Mistrzostwa świata 2018. "Glik to człowiek z niesamowitą odpornością na ból. Zagrać może, ale ryzyko jest wielkie"

Występ Kamila Glika na mistrzostwach świata jest możliwy. Wiąże się jednak z ogromnym ryzykiem, ponieważ on sam może ucierpieć jeszcze bardziej, a dodatkowo nie ma gwarancji, że nie będzie miał blokady psychicznej, która chwilowo obniży jego możliwości - mówią nam specjaliści na co dzień zajmujący się urazami podobnymi do tego, jakiego doznał reprezentant Polski.
Kamil Glik Kamil Glik Facebook/Screen

- Kamil przeszedł we Francji ostateczną konsultację, która wykazała zerwanie więzozrostu barkowo-obojczykowego. We wtorek rano spotka się on z Jackiem Jaroszewskim i przejdzie ostateczne badania. Po nich podejmiemy decyzję o jego udziale w mistrzostwach świata - powiedział rzecznik reprezentacji Polski, Jakub Kwiatkowski na konferencji prasowej przed meczem towarzyskim z Litwą.

Wbrew pierwotnym informacjom zerwanie więzozrostu barkowo-obojczykowego prawdopodobnie nie będzie wymagało leczenia operacyjnego, w takim wypadku zawodnik mógłby polecieć z kadrą na mistrzostwa świata, nie wiadomo jednak, czy byłby w stanie wystąpić w jakimś meczu. - W przypadku takiej kontuzji lekarze unikają operacji, ponieważ wyniki leczenia zachowawczego, w dalszym terminie są takie same, jak po operacji. Zabieg można przeprowadzić do 6 tygodniu po urazie. Jedyną różnicą mogą być blizny, zrosty, czy defekt kosmetyczny w postaci lekkiego wystawania obojczyka i opadania łopatki - mówi nam lekarz jednego z klubów Lotto Ekstraklasy.

To nie fenomen. To człowiek z ogromnym progiem odporności na ból

Przypomnijmy, że Kamil Glik doznał kontuzji na poniedziałkowym treningu (4 czerwca), tuż przed oficjalnym ogłoszeniem 23-osobowej kadry na mundial. Podczas gry w siatkonogę zdecydował się na uderzenie z przewrotki, po którym upadł na murawę tak pechowo, że uszkodził więzozrost barkowo-obojczykowy. Glikowi jeszcze na miejscu pomocy udzielił doktor Jaroszewski.

Obrońca w ten sam dzień przeszedł badania w Przemyślu. Gdy okazało się, że istnieje teoretyczna szansa, aby Glik wrócił do zdrowia jeszcze przed meczem z Senegalem, podjęto decyzję o zorganizowaniu Polakowi lotu do Nicei. Tam w szpitalu Hospital L'archet przeszedł on szczegółowe badania. Kolejne konsultacje przechodził kolejno w czwartek (7 czerwca) i poniedziałek (11 czerwca), dzień przed meczem towarzyskim z Litwą. Ostateczna decyzja o jego wyjeździe na MŚ zapadnie we wtorek. - W przypadku takiej kontuzji, powrót do pełnej sprawności w takim czasie jest niemożliwy, ale powrót do poziomu pozwalającego na grę, już tak - kontynuuje ortopeda.

I dodaje: Najważniejsze w takiej sytuacji jest opanowanie bólu, jeżeli da się radę to zrobić, to wtedy rehabilitacja jest zdecydowanie łatwiejsza i szybsza. Wtedy można grać, to kwestia bardziej psychologiczna. W takiej sytuacji Glik nie jest fenomenem medycznym, tylko człowiekiem z ogromnym progiem odporności na ból.

Bartłomiej Spałek i Kamil Glik Bartłomiej Spałek i Kamil Glik www.facebook.com/PhysioSportSpalek

"Może być swoim cieniem"

Początkowo Glik w ogóle nie był w stanie poruszać uszkodzonym stawem. W ostatnich dniach stopniowo odzyskiwał jednak sprawność ramienia, a teraz niemal całkowicie odzyskał w nim zakres ruchu. Nie oznacza to jednak, że zawodnik jest już gotowy do treningu. - To, że Kamil rusza ramieniem to jedno, ważniejsze jest jednak to, czy będzie w stanie normalnie poruszać się przez pełne 90 minut. Dodatkowo dochodzi tutaj aspekt psychologiczny, bo zawodnik po takim urazie może mieć blokadę i nie grać sto procent swoich umiejętności. Glik może zagrać i być swoim cieniem, co w efekcie dla całej drużyny będzie jeszcze gorsze, niż jego nieobecność - komentuje inny specjalista, Paweł Adamczyk, mający za sobą kilka staży zagranicznych, m.in. w szpitalu Meir Medical Center, który jest zapleczem medycznym izraelskiej kadry olimpijskiej.

- Gra jest możliwa, ale jest ryzykowna pod wieloma względami. Zasadnicze pytanie dla trenera jest takie, czy zawodnik po takiej kontuzji będzie przydatny drużynie na tyle, by ryzykować i wystawić go do gry - dodaje Adamczyk.

Blokada i środki przeciwbólowe

Jeżeli Glik zostanie postawiony na nogi przez doktora Jaroszewskiego, a także fizjoterapeutów polskiej kadry, to i tak trzeba będzie zastosować kilka środków zachowawczych. 30-latek, w przypadku występu na mundialu, najprawdopodobniej będzie wspomagany lekami przeciwbólowymi lub blokadą. - Mając blokadę, on tego ramienia - mówiąc kolokwialnie - nie będzie czuć, co przy groźniejszym starciu z rywalem, czy upadku, może skutkować pogłębieniem urazu.

Justyna Kowalczyk na mecie eliminacji biegu sprinterskiego. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 13 lutego 2018 Justyna Kowalczyk na mecie eliminacji biegu sprinterskiego. XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018, 13 lutego 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Glik jak Suarez i Justyna Kowalczyk

Ewentualny występ na rosyjskim mundialu sprawi, że Glik pójdzie w ślady innych znakomitych sportowców. - Chociażby Luis Suarez na ostatnich mistrzostwach świata grał kilka tygodni po artroskopii kolana. Wszystko jest więc możliwe - przyznaje nam ortopeda. Innym, wartym wspomnienia przypadkiem, jest Justyna Kowalczyk, która podczas igrzysk olimpijskich w Soczi (2014 rok) biegła z wielowarstwowym złamaniem jednej z kości stopy. - Glik może otrzymać podobną blokadę, jaką wtedy miała Kowalczyk. To znieczulenie niemal takie samo, jakie podaje się do operacji. Bólu co prawda nie czuć, ale tylko dlatego, że w miejscu tej blokady nie czuć nic - dodaje.

Wszystko wskazuje więc na to, że gra zawodnika AS Monaco, w Rosji będzie możliwa, ale jednocześnie będzie obarczona ogromnym ryzykiem. Teraz selekcjoner musi więc stwierdzić, jaka droga - zarówno dla piłkarza, jak i drużyny - będzie najlepsza. Czasu na decyzję jest jednak coraz mniej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.