Legia - Lech. Bijatyka i szalona radość Vukovicia [SPOSTRZEŻENIA]

Legia Warszawa wydarła w końcówce zwycięstwo w hicie ekstraklasy. Bohaterem został Kasper Hamalainen, były piłkarz Lecha. Wcześniej zawrzało między piłkarzami. Zobaczcie nasze spostrzeżenia po meczu Legia - Lech.

Spokój, spokój i bijatyka w końcówce

Mecze Legii z Lechem przyzwyczaiły do gorącej atmosfery. Nie tylko na trybunach i na boisku, ale też na trenerskich ławkach. Spokój w sobotni wieczór utrzymywał się bardzo długo. Jacek Magiera ograniczał się do skrupulatnego notowania swoich spostrzeżeń, a Nenad Bjelica spacerował przed ławką rezerwowych Lecha. Prawdziwe emocje zaczęły się w końcówce. Po wykorzystanym rzucie karnym dla Lecha, goście z Poznania chcieli szybko wznowić grę. Uniemożliwił im to Arkadiusz Malarz i zaczęła się bijatyka. Do Arkadiusza Malarza wyskoczył jeden z rezerwowych Lecha. Później podbiegli pozostali piłkarze, a nawet członkowie sztabów szkoleniowych. Na murawie zawrzało. A był to dopiero początek emocji. Po zwycięskim golu dla Legii Aleksandar Vuković wybiegł w kierunku sektora kibiców Lecha i tam cieszył się ze zwycięskiego gola. Szaleństwo w czystej postaci.

Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1. Maciej Gajos i Jakub Rzeźniczak Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1. Maciej Gajos i Jakub Rzeźniczak FOT. KUBA ATYS

Testowanie Rzeźniczaka

 

Jacek Magiera systematycznie stawia na Jakuba Rzeźniczaka. Tym razem kapitan Legii nie zaczął jednak meczu na środku obrony. Wrócił na pozycję, na której grał kilka sezonów temu. I okazało się, że nie zapomniał jak powinien zachowywać się boczny obrońca. Skupiony w defensywie i zaangażowany w ofensywę. Jeżeli widział, że przeciwnik jest bliski uwolnienia się spod jego krycia, to faulował. Zasada była jedna. Piłka może przejść, przeciwnik już nie.

W drugiej połowie trener Jacek Magiera zmienił Rzeźniczakowi pozycję. Kapitan legionistów wrócił na środek obrony i znów pokazał się z dobrej strony. Nie tylko podpowiadał mniej doświadczonemu Jakubowi Czerwińskiemu, ale też wziął na siebie odpowiedzialność wyprowadzania piłki z własnej połowy.

W jednym spotkaniu Jacek Magiera przetestował Rzeźniczaka na dwóch pozycjach. Na obu spisywał się dobrze i udowodnił, że trener może na niego liczyć w każdych okolicznościach.

Jacek Magiera systematycznie stawia na Jakuba Rzeźniczaka. Tym razem kapitan Legii nie zaczął jednak meczu na środku obrony. Wrócił na pozycję, na której grał kilka sezonów temu. I okazało się, że nie zapomniał jak powinien zachowywać się boczny obrońca. Skupiony w defensywie i zaangażowany w ofensywę. Jeżeli widział, że przeciwnik jest bliski uwolnienia się spod jego krycia, to faulował. Zasada była jedna. Piłka może przejść, przeciwnik już nie.

 

W drugiej połowie trener Jacek Magiera zmienił Rzeźniczakowi pozycję. Kapitan legionistów wrócił na środek obrony i znów pokazał się z dobrej strony. Nie tylko podpowiadał mniej doświadczonemu Jakubowi Czerwińskiemu, ale też wziął na siebie odpowiedzialność wyprowadzania piłki z własnej połowy.

 

W jednym spotkaniu Jacek Magiera przetestował Rzeźniczaka na dwóch pozycjach. Na obu spisywał się dobrze i udowodnił, że trener może na niego liczyć w każdych okolicznościach.

