Najważniejszy mecz Kremla - reportaż Radosława Leniarskiego i Romana Imielskiego

9 maja ukazała się książka Romana Imielskiego i Radosława Leniarskiego "Najważniejszy mecz Kremla", Wydawnictwo Agora. "Dziennikarz Oystein Bogen z norweskiej TV2 słyszał "na żywo", co powiedział Putin w Pałacu Kremlowskim, choć można to uznać za cud. Dzień wcześniej Bogen posuwistym krokiem kawalerzysty wszedł do Muzeum Wojny Ojczyźnianej 1812 roku, aby odebrać akredytację. Ale dowiedział się, że Federalna Służba Bezpieczeństwa zablokowała mu udział w losowaniu"
Najważniejszy mecz Kremla Najważniejszy mecz Kremla AGORA

TV2 kupiła prawa do mundialu, więc teoretycznie FSB nie mogła wścibiać nosa w system akredytacyjny zarządzany przez FIFA. Federacja się postawiła i w piątek po południu Bogen został poinformowany, że jednak na wieczorne losowanie wejdzie, a nawet może wejść jego kamerzysta. Tyle że bez kamery i mikrofonu. - Proszę państwa, był to techniczny problem. Akredytacja już została wznowiona - zapewniał dziennikarzy Witalij Mutko, wicepremier i szef Rosyjskiego Związku Piłkarskiego.

Wyjaśnijmy ten błąd techniczny. Od dwóch dekad Bogen zajmuje się Rosją. Był na Wielkim Moście Moskworieckim, gdy dla uczczenia pamięci zabitego Niemcowa przyszły tam tłumy. Podszedł do kobiety trzymającej naręcze żółtych kwiatów i zapytał:  - Jak pani myśli, kto zabił Niemcowa?

- Putin! - krzyknęła. - Niemcow był odważnym człowiekiem. A skromni, uczciwi i odważni ludzie nie mają prawa żyć w Rosji Putina.

Przed igrzyskami w Soczi pojechał sprawdzić, jak wygląda budowa obiektów olimpijskich, czy buduje się tam z poszanowaniem przyrody, w jakich warunkach pracują robotnicy.

Bogen i jego kamerzysta wylądowali w Majkopie, stolicy kaukaskiej Republiki Adygeja. Wypożyczyli samochód i ruszyli na spotkania z rozmówcami. Policja zatrzymała ich już na tym etapie dwukrotnie. Funkcjonariusze dokładnie sprawdzali paszporty, papiery z wypożyczalni, szczegółowo wypytywali, co Norwegowie robią i co mają zamiar robić, z kim rozmawiać.

Podczas drugiej kontroli nagle nadjechał kolejny policyjny wóz, tym razem z oficerami. Jeden z nich oskarżył Bogena o używanie narkotyków i zarządził badanie krwi. Norweg odmówił.  - Oznacza to przyznanie się do winy. I więzienie - stwierdził policjant.

W końcu puścili, ale potem znów kontrola, znów przesłuchania. I jeszcze jedno zatrzymanie. Komisariat. Tam policjanci zabrali im telefony. Gdy je oddali, urządzenia wymagały ustawienia nowego hasła. Dziennikarze podejrzewali, że zostały zhakowane. Policjanci pobrali odciski palców i zapakowali do celi. Około 22 ekipa TV2 została uwolniona, bez wyjaśnień. Ale zaraz kolejne szykany, znów komisariat, znów przesłuchania.

- Jesteście na czarnej liście. FSB wysłała wszystkim policjantom w regionie numery rejestracyjne waszego samochodu - zagadnął jeden z policjantów. - Będziecie mówić coś złego o olimpiadzie? - zapytał inny. Nie, skądże. Gdzieżby znowu?

A czy my zatańczymy tak, jak zagrają? Wyruszyliśmy w Rosję, aby posłuchać muzyki. I nas przesłuchiwali, choć to przygoda bardziej groteskowa była niż groźna. I nas odcięli od osób, które chciały z nami rozmawiać.

Będziemy coś złego pisać o mundialu?

Nie, skądże. Gdzieżby znowu? Tylko to, co widzieliśmy

Najważniejszy mecz Kremla
Agora

9 maja ukazała się książka Romana Imielskiego i Radosława Leniarskiego "Najważniejszy mecz Kremla", Wydawnictwo Agora.

Najważniejszy mecz Kremla
AGORA

Autorzy: Roman Imielski, Radosław Leniarski

22.10.2014 Warszawa , siedziba ' Gazety Wyborczej ' . Sekretarz Redakcji ' Gazety Wyborczej ' Roman Imielski .
Fot. Pawel Kiszkiel / Agencja Gazeta
Fot. Paweł Kiszkiel / Agencja Gazeta

11.01.2017 Radoslaw Leniarski - dziennikarz Agory dzial sport fot. Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta
Fot. Maciej Zienkieiwcz

Fragment rozdziału "Operacja mundial, czyli Albion padł"

Czy Rosja kupiła sobie piłkarskie mistrzostwa świata? To niewłaściwe pytanie. Właściwe brzmi: a kto sobie nie kupił? I czy rzeczywiście zawinięte w brązowy papier prezenty, które dostali oficjele z FIFA, były dziełami Pabla Picassa?

Prawdopodobnie był to plan rozpisany na dekadę. Jak dobrze zorganizowana operacja służb specjalnych. Tak przynajmniej twierdzi jeden z najbardziej znanych rosyjskich dziennikarzy sportowych Igor Rabiner. Jeśli Władimir Władimirowicz Putin nie zwerbowałby odpowiednio

wcześnie Josepha Blattera, wieloletniego szefa Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), nic by z tego nie wyszło. A Putin jako doświadczony oficer KGB, spec od pozyskiwania "źródeł", dobrze wiedział, jak skaperować dla swoich planów kogoś takiego jak szef FIFA.

Ale po kolei.

Po raz pierwszy Putin i Blatter spotkali się w Sztokholmie w 2001 roku, gdy prezydent światowej federacji wystąpił z odczytem dla przywódców europejskich państw. O czym mówił? Nieważne, ważne jest to, że panowie chyba się polubili, skoro pięć lat później Blatter był już gościem Putina w prezydenckiej rezydencji w Nowo-Ogariowie, a tam rosyjski przywódca zaprasza tylko specjalnych gości. Trzecim do rozmowy - a zapewne nie tylko rozmowy - był Witalij Mutko, od 2005 roku szef Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej. "Jesteśmy zaszczyceni, że zwraca pan jako prezydent FIFA tak szczególną uwagę na Rosję. I my także bardzo uważnie przyglądamy się pracom FIFA" - mówił Władimir Władimirowicz Putin. Potem spotkania prezydenta, a w latach 2008-2012 premiera Rosji, z szefem FIFA weszły panom w nawyk. Gdy w 2009 roku Blatter przyjechał do Moskwy, ówczesny szef rządu witał go słowami: "Szanowny panie Blatter, drogi przyjacielu". To wszystko Rabinier opisał w książce "Jak Rosja dostała mistrzostwa świata w futbolu 2018. Śledztwo sportowo-polityczne" z 2012 roku. Pierwotnie miała się ukazać 2 grudnia 2011 roku, dokładnie rok po zwycięskim dla państwa Putina głosowaniu Komitetu Wykonawczego FIFA. Ale nie wyszła, bo władzom nie spodobał się pierwotny tytuł: "Czy Rosja kupiła mistrzostwa świata w futbolu 2018?". Pierwszy nakład poszedł więc na przemiał, a tekst kolejnego wydania - jak przyznaje Rabiner - poddano "miękkiej cenzurze".

- "Czy Rosja kupiła...". Stuprocentowej pewności nie mam, ale chyba nie. Nasz komitet organizacyjny pracował wtedy bardzo zręcznie i skutecznie. Wykorzystywał raczej inne mechanizmy, przede wszystkim stare znajomości - mówił Rabiner "Gazecie Wyborczej" jeszcze w 2015 roku. Od tego czasu zdania nie zmienił.

A sam Putin 2 grudnia 2010 roku, tuż po ogłoszeniu przez jego "drogiego przyjaciela" Blattera wygranej Rosji w walce o mundial 2018 roku, przyleciał do Zurychu i nie mógł ukryć wzruszenia. - To zwycięstwo jest absolutnie niespodziewane. Jesteśmy zaszczyceni, że wygraliśmy tę trudną i uczciwą walkę. Z całego serca bardzo dziękuję - mówił na konferencji

prasowej. Po angielsku, co samo w sobie było wyjątkowe. - Futbol jest bardzo popularny na całym świecie, a w Rosji szczególnie. Cztery godziny temu w Moskwie mówiłem rosyjskim dziennikarzom, że urodziłem się w Leningradzie, który w czasie II wojny przeżył 900 dni blokady. Nie było bieżącej wody, elektryczności, żywności, nie było ogrzewania w trakcie rosyjskiej zimy. Ale mecze piłkarskie się odbywały nawet w tak tragicznym czasie. To także pozwoliło ludziom przetrwać. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie Rosji - podkreślał Putin.

Jego słowom z uwagą przysłuchiwał się na sali rosyjski miliarder i właściciel klubu Chelsea Londyn Roman Abramowicz, który jeszcze w tej historii się pojawi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.