Mistrzostwa świata w piłce nożnej. Wojciech Szczęsny czy Łukasz Fabiański. I dlaczego Szczęsny?

Faworytem jest Wojciech Szczęsny. Jeśli Adam Nawałka postawi na Łukasza Fabiańskiego, zdziwią się wszyscy. - Będę zdziwiony, naprawdę bardzo zdziwiony, jeśli z Senegalem wystąpi Fabiański - mówi jeden z jego współpracowników.
Łukasz Fabiański w Soczi Łukasz Fabiański w Soczi KUBA ATYS

Poznali się w 2004 r. Niespełna dwa lata później jeden szykował się do wyjazdu na mundial, a drugi - równo pięć lat młodszy - pakował walizki i leciał podbijać Anglię. Ich drogi się rozeszły, ale tylko na chwilę, bo kilkanaście miesięcy później znowu się spotkali - już nie w Legii, a w Arsenalu. Znowu byli razem. I skazani na siebie są do dziś. 

Ile to już lat? Licząc samą kadrę - sześć. A dokładając do niej Arsenal, który był po Legii, wychodzi 11. Nawet nieco ponad. Ponad 11 lat rywalizacji o miano tego pierwszego. Rywalizacji pełnej zwrotów akcji, rozgrywającej się także na tle dużych turniejów.

Nawałka teraz chce, robi dużo, by ta rywalizacja trwała do samego końca. Nie powiedział piłkarzom, kto będzie bronił na mistrzostwach świata przed piątkowym remisem z Chile (2:2), nie powiedział też po wtorkowym zwycięstwie z Litwą (4:0) - w obu meczach Fabiański i Szczęsny zagrali po połowie.

- Nie podjąłem jeszcze decyzji, kto wystąpi z Sengalem. Zrobię to, już niedługo. Piłkarzy poinformuję kilka dni przed spotkaniem. Piłkarzy, nie dziennikarzy. Wy dowiecie się później - komentował selekcjoner po meczu z Litwą.

Adam Nawałka na treningu reprezentacji Polski w Soczi Adam Nawałka na treningu reprezentacji Polski w Soczi KUBA ATYS

Dwa lata temu Nawałka też musiał wybierać, lecz wyboru dokonał szybciej. A nawet nie tyle szybciej, ile prędzej podzielił się nim ze światem. Wtedy próbą generalną przed francuskim turniejem był towarzyski mecz z Holandią (1:2) - od pierwszej do ostatniej minuty zagrał w nim Szczęsny.

Kilka dni później w spotkaniu z Litwą, na pożegnanie z kibicami, po 45 minut wystąpili Fabiański i Artur Boruc - obaj kilkanaście godzin po spotkaniu usłyszeli od selekcjonera, że walczą o miejsce numer dwa. Że to przed nimi zajmuje Szczęsny, że to on wystąpi w turnieju.

Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański  w Arłamowie, 30 maja 2018 Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański w Arłamowie, 30 maja 2018 FOT. KUBA ATYS

Fabiański po usłyszeniu tych słów był podobno załamany. Los sprawił mu jednak przyjemną niespodziankę. Uśmiechnął się szybko, bo choć we Francji selekcjoner początkowo postawił na Szczęsnego, to ten już w pierwszym meczu doznał kontuzji. Fabiański wskoczył za niego do bramki i rozegrał bardzo dobry turniej. A po nim zaczął grać w eliminacjach MŚ, ale potem selekcjoner wprowadził rotację. I jesienią, na finiszu, korzystał już ze Szczęsnego.

Dziś też wszystko wskazuje na to, że w Rosji postawi na bramkarza Juventusu. - Selekcjoner ma większą słabość do Wojtka, i to chyba widać. Będę zdziwiony, naprawdę bardzo zdziwiony, jeśli z Senegalem wystąpi Fabiański - mówi jeden z jego bliskich współpracowników.

I my też będziemy. Co prawda Fabiański i Szczęsny uchodzą za bramkarzy podobnej klasy, ale opinia, że ten drugi ma większy talent, jest dość powszechna, ciągnie się za nim od lat. I choć nikt do końca nie wie, czy jest prawdziwa, większość wierzy, że tak.

Początek meczu z Senegalem we wtorek o 17.

Bądź na bieżąco z informacjami sportowymi. Wszystko o mundialu i nie tylko. Zapisz się do newslettera

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.