Jacek Magier systematycznie stawia na Jakuba Rzeźniczaka. Tym razem kapitan Legii nie zaczął jednak meczu na środku obrony. Wrócił na pozycję, na której grał kilka sezonów temu. I okazało się, że nie zapomniał jak powinien zachowywać się boczny obrońca. Skupiony w defensywie i zaangażowany w ofensywę.  Jeżeli widział, że przeciwnik jest bliski uwolnienia się spod jego krycia, to faulował. Zasada była jedna. Piłka może przejść, przeciwnik już nie.
W drugiej połowie trener Jacek Magiera zmienił Rzeźniczakowi pozycję. Kapitan legionistów wrócił na środek obrony i znów pokazał się z dobrej strony. Nie tylko podpowiadał mniej doświadczonemu Jakubowi Czerwińskiemu, ale też wziął na siebie odpowiedzialność wyprowadzania piłki z własnej połowy.
W jednym spotkaniu Jacek Magiera przetestował Rzeźniczaka na dwóch pozycjach. Na obu spisywał się dobrze i udowodnił, że trener może na niego liczyć w każdych okolicznościach.

Jacek Magiera systematycznie stawia na Jakuba Rzeźniczaka. Tym razem kapitan Legii nie zaczął jednak meczu na środku obrony. Wrócił na pozycję, na której grał kilka sezonów temu. I okazało się, że nie zapomniał jak powinien zachowywać się boczny obrońca. Skupiony w defensywie i zaangażowany w ofensywę.  Jeżeli widział, że przeciwnik jest bliski uwolnienia się spod jego krycia, to faulował. Zasada była jedna. Piłka może przejść, przeciwnik już nie.

W drugiej połowie trener Jacek Magiera zmienił Rzeźniczakowi pozycję. Kapitan legionistów wrócił na środek obrony i znów pokazał się z dobrej strony. Nie tylko podpowiadał mniej doświadczonemu Jakubowi Czerwińskiemu, ale też wziął na siebie odpowiedzialność wyprowadzania piłki z własnej połowy.

W jednym spotkaniu Jacek Magiera przetestował Rzeźniczaka na dwóch pozycjach. Na obu spisywał się dobrze i udowodnił, że trener może na niego liczyć w każdych okolicznościach.

 Dariusz Mioduski Dariusz Mioduski KUBA ATYS

Współwłaściciele osobno

- W pełni odsuwam się od bieżącej działalności klubu i rezygnuję z prowadzenia nadzorowanych przez mnie projektów. Będę jedynie wykonywał te czynności, które są wymagane ode mnie prawnie lub umownie ? napisał niedawno w swoim oświadczeniu Dariusz Mioduski, jeden z trzech współwłaścicieli klubu. Na meczu z Lechem Mioduski pojawił się na trybunach. Nie siedział jednak obok Macieja Wandzela. Pierwszą połowę Mioduski spędził w towarzystwie Dariusza Marca, prezesa ekstraklasy.

Aleksandar Vuković, nowy trener Legii Warszawa Aleksandar Vuković, nowy trener Legii Warszawa FOT. KUBA ATYS

Do trzech razy sztuka - Nikolić

Nemanja Nikolić z poprzedniego sezonu kończyłby mecz z Lechem z trzema, a może nawet czterema golami. Reprezentant Węgier w meczu z Lechem musiał zmarnować dwie doskonałe sytuacje, żeby w końcu trafić do bramki Matusa Putnocky'ego. Napastnik Legii w 65. minucie zrzucił z siebie ciężar zmarnowanych okazji, a po bramce z furią zdjął koszulkę i pokazał, że wcale nie zapomniał jak strzela się gole.

Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1. Lasse Nielsen i Vadis Odjidja Ofoe Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1. Lasse Nielsen i Vadis Odjidja Ofoe FOT. KUBA ATYS

Pazerność Ofoe

Kibice przy Łazienkowskiej powoli zapominają o fatalnym początku sezonu w wykonaniu belgijskiego pomocnika. Vadis Odjidja-Ofoe zagrał dobry mecz w Lidze Mistrzów na Estadio Santiago Bernabeu, a już kilka dni później był jednym z najlepszych piłkarzy Legii w meczu z Lechem Poznań. To Belg kreował większość akcji Legii w środku pola, ale nie zawsze potrafił porozumieć się z kolegami. Ofoe po każdym podaniu wychodził na wolną pozycję i czekał na podanie zwrotne. Najczęściej bezskutecznie, co bardzo go irytowało. Jego pazerność na bycie przy piłce było w meczu z Lechem imponujące.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.