MŚ 2018. Luksemburg - Senegal. Bez dynamiki, pomysłu i zwycięstwa. Mało plusów, więcej minusów. Polska nie ma się czego bać?

Reprezentacja Senegalu w pierwszym sparingu w oficjalnej części przygotowań do mistrzostw świata w Rosji zremisowała bezbramkowo z Luksemburgiem. Piłkarze Aliou Cisse zagrali bardzo słabo, a w ich grze łatwiej było znaleźć minusy, niż plusy. Bez Sadio Mane Lwy Terangi nie były w stanie pokonać bramkarza niżej notowanych rywali.

Ponad 70% posiadania piłki, 10 strzałów (w tym 4 celne), dobra gra na skrzydłach i solidna defensywa. Tyle pokazali piłkarze reprezentacji Senegalu w meczu towarzyskim z Luksemburgiem. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa, podobnie jak w dwóch marcowych sparingach (z Bośnią i Hercegowiną oraz z Uzbekistanem). W grze grupowych rywali Polski na MŚ więcej było minusów, niż plusów. Na początek zajmijmy się jednak tymi drugimi.

Ruchliwe skrzydła

Ogólny obraz gry Senegalczyków na kolana nie rzuca. Można w nim jednak znaleźć kilka elementów, na które reprezentanci Polski powinni zwrócić szczególną uwagę. Jednym z nich jest gra skrzydłowych, konkretnie Keity Balde i Ismaila Sarra.
Młodzi zawodnicy (23 i 20 lat) od początku spotkania z Luksemburgiem byli najbardziej wyróżniającymi się postaciami na boisku. Grali szybko, dynamicznie, często wymieniali się pozycjami i stwarzali duże zagrożenie. To właśnie oni posyłali najwięcej niebezpiecznych podań w pole karne przed bramką Anthony`ego Morisa. Ich pracy na gola nie potrafił jednak zamienić napastnik Lwów Terangi, Moussa Konate.

Balde i Sarr swój potencjał pokazali już zresztą w trakcie sezonu. Pierwszy rozegrał 33 mecze w barwach AS Monaco, w których zdobył 8 bramek i zaliczył aż 11 asyst. Po transferze z Lazio (za 30 mln euro!) bardzo szybko wypracował sobie miejsce w podstawowym składzie drużyny, w której występuje również Kamil Glik. Drugi natomiast zbierał pozytywne noty za grę w Stade Rennais. We francuskim klubie spędził na boisku 1866 minut (27 meczów), podczas których strzelił 5 goli i zaliczył tyle samo asyst.

Do Balde i Sarra dodać należy również Mame Dioufa ze Stoke City, który na murawie pojawił się w drugiej części meczu. Przede wszystkim trzeba jednak pamiętać o Sadio Mane, który na Stade Josy Barthel w Luksemburgu się nie pojawił, ponieważ wciąż odpoczywa po finale Ligi Mistrzów.

Dwie wieże

Dwie wieże, tak środkowych defensorów reprezentacji Senegalu określił trener Andrzej Strejlau komentujący spotkanie naszych grupowych rywali z Luksemburgiem na antenie Polsatu Sport. Trafił idealnie, bo Kalidou Koulibaly i Salif Sane (wszedł na boisko po przerwie) to obrońcy niezwykle rośli. Pierwszy z nich ma 1,87 m wzrostu, a do tego niesamowity wyskok, który udowodnił kilkukrotnie przy stałych fragmentach gry, tak jak w 12. minucie, kiedy oddał groźne uderzenie po rzucie rożnym. Drugi mierzy jeszcze więcej, bo aż 1,96 m. Obydwaj są w dodatku niezwykle silni i dobrze zbudowani.
Obydwaj swoje umiejętności - podobnie jak skrzydłowi - udowodnili w niedawno zakończonym sezonie ligowym. Koulibaly był jednym z najważniejszych zawodników Napoli, dla którego rozegrał aż 45 spotkań we wszystkich rozgrywkach, strzelając w nich 5 goli; drugi zaś wystąpił w 32 spotkaniach Bundesligi w barwach Hannoveru 96 (4 gole) i grał na tyle dobrze, że zapracował na transfer do Schalke 04.

Pozytywów więcej nie widać

Na wyróżnieniu skrzydłowych i środkowych obrońców komplementy w zasadzie się kończą. Można byłoby wyróżnić jeszcze M`Baye Nianga (za kilka groźnych uderzeń zza pola karnego), czy Idrissę Gueye (za to, że w pierwszej połowie starał się regulować tempo gry i przejmować na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie). Pierwszy w drugiej połowie nie był już jednak tak groźny, a drugi po przerwie na boisko w ogóle już nie wyszedł.

Screen Luksemburg - Senegal Screen Luksemburg - Senegal Polsat Sport

Chaos i brak pomysłu

Niemal od początku spotkania, poza zrywami skrzydłowych, w grze Senegalczyków nie widać było żadnego pomysłu i koncepcji. A nawet jeśli jakiś pomysł był, to zabrakło wykonawców, którzy mogliby go zrealizować.

Grupowi rywale Polaków nie radzili sobie z prowadzeniem gry w środku pola, bardzo słabo po wejściu na murawę zaprezentował się Papa Ndiaye, na co dzień występujący w Stoke. Nie pomagał mu również Alfred N`Diaye, który - pomimo klasy rywala - skupił się głównie na pomocy środkowym obrońcom, w akcje ofensywne angażując się bardzo rzadko. Obrońcom, którzy w pewnym momencie, konkretnie od 60. minuty byli ustawieni prawie na połowie Luksemburgu i próbowali rozgrywać, pomocnicy bowiem z tym zadaniem nie zawsze sobie radzili.

Brak dynamiki, świeżości. i zwycięstw

Afrykańskie zespoły zazwyczaj kojarzą się z szybką i dynamiczną grą. Podobnego występu można więc było spodziewać się po Senegalu. Jeżeli jednak ktoś właśnie tego oczekiwał, to mocno się rozczarował. Większość zawodników zespołu Aliou Cisse wyglądała na ociężałych i przemęczonych. Z jednej strony taki stan rzeczy można wytłumaczyć ciężkimi treningami na obozie przygotowawczym, z drugiej jednak to nie pierwszy raz, kiedy reprezentacja Senegalu gra w
podobnym stylu. W marcu bowiem, grając równie przeciętnie, zremisowała z Bośnią i Hercegowiną (1:1), a także z Uzbekistanem (0:0).

Dwa sparingi i Polska

Senegal z reprezentacją Polski na mundialu zagra już w 1. kolejce spotkań grupy H, we wtorek 19 czerwca o godz. 17:00 na Otkrytije Arenie w Moskwie.
Zanim jednak Lwy Terangi staną naprzeciw biało-czerwonych, rozegrają jeszcze dwa mecze towarzyskie. 8 czerwca zmierzą się z Chorwacją, a trzy dni później z Koreą Południową. W tym samym czasie Polska zagra z Chile (8 czerwca w Poznaniu) i Litwą (12 czerwca w Warszawie).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.