontuzjowany, Thibault Moulin jest bez formy, a Kasper Hämäläinen czy Krzysztof Mączyński mają tylko przebłyski). Nie ma w tej drużynie żadnego wiodącego zawodnika, przy którym rośliby młodzi Dominik Nagy czy Sebastian Szymański. I nie rosną. Co prawda starają się brać ciężar gry na siebie, ale to im nie wychodzi.

Trzeci problem: brak napastnika

Legia cierpi też z powodu braku napastnika. I to też widać dopiero po odejściu Vadisa, bo dopóki był w tej drużynie, nie rzucało się w oczy to, że Legia zimą straciła dwóch swoich superstrzelców - Nemanję Nikolicia i Aleksandara Prijovicia. Belg tę lukę po nich wypełniał. Armando Sadiku - sprowadzony za 1,5 mln euro, rekord ekstraklasy - nie potrafi. Po miesiącu i dziewięciu rozegranych meczach, wciąż wygląda tak, jakby nie nadawał z innymi legionistami na tych samych falach. Zupełnie obce ciało w drużynie.

Czwarty problem: brak treningów

- Nie mamy czasu trenować - skarży się od kilku tygodni Jacek Magiera. Do niedawna za każdym razem, gdy wypowiadał to zdanie, podkreślał, że nie chce, by to brzmiało jak wymówka. Po remisie z Sheriffem jednak nie wytrzymał. Nie asekurował się, tylko po jednym pytaniu z sali przez kilka minut w dosadny sposób zaczął tłumaczyć, jak duży jest to problem.

- Przez ostatnie 33 dni rozegraliśmy 12 meczów. Nie robimy nic, by to jakoś zmienić. Nawet nie próbujemy. W zeszłym roku Dundalk przełożył mecz, by się przygotować do starcia z Legią. To samo teraz zrobiła Astana. U nas po wniosku o przełożenie meczu podniosłoby się larum, że jak to - piłkarz jest nieprzygotowany do gry co trzy dni... Jest przygotowany, ale to czas adaptacji do wysiłku. Czas na pracę na treningu, a nie na ciągłe podróże i regenerację - wyjaśniał.

Legia - IFK Mariehamn 6:0 Legia - IFK Mariehamn 6:0 FOT. KUBA ATYS

Piąty problem: brak odpoczynku

Na to po meczu z Sheriffem uwagę zaczął zwracać z kolei Michał Kucharczyk. - Gramy 50-60 meczów w sezonie, a między rozgrywkami mamy 13 dni przerwy. Tu już nawet nie chodzi o odpoczynek fizyczny, bo z tym źle nie jest, ale odpoczynek psychiczny. Czasami czuję się tak, że organizm chce, ale głowa nie jest w stanie za nim nadążyć. W zeszłym sezonie było identycznie, naprawdę nie jest przypadkiem, że po raz kolejny zawalamy początek sezonu - zamartwiał się skrzydłowy Legii.

Legia - FK Astana 1:0. Legia odpadła z Ligi Mistrzów, ale kibice zaprezentowali powstańczą oprawę Legia - FK Astana 1:0. Legia odpadła z Ligi Mistrzów, ale kibice zaprezentowali powstańczą oprawę FOT. KUBA ATYS

Szósty problem: brak wiary

Z trenera ona jeszcze bije, ale z piłkarzy jakby mniej. I to słychać w ich nerwowych wypowiedziach, ale też widać na boisku. W żadnym z dotychczasowych spotkań - nawet z drugoligową Wisłą Puławy w Pucharze Polski - legioniści nie potrafili narzucić swojego stylu, zepchnąć przeciwnika na dłużej pod jego pole karne. Jakby sam nie wierzyli, że potrafią. Że to może się udać. W czwartkowym meczu z Sheriffem nawet nie spróbowali, tylko po golu cofnęli się na własną połowę i sami prosili się o kłopoty. No i się doprosili. Zresztą tak samo, jak w poprzednich siedmiu meczach, w których czterokrotnie tracili bramki po 85. minucie.

Legia Warszawa - Korona Kielce 1:1. Jakub Żubrowski i Michał Pazdan Legia Warszawa - Korona Kielce 1:1. Jakub Żubrowski i Michał Pazdan KUBA ATYS

Siódmy problem: brak czasu

Brak czasu, by to wszystko naprawić. To chyba największy problem. Do rewanżowego meczu z Sheriffem został niespełna tydzień. I to będzie kolejny nerwowy tydzień. Na dodatek w rozjazdach, bo w sobotę Legia wyjedzie do Płocka, gdzie dzień później zagra z Wisłą. Potem wróci, chwilę odpocznie, by w środę znowu wpakować się w samolot i polecieć do Tyraspolu. Do Tyraspolu, gdzie w czwartek od pierwszej minuty będzie musiała gonić wynik. A patrząc na to, jak gra, nawet nie tyle gonić, ile spróbować doczłapać się do awansu.

Niestety wątpliwości, że to jej się uda, jest coraz więcej.

Więcej o: