Za najbardziej prawdopodobny wynik spotkania Gibraltar - Polska w portugalskim Faro bukmacherzy uważają 3:0 dla zespołu Nawałki. Na zwycięstwo dają naszej drużynie większe szanse niż mistrzom świata Niemcom, którzy w Dortmundzie podejmą Szkocję (firma Fortuna na wygraną Polski oferuje kurs 1,08, a na triumf faworyta naszej grupy - 1,17). Mamy nadzieję, że biało-czerwoni na starcie eliminacji Euro 2016 rzeczywiście gładko pokonają zespół debiutujący w walce o grę w takiej imprezie. Ku przestrodze przypominamy jednak wpadki polskiej reprezentacji, a więc porażki w eliminacjach do wielkich imprez z rywalami notowanymi w rankingu FIFA zdecydowanie niżej.
Polska była wtedy 65., a Mołdawia - 134. w rankingu FIFA. Po stracie punktów z tak słabym rywalem stało się właściwie jasne, że MŚ 2014 Polacy tylko obejrzą - Brakuje argumentów, żeby się bronić - mówił zaraz po spotkaniu Jakub Błaszczykowski. Nadziei szukał we wciąż jeszcze wtedy istniejących matematycznych szansach. Teraz jego koledzy muszą przemówić na boisku, by później nie musieli tłumaczyć się przed kamerami.
Polska była wówczas 36., a Słowenia 54. drużyną światowego rankingu. Przepaści w zestawieniu nie było, ale fatalna postawa w tym meczu spuentowała całe, beznadziejne eliminacje. Drużyna prowadzona przez Leo Beenhakkera przegrała w nich m.in. po dramatycznych błędach w końcówce ze Słowacją w Bratysławie (wtedy była ona 60., a Polska - 30. w rankingu FIFA), a w przegranym meczu z Irlandią Północną Michał Żewłakow strzelił gola Arturowi Borucowi. Nastroje kibiców po tych klęskach najlepiej oddał chyba Dariusz Szpakowski. - Pożegnanie z Afryką jest żenujące - mówił w swym słynnym monologu.
18 na świecie Polska, która w tych eliminacjach po wielkim meczu potrafiła pokonać Portugalię, sensacyjnie przegrała z Armenią plasującą się wtedy na 128. miejscu w rankingu FIFA. Tamto spotkanie świetnie pamięta Adam Nawałka, bo krótko przed nim został powołany do sztabu Beenhakkera - był jego asystentem.
Wspomniane eliminacje Euro 2008, które zakończyły się dla Polski pierwszym w historii awansem do mistrzostw Europy, nasi piłkarze rozpoczęli fatalnie. Zajmując 30. miejsce w rankingu FIFA przegrali w Bydgoszczy z 67. Finlandią 1:3. W bramce zawiódł Jerzy Dudek, czerwoną kartkę zarobił Arkadiusz Głowacki. Antybohaterów można by wymieniać długo.
Ten mecz drużynie Nawałki osobiście przypomnieć powinien Zbigniew Boniek. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej największą porażkę w roli trenera reprezentacji poniósł, przegrywając na własnym terenie z 97. zespołem w światowej hierarchii (Polska była wówczas 35.). A interwencję Jerzego Dudka, nad którą długo debatował później kraj, próbując rozstrzygnąć czy bramkarz brał się do bronienia tą ręką, co trzeba, przeanalizować powinien Wojciech Szczęsny, bo to on będzie bronił strzałów Gibraltaru.
Lata minęły, a my wciąż wspominamy rękę Jana Furtoka, która dała nam kiedyś zwycięstwo nad San Marino 1:0. Rzadziej wspominany jest mecz z Trabzonu, w którym 33. wówczas Polska nie potrafiła pokonać bramkarza notowanego na 146. miejscu w rankingu FIFA Azerbejdżanu. O słabości rywala najlepiej przekonuje fakt, że o pięć pozycji wyżej od niego notowane było wtedy San Marino